- Kiedy kilkanaście lat temu przejmowałem parking nie wyglądał on tak ładnie. Zwyczajne dwie budki w kiepskim stanie i to wszystko. Zacząłem naprawiać, zasadzać kwiaty i krzewy, ozdabiać teren wokół parkingu. Pierwsze kamienie przywiozłem z rydzyńskiego pola. Ogródek piękniał z dnia na dzień – opowiada pan Leonard.
Wszystko co znajduje się w tym wyjątkowym ogrodzie pochodzi z odzysku. Rower i bujane koniki leżały na śmietniku. Rower wystarczyło odmalować, a koniki wyczyścić.
- Rower posłużył jako stojak do kwiatów, a koniki mają funkcję ozdobną i praktyczną. Przechodzące obok parkingu dzieci często chcą się pobujać, a ja nie mam nic przeciwko – mówi Leonard Buczkowski.
Rzeźby dostał od znajomych z firmy budowlanej, którzy mieli posprzątać jakiś teren i wyrzucić to na śmieci.
- Szkoda im było więc przywieźli je do mnie. Popiersie miało urwaną głowę, ale ją skleiłem – tłumaczy leszczyniak.
Kiedy na osiedlu trwają jakieś prace remontowo – budowlane pozostałości budowlanie musiałyby trafić na wysypisko. Tymczasem resztki płyt, kamieni czy uszkodzone cegły dostają u pana Leonarda drugie życie.
- Czasem kiedy jadę z żoną samochodem zatrzymuję się pod śmietnikiem i zabieram coś, co będzie ładnie wyglądało w moim ogrodzie. Żona trochę mnie strofuje i żartobliwie nazywa śmieciarzem, ale mi naprawdę szkoda żeby takie rzeczy się marnowały – podkreśla pan Leonard.
Leszczyniak codziennie dogląda swojego ogrodu. Jego bratki, pelargonie i piwonie wyglądają prześlicznie, bo są regularnie podlewane wodą z deszczówki.
- Ustawiłem na tyłach parkingu dwa pojemniki tysiąclitrowe i dwie stare wanny, które łapią deszcz. Jest oszczędnie i ekologicznie – mówi.
Jemioła i jałowiec też miały iść „na przemiał” w trakcie robót budowlanych.
- Robotnicy przywieźli je do mnie. Zapytali, czy chcę? Zasadziłem i pięknie wszystko mi rośnie – cieszy się L. Buczkowski.
Na co dzień panu Leonardowi pomaga jego pracownik Franciszek Wojciechowski. Pan Franciszek zaraził się pasją swojego szefa i na parking przyniósł dawne trofea wędkarskie swojego dorosłego dziś syna. Ustawił je za szybą w parkingowej budce.
- I cieszą oko klientów – mówi pan Franciszek.
Kwietny parking regularnie odwiedzają jeże i ...pszczoły, bo na jednym z blaszanych garaży panowie ustawili ul.
- Ul przywiózł nam zaprzyjaźniony pszczelarz. To drugi sezon z rządu – wyjaśnia pan Franciszek.
Wybierając się na spacer warto odwiedzić parking na osiedlu Armii Krajowej. Pan Leonard jest bardzo życzliwym i serdecznym człowiekiem. Chętnie ucina sobie pogawędki. Co ciekawe jest pasjonatem nie tylko ogrodnictwa ale także ...szewstwa.
- Z zawodu jestem energetykiem i całe zawodowe życie związany byłem z PGR – em w Pudliszkach. Pewnego dnia członek rodziny poprosił mnie o pomoc w naprawie butów. Spróbowałem i całkiem nieźle sobie poradziłem – wspomina pan Leonard.
Tak odkrył w sobie zdolności szewskie. Dlatego właśnie na parkingu prowadzi też malutki zakład szewski.
- Kiedy jestem w pracy i robię obchód spojrzę w prawo, spojrzę w lewo i tak sobie myślę: kiedy tyś to chłopie wszystko zrobił? - uśmiecha się pan Leonard.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?