MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Leszno. Ostatnie pożegnanie kamilianina o. Stefana. Miał wracać na Madagaskar... [ZDJĘCIA]

Anna Maćkowiak
Anna Maćkowiak
ks. Wojciech Prostak
Był bardzo skromnym człowiekiem, ale jego życiorys z powodzeniem mógłby posłużyć jako kanwa pięknego filmu. Opowieści o człowieku, który poświęcił swoje życie pracy misjonarskiej. Jego drugim domem stał się odległy Madagaskar. Do Polski przyjechał na operację. Miał wracać do "siebie". Pochodzący spod Leszna, a często goszczący również w samym Lesznie kamilianin zmarł 7 maja. Przyczyną jego śmierci był koronawirus. Jego prochy spoczęły we wtorkowe popołudnie na cmentarzu parafialnym w Lesznie.

Ojciec Stefan Szymoniak urodził się 24 września 1948 r. Zanim wstąpił do zakonu, pracował w leszczyńskiej Intermodzie. W 1977 r. złożył śluby wieczyste, a dwa lata później przyjął święcenia kapłańskie. Potem pojechał do Francji by uczyć się tamtejszego języka, a następnie udał się do Belgii, gdzie przeszedł kurs medycyny tropikalnej.

Od 21 grudnia 1980 r. pracował jako misjonarz we Fianarantsoa na Madagaskarze. Poświęcał czas najuboższym, organizował też życie duszpasterskie na odległej wyspie. Udzielając swego czasu wywiadu Panoramie Leszczyńskiej, zapytany o to, jak scharakteryzowałby miejsce swojej pracy, z uśmiechem na ustach zacytował słowa piosenki, której uczył się jeszcze w szkole podstawowej: "kraina skwarna, parna, Afryka na wpół dzika jest, tam drzewa bambusowe, owoce kokosowe". Pokochał ją całym sercem.

Wspominają go m.in. parafianie z par. św. Antoniego Padewskiego w Lesznie. Na terenie parafii mieszka rodzina duchownego, a on - gdy przyjeżdżał do Polski na urlop - przychodził do miejscowego kościoła celebrować msze św.

Ostatnio do Polski przyjechał na planowe zabiegi. Zmagał się już z różnymi schorzeniami. Miał wracać na Madagaskar, ale plany pokrzyżowała pandemia Covid-19. Ojciec Stefan Szymoniak czekał na możliwość wyjazdu z Polski i powrotu na misje. W międzyczasie zdiagnozowano u niego koronawirusa. Zmarł w jednoimiennym szpitalu zakaźnym w Raciborzu.

Prochy o. Stefana spoczęły we wtorkowe (12 V) popołudnie w rodzinnym grobowcu na cmentarzu parafialnym w Lesznie. Wcześniej w pobliskim kościele pw. św. Antoniego odprawiona została msza św. żałobna, której przewodniczył o. Mirosław Szwajnoch, prowincjał Polskiej Prowincji Zakonu Kamilianów, a podczas której homilię wygłosił ks. Wojciech Prostak, obecny proboszcz parafii w Rawiczu, a wcześniej w Kaczkowie (o. Stefan pochodził z pobliskiej Jabłonnej i duchowni dobrze się znali).

- Można bez przesady powiedzieć, że był na Madagaskarze znany podobnie jak Matka Teresa w Indiach. Niech Pan Bóg da Mu radość nieba [...] Dziękuję Panu Bogu, że miałem okazję Go znać, że wspólnie z parafianami z Parafii Św. Marcina w Kaczkowie i Chrystusa Króla i Zwiastowania NMP w Rawiczu mogliśmy pomagać Jego pracy misyjnej - napisał na swoim profilu facebookowym ks. Wojciech Prostak.

Na pogrzeb kamilianina przyjechali także kamiliańscy nowicjusze pochodzący z Magadaskaru. W naszym kraju odbywali nowicjat, ale w powodu koronawirusa nie mogą wrócić na rodzinną wyspę.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto