Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Między Katowicami a Krakowem pociąg staniał o 5 mln złotych

Michał Wroński
Nawet 40 milionów złotych mogą przepłacić urzędnicy marszałka Bogusława Śmigielskiego za osiem nowych pociągów dla obsługi połączeń regionalnych. Mają one jeździć na trasie Katowice - Gliwice.

Nawet 40 milionów złotych mogą przepłacić urzędnicy marszałka Bogusława Śmigielskiego za osiem nowych pociągów dla obsługi połączeń regionalnych. Mają one jeździć na trasie Katowice - Gliwice. Na ich zakup zamierzają wydać przeszło 187 milionów złotych - maksimum tego, co odłożono na ten cel. Najprawdopodobniej zgarnie je bydgoska PESA - jeden z potentatów na krajowym rynku dostawców pojazdów szynowych.

Ta sama firma zaoferowała swoje pociągi również samorządowi województwa małopolskiego. Wiele wskazuje na to, iż chodzi o ten sam model. Tyle tylko, że od krakowian PESA zażądała o pięć milionów złotych mniej za każdy pojazd. Tam jednak musi walczyć o zlecenie z konkurencyjnym producentem, u nas była jedynym uczestnikiem przetargu.

Próbowaliśmy zainteresować naszymi ustaleniami urzędników marszałka, ale bez powodzenia. 75 kilometrów dzielące Katowice od Krakowa okazało się dla nich barierą dzielącą dwa światy. Nie mieli ochoty sprawdzać, jaki pociąg i za jaką cenę PESA oferuje w ościennym województwie.

- Przygotowując przetarg nie zakładaliśmy współdziałania z samorządem województwa małopolskiego - odpowiedział nam Witold Trólka z Biura Prasowego Marszałka.

Co najmniej dziwne są też wyjaśnienia samej PESY. Jej rzecznik, Michał Żurowski, dwa razy potwierdził nam, że zarówno w Katowicach, jak i w Krakowie firma oferuje ten sam model pociągu. Później wycofał się z tych słów.

Przetarg na dostawę nowych EZT-ów dla naszego regionu sprawdzi Urząd Zamówień Publicznych. Rzeczniczka UZP, Anita Wichniak-Olczak, nie pozostawia jednak wątpliwości: kontrolerzy nie będą się interesować, dlaczego prawdopodobnie ten sam produkt tuż za miedzą kosztuje o prawie 25 procent mniej. - Sprawdzamy zgodność przeprowadzonego postępowania z przepisami ustawy o zamówieniach publicznych - wyjaśnia rzeczniczka UZP.

W Katowicach za Elfa zapłacą 23,3 mln zł
W Krakowie ten sam pociąg będzie o 5 mln zł tańszy

Gdy w grudniu ubiegłego roku na trasę z Tychów do Katowic wyjechały szwajcarskie pociągi Flirt, zachwytom nie było końca. Za cztery pociągi samorząd województwa zapłacił 88 mln zł. Ale było warto: były ciche, wygodne, niskopodłogowe.

Na fali tej euforii urzędnicy marszałka postanowili zacząć wymieniać pociągi także na innych liniach. W marcu ogłosili więc kolejny przetarg: tym razem na osiem nowych pociągów.

Zrazu zainteresowanych zleceniem było sześciu producentów - czterech krajowych i dwóch zagranicznych. Gdy jednak przyszło do składania ofert, na placu boju zostały tylko zakłady PESA z Bydgoszczy.

Najpoważniejszy konkurent, należąca do milionera Zbigniewa Jakubasa firma Newag z Nowego Sącza, wypadł z gry z powodu - jak twierdzi sam Jakubas - jednej klauzuli w specyfikacji przetargu "ustawionej pod konkurenta", czyli pod PESĘ.

- Specyfikacja ta nie pozwalała na wystartowanie Newagowi, ponieważ my dostarczaliśmy pojazdy, łącznie dziewięć sztuk, w latach 2005-2006, a od 2007 do dziś nie było żadnych rozstrzygnięć tych przetargów. PESA dostarczyła pociągi w 2007 r., które były zamówione przez Warszawę w 2005 r., i tą dostawą legitymuje się w tym przetargu - twierdzi Jakubas.

Jakubas zżyma się też z jeszcze jednego powodu: on ma już pociąg, który można by natychmiast poddać testom. A konkurent - nie.

Elf jako taki bowiem jeszcze nie istnieje. Ma być zmodernizowaną wersją pociągu E-74, który wozi pasażerów PKP Przewozy Regionalne w Łodzi.

Teraz trwa sprawdzanie, czy oferta PESY odpowiada specyfikacji przetargowej. Jeśli urzędnicy nie doszukają się jakichś niezgodności - a nic na to nie wskazuje - to droga do podpisania umowy z PESĄ będzie otwarta. Firma z Bydgoszczy dostanie za swoje Elfy 187 milionów złotych (85 proc. tej sumy pochodzić będzie z unijnej dotacji), co oznacza, że cena każdego z ośmiu pociągów wyniesie 23,3 mln zł. Pierwsze składy trafią na Śląsk pod koniec przyszłego roku, całość zlecenia ma zostać zrealizowana do roku 2012.

Czy można było tę sprawę załatwić lepiej? Odpowiedź na to pytanie znaleźliśmy w Krakowie. Przetarg na dostawę pięciu szybkich składów kończy bowiem również urząd marszałkowski Małopolski. Tu o zlecenie walczą dwaj dostawcy: PESA i Newag, bo tym razem w specyfikacji przetargowej nie było już klauzuli, która wykluczałaby firmę Jakubasa.

Chociaż zamówienie Krakowa jest mniejsze niż Katowic, to cena pojedynczego pociągu jest niższa. Jak ustaliliśmy, za pięć pociągów dla Małopolski PESA żąda 91,19 mln zł, tj. niecałe 18,23 mln zł za sztukę. To około 5 mln zł za pociąg mniej aniżeli u nas.

Dwukrotnie w ubiegły poniedziałek rzecznik Żurowski potwierdzał w rozmowie z nami, że PESA zaproponowała w Krakowie ten sam pociąg co w Katowicach - tj. Elfa. Co więcej, Małopolska dostanie swoje pociągi w ciągu 19 miesięcy od dnia podpisania umowy, gdy na Śląsku ma na to siedem miesięcy więcej.

Na pytanie, dlaczego Elf dla Śląska ma być o kilka milionów złotych droższy niż dla Małopolski, rzecznik PESY nie potrafił zrazu odpowiedzieć. Po kilku godzinach znalazł odpowiedź.

- Pomyliłem się. W przetargu dla województwa małopolskiego wystawiliśmy inny model, Acatus II. Stąd może wynikać ta różnica w cenie - stwierdził.

Krakowscy urzędnicy nie chcą potwierdzić ani obalić tej wersji, tłumacząc, że do czasu rozstrzygnięcia przetargu obowiązuje ich tajemnica handlowa. Z naszych ustaleń wynika jednak, że PESA nie mogła wystawić do krakowskiego przetargu Acatusa, bo ten pociąg nie spełnia jednego z ważnych warunków przetargu: ma za wysoko położoną podłogę.

Podwładni marszałka Śmigielskiego nie chcieli komentować tej sprawy. Pytaliśmy o kwalifikacje osób przygotowujących specyfikację przetargu i wskazanie, który z jej zapisów mógłby spowodować ewentualne podniesienie wartości pociągu o 5 mln zł. Ale odpowiedzi się nie doczekaliśmy. Usłyszeliśmy jedynie, że specyfikacja rozpisanego w Krakowie przetargu nie jest w Katowicach znana (bez trudu można ją znaleźć w Biuletynie Informacji Publicznej UM w Krakowie). "Na tym etapie postępowania przetargowego i bez dokładnego poznania specyfikacji województwa małopolskiego nie możemy komentować tych różnic" - podsumował sprawę w nadesłanym do naszej redakcji oświadczeniu Daniel Tresenberg z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.

Jakie mają być te Elfy

Elfy będą jeździły na trasie Katowice - Gliwice. To nowoczesne maszyny mogące rozwinąć prędkość 160 km na godzinę. W każdym składzie zmieści się co najmniej 450 pasażerów (co najmniej 200 miejsc siedzących). Pociągi będą wyposażone w automatyczną klimatyzację, rampy wjazdowe ułatwiające wsiadanie niepełnosprawnym i matkom z dziecięcymi wózkami, antypoślizgową podłogę, monitoring umożliwiający maszyniście obserwowanie części pasażerskiej oraz interkom umożliwiający z kolei pasażerom w sytuacji kryzysowej szybkie powiadomienie załogi pociągu. Informacje dla podróżnych wyświetlane będą na elektronicznych tablicach. Pociąg będzie powleczony specjalną farbą zabezpieczającą przed graffiti.

O potencjalnej wyższości Elfów katowickich nad krakowskimi

Z Łukaszem Czopikiem, sekretarzem województwa, wiceprzewodniczącym komisji przygotowującej specyfikację przetargu na EZT-y dla województwa śląskiego, rozmawia Michał Wroński

Zakup Elfa w bydgoskich zakładach PESA wydaje się przesądzony. Widzieliście państwo kiedykolwiek ten pociąg na własne oczy?

Nie, albowiem postępowanie ogłoszone zostało z zamysłem uzyskania produktu o możliwie najnowocześniejszych rozwiązaniach technicznych, przystającego do aktualnych standardów bezpieczeństwa. U podstaw specyfikacji istotnych warunków zamówienia legły założenia przyjęte w postępowaniu, którego wynikiem była dostawa Flirtów. Później jednak, uznając, że pociągi te mają kursować 20-30 lat, uzupełniliśmy specyfikację o zapisy uwzględniające najnowsze normy z zakresu trakcji, bezpieczeństwa, jakości, by uzyskać produkt możliwie wolno się starzejący.

O jakie wymogi chodzi?

Głównie o normy z zakresu bezpieczeństwa, obowiązujące już w Niemczech czy Francji, a które w Polsce przyjęte mają zostać na przełomie lat 2009/2010.

Czy te rozwiązania mogły podnieść cenę pociągu o pięć milionów złotych?

Na pewno nie pozostały bez wpływu na nią. Jeszcze w trakcie postępowania wykonawcy sygnalizowali, że tak zmodernizowana konstrukcja będzie znacząco droższa niż mogłaby być bez zachowania narzuconych przez nas standardów.

Pytam, bo w Krakowie PESA oferuje prawdopodobnie ten sam model pociągu w cenie niższej o pięć milionów złotych.

Nie sądzę, by to mógł być dokładnie ten sam produkt. Nasza specyfikacja była bardzo zbliżona do tej, jaką przygotował samorząd województwa mazowieckiego, a tam cena za pojazd była zbliżona do oferty złożonej w naszym postępowaniu.

Czyżby w Krakowie nie wiedziano o mających wejść w życie unijnych normach bezpieczeństwa? A może PESA wykorzystuje sytuację, że w naszym przetargu nie miała konkurenta i winduje cenę?

Nie znam specyfikacji, jaką przygotowano w Krakowie. Może uznano tam, że większe znaczenie ma cena aniżeli wyśrubowane normy bezpieczeństwa. My staraliśmy się najlepiej wykorzystać tą pulę środków, które mieliśmy do dyspozycji.

Nie byłoby lepiej, aby w przetargu wystartowało więcej producentów? Fakt, że bierze w nim udział tylko jeden producent rodzi podejrzenia, czy aby na pewno wszyscy zainteresowani mieli równe szanse na start.

Zgadzam się z tym, że w naszym interesie leży udział w postępowaniu przetargowym jak największej liczby oferentów, wpływa to bowiem korzystnie na zdrową konkurencję, ale pod warunkiem, że nie wiązałoby się z obniżeniem minimalnych wymagań stawianych wykonawcom celem zweryfikowania, choćby w podstawowym zakresie ich zdolności do prawidłowego wykonania przedmiotu zamówienia. To bowiem naraziłoby zamawiającego na zarzut niestaranności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Między Katowicami a Krakowem pociąg staniał o 5 mln złotych - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto