Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

LESZNO - Chcieli ratować dziewczynę, a wylądowali w szpitalu

Daniel Andruszkiewicz
Jednym z oskarżonych o pobicie był ochroniarz z dyskoteki Demon. Został uniewinniony, bo świadkowie go nie rozpoznali
Jednym z oskarżonych o pobicie był ochroniarz z dyskoteki Demon. Został uniewinniony, bo świadkowie go nie rozpoznali Daniel Andruszkiewicz
Dwóch oskarżonych i tylko jeden skazany na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata – taki wyrok wydał Sąd Rejonowy w Lesznie w sprawie brutalnego pobicia trzech policjantów prewencji przed dyskoteką Demon, do którego doszło 21 września 2008 roku.

Funkcjonariusze byli już po służbie. Wieczór rozpoczęli w pubie Trojka na ulicy Sułkowskiego. Około 1.15 w nocy wyszli, kierując się do dyskoteki Demon na ulicy Prochownia. Kilkadziesiąt metrów przed lokalem zauważyli bosą dziewczynę. Gonił ją młody mężczyzna. Zatrzymał i wciągnął we wnękę między budynkami. Słyszeli jej krzyk i głośny płacz. Zareagowali.

– We trójkę ruszyliśmy na pomoc. Chcieliśmy sprawdzić co się dzieje. Kiedy zobaczyłem tego mężczyznę, poznałem, że to Maciej D., na którego mówią „Majdan”. Już kiedyś legitymowałem go na służbie – wyjaśniał Krzysztof K., jeden z pobitych policjantów. – Poprosiłem, żeby przestał się wygłupiać. Kazał nam spier... . Stał się agresywny, włożył na zęby ochraniacz i uderzył mnie w twarz. Potem uciekł. Dziewczyna też zniknęła.

Cios nie był silny. Policjanci zamierzali zapomnieć o incydencie, bo przecież mieli się tego wieczoru zabawić. Ruszyli w stronę dyskoteki. Byli już prawie na miejscu, gdy zauważyli, że z lokalu wybiega czterech dobrze zbudowanych mężczyzn. To „Majdan” wracał z posiłkami. Podbiegł do Krzysztofa K. i z rozmachem uderzył go pięścią w twarz. Policjant bezwładnie upadł na ziemię i uderzył głową w chodnik. Stracił przytomność. Do drugiego z policjantów Adama K. przyskoczył kolejny z napastników i z dużą siłą uderzył go pięścią w lewy bok. Trafił prosto w nerkę. Ofiara zwaliła się na ziemię. Wtedy mężczyzna podskoczył i całym ciężarem ciała uderzył nogami na miejsce, w które przed chwilą zadał cios. „Majdan” chciał jeszcze uderzyć Mateusza B., trzeciego z policjantów, ale tamten skutecznie się zasłonił.

– Usłyszałem krzyk kierownika ochrony: „to psy, zostawcie ich”. Napastnicy wtedy uciekli – relacjonuje Mateusz B.
Całe zdarzenie trwało kilkanaście sekund. Po chwili przyjechał radiowóz, a policjanci trafili do szpitala. Krzysztof K. miał zszywaną głowę i pojechał do domu. Adam K. nie poddał się badaniom, bo sądził, że ból jest oczywistym następstwem ciosu. Obaj mężczyźni już następnego dnia leżeli na szpitalnych łóżkach. Krzysztof na oddziale chirurgicznym, bo doznał wstrząśnienia mózgu. Adam miał krew w moczu i trafił na oddział urologiczny. Miał rozległy krwiak nerki.

Mundurowi szybko odnaleźli „Majdana”, a jego udział w pobiciu wydawał się być bezsporny. Jednak mężczyzna przedstawił zupełnie inny przebieg wypadków. Twierdził, że wyszedł ze swoją dziewczyną na spacer i to agresywni, podpici policjanci ich zaczepili. Nie przyznał się też, że któregoś z nich uderzył. Wersję „Majdana” potwierdziła jego dziewczyna Nicole. Zeznała, że oboje zaraz po zaczepce uciekli, bo się bali.

Maciej D. próbował jeszcze poprzez znajomego policjanta załagodzić całą sprawę. Z Michałem B., który pracuje teraz w poznańskiej komendzie, znają się z siłowni. Funkcjonariusz poszedł do szpitala i przekazał prośbę, „aby zapomnieli o całej sprawie, bo kolega przeprosi i pokryje koszty leczenia”. Pobici policjanci nie zgodzili się na układy. „Majdan” zasiadł na ławie oskarżonych. Współoskarżonym o pobicie był Mateusz Sz. o pseudonimie „Żółty”, który pracuje w Demonie jako ochroniarz. Z braku dowodów został jednak uniewinniony.

– Byłem w pracy, ale nie widziałem tego zajścia. Jestem ochroniarzem i za to mi płacą. Na pewno bezpodstawnie nikogo nie biję – mówił „Żółty”.
Kilku kolegów ochroniarzy potwierdziło, że Mateusz Sz. był w tym czasie na sali i pilnował porządku. Oczyszczono go z zarzutów. „Majdana” sąd skazał na rok więzienia w zawieszeniu na czteroletni okres próby i dozór kuratora. Ponadto orzekł karę grzywny w wysokości dwóch tysięcy złotych oraz nawiązki na rzecz poszkodowanych policjantów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: LESZNO - Chcieli ratować dziewczynę, a wylądowali w szpitalu - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto