Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszczyńskie hospicjum domowe „Kolory” ma już 5 lat. Jak powstało, jakie mają plany na przyszłość?

Anna Machowska
Anna Machowska
Stowarzyszenie Kolory
W tym roku mija 5 lat od powstania w Lesznie hospicjum domowego prowadzonego przez stowarzyszenie „Kolory”. Tworzy je grupa absolutnie wyjątkowych osób, które podjęły się trudnej, ale potrzebnej misji. Opiekują się osobami z zaawansowaną chorobą nowotworową. Bezpłatnie pomagają chorym, którzy są u kresu życia, ale też ich najbliższym. Robią to wyłącznie w oparciu o fundusze pozyskane od darczyńców. O tym, jak powstawało to dzieło i jakie plany mają jego twórcy rozmawiamy z Sebastianem Wernerem, lekarzem i kierownikiem hospicjum, a także prezesem stowarzyszenia „Kolory”.

Wraca Pan czasami do momentu, kiedy to wszystko się zaczęło?

Tak. Wiele musiało się wydarzyć, zanim powstało hospicjum „Kolory". Wielu osobom zawdzięczam też to, że moje marzenie nabrało realnych kształtów.

Marzenie? Dość nietypowe. Dlaczego hospicjum?

Pamiętam, gdy jako „świeżo upieczony” lekarz trafiłem na stary cmentarz w Zakopanem. Był tam nagrobek lekarza - społecznika. Pomyślałem, że chciałbym kiedyś być takim właśnie lekarzem, który robi coś ważnego dla ludzi, z misją holistycznego podejścia do pacjenta i jego opiekunów. Bardzo istotnym momentem było rozpoczęcie pracy w hospicjum domowym oraz dyżurowanie na oddziale onkologicznym, prowadzonym przez dr Barbarę Smereka-Gacek. To właśnie pani ordynator zmotywowała mnie do rozpoczęcia kolejnej specjalizacji - z medycyny paliatywnej. Do dzisiaj jestem jej bardzo za to wdzięczny. Pracując kilka lat w ramach kontraktu z NFZ, coraz wyraźniej widziałem jednak, że finansowanie jest niewystarczające. Stąd pomysł o założeniu hospicjum, opartego nie tyle o kontrakt z NFZ, ale o wsparcie wrażliwych ludzi i odpowiedzialnych społecznie instytucji.

Co sprawiło, że 5 lat temu ten pomysł się urzeczywistnił?

Żona (Hanna Sobkowska) patrząc na moją frustrację z powodu braku miejsca dla jednego z pacjentów w okolicznych hospicjach powiedziała: „Stwórz własne. Tak długo już o tym myślisz. Nie ma na co czekać”. Pomagała mi wierzyć, że damy radę sprostać wyzwaniom i wciąż wspiera mnie w wielu sprawach związanych z hospicjum. Moja siostra Joanna Ossowska podjęła się ogromnego wyzwania - koordynacji działań hospicjum „Kolory”. Naszym zapleczem techniczno–logistycznym jest mój szwagier, Marcin Ossowski. Dzisiaj stowarzyszenie „Kolory” jest de facto inicjatywą rodzinną, opartą na współpracy, zaufaniu bliskich osób i przyjaciół. Ale stowarzyszenie jest pionem organizacyjno-administracyjnym. Hospicjum Domowe „Kolory” ma własny zespół fachowców: lekarzy, pielęgniarek psychologów i rehabilitantów. Jesteśmy drużyną, którą jednoczy wspólna idea pomagania potrzebującym w najtrudniejszych chwilach ich życia. Przyjazna atmosfera, otwartość, szczerość pomagają przyciągać do zespołu ludzi wyjątkowych, empatycznych o otwartych sercach. Z tego miejsca chcę im wszystkim podziękować za dotychczasową, ciężką pracę i empatię: Przemkowi Bartkowiakowi, Marcinowi Brzostowskiemu, Ilonce Kuźniak, Krysi Kubackiej, Ani Kwapisz, Justynie Skrzypczak, Alinie Dudek, Ani Juchockiej, Oli Pokładeckiej oraz Pawłowi Roubo. To radość i duma być częścią takiego zespołu.

Żeby przyjąć pierwszego pacjenta, musieliście mieć środki. Jak sobie poradziliście?

Było to możliwe dzięki wsparciu dwóch firm: Tryumf ze Stalowej Woli oraz Werner Kenkel z Krzycka. Zawsze będę o tym pamiętał. Dzięki ich pomocy hospicjum w marcu 2016 roku mogło rozpocząć opiekę nad pierwszym pacjentem. Towarzyszyło nam wiele obaw i pytań, przede wszystkim dotyczących dalszego pozyskiwania środków. Nie znaliśmy się na tym, ale postawiliśmy na naukę i rozwój. Dzisiaj mogę powiedzieć, że daliśmy radę. Hospicjum działa bardzo prężnie. Co roku możemy opiekować się coraz większą liczbą chorych. Jest to możliwe dzięki pieniądzom uzyskanym od darczyńców, władz miasta oraz gmin ościennych, programów unijnych i - co bardzo istotne - dzięki wszystkim osobom, które oddają nam swój 1% podatku dochodowego.

W jakim miejscu hospicjum „Kolory” jest dzisiaj?

Chciałabym myśleć, że w bezpiecznym, choć wiele zależy od środków, jakie co roku otrzymujemy z 1 % podatku. Mam nadzieję, że zyskaliśmy w regionie dobrą renomę i jesteśmy kojarzeni z niesieniem pomocy na wysokim poziomie. Nasz cel, żeby wszyscy pacjenci cierpiący, w terminalnym okresie choroby nowotworowej otrzymywali pomoc, nie musząc czekać, jest realny do osiągnięcia. Po pięciu latach mogę powiedzieć, że większość pacjentów z chorobami nowotworowymi, który zgłaszają się po pomoc z powodu objawów naglących, taką pomoc od nas otrzymuje. Nie zawsze wystarcza pieniędzy na stałą i pełną opiekę, ale służymy wsparciem w domu pacjenta w czasie konsultacji lekarskiej i jeśli potrzeba także pielęgniarskiej czy psychologicznej.

Jakie są plany hospicjum „Kolory” na przyszłość?

Chciałbym żeby „Kolory” pomagały coraz większej liczbie potrzebujących i to nie tylko z chorobą nowotworową. Jednocześnie, aby zachowały najwyższą staranność, dbałości o chorych i komfort pracy całego zespołu.

Hospicjum Domowe „Kolory” można wesprzeć przekazując im 1% podatku - KRS 0000348075

lub darowiznę

Stowarzyszenie „KOLORY” ul. Klonowicza 14/5, 64-100 Leszno

Alior Bank SA o/Leszno 29 2490 0005 0000 4610 5454 7335

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto