Dramat na farmie kur w powiecie zgierskim. Udusiło się 17 tys. kokoszek
17 tys. kokoszek udusiło się na jednej z ferm kurzych koło Zgierza. Do tragedii doszło w nocy z środy (12 lipca) na czwartek (13 lipca). W środę przez powiat zgierski przeszła nawałnica i wieczorem w rejonie fermy była przerwa w dostawie prądu. Hodowca włączył agregat prądotwórczy, jednak wkrótce prąd przywrócono. Wszystkie urządzenia działały, we wsi było światło. Rolnik poszedł spać.
- Na niebie nie było żadnej chmury. Sprawdziłem prognozę pogody w telefonie i zapowiadali deszcz dopiero na drugi dzień - relacjonuje.
Jednak rano okazało się, że połowa kur nie żyje. Padło 17 tys. młodych kokoszek, które chował na nioski.
- Te kury miały wkrótce trafić na kurnik i nieść jaja przez dwa lata. Straciłem 340 tys zł bo tyle do tej pory kosztował zakup, odchów, pasze i opieka weterynaryjna - wylicza załamany przedsiębiorca.
Zaczął szukać przyczyn tragedii. Rano wszystko na farmie działało, był prąd i wentylacja. Hodowca zadzwonił jednak na infolinię PGE Dystrybucja, gdzie dowiedział się, że w nocy w sąsiednich wsiach przez wiele godzin trwała awaria prądu. On sam mieszka na granicy dwóch miejscowości, jest przekonany, że u niego też prądu nie było.
Jednak PGE Dystrybucja zaprzecza. Z jej danych wynika, że dla adresu kurzej fermy rzeczywiście 12 lipca pod wieczór prądu nie było. Jednak awaria trwała tylko 1 godz. 26 minut i zakończyła się o godz. 20.10, a później prąd już był. Spółka nie czuje się odpowiedzialna za sytuację.
- PGE Dystrybucja jako Operator Systemu Dystrybucyjnego nie ponosi odpowiedzialności za przedsiębiorców - wyjaśnia Łukasz Boczar z PGE.
O sprawie został poinformowany Tomasz Czeszczyszyn powiatowy lekarz weterynarii w Zgierzu. Jak podkreśla było to zdarzenie losowe, a zwierzęta zostały zutylizowane.
- Właściciel powinien zapewnić dodatkową kryzysową wentylację mechaniczną, która zadziała w czasie awarii - mówi.
Jak dodaje podobne sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko, w powiecie zgierskim taki przypadek był raz- kilka lat temu z powodu zatkania się wentylacji padły warchlaki.
Podobna tragedia wydarzyła się tydzień temu niedaleko Bydgoszczy. Tam z powodu braku prądu i awarii systemu powiadamiającego o zaniku prądu padło prawie tysiąc świń.
Ale na częste braki prądu narzekają też inni mieszkańcy okolic Zgierza, m.in. Grotnik, Ustronia i Jedlicza. Po letnich burzach i zimowych śnieżycach często u nich nie ma prądu. Także tam część mieszkańców 12 lipca odczuła przerwę w dostawie. - Dwie fazy włączyli nam po dwóch godzinach, ale jednej fazy nie mieliśmy przez trzy dni, nie działała lodówka i kuchenka indukcyjna - wylicza jedna z mieszkanek.
PGE Dystrybucja tłumaczy, że obszar gminy Zgierz jest terenem mocno zalesionym. A na warunki atmosferyczne najbardziej narażone są linie przebiegające właśnie przez tereny leśne. Dlatego PGE Dystrybucja prowadzi regularne przycinki drzew, a linie leśne w ramach modernizacji przebudowywane na bardziej odporne linie kablowe – podziemne.
Premier Izraela stanie przed Trybunałem w Hadze? Jest wniosek o areszt
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?