Chmura gryzącego dymu przez dłuższy czas unosiła się nad dużą częścią miasta. Nie ma ofiar, ale straty będą ogromne. Z uwagi na wartość zgromadzonego towaru mogą wynieść wiele milionów złotych. To już drugi w tym roku obiekt handlowy w Lesznie, który uległ spaleniu.
Zobacz także: Biegły ma ustalić przyczyny pożaru marketu Nomi
Pawilon Nomi jest usytuowany przy jednej z głównych arterii miasta, al. Jana Pawła II i sąsiaduje z budynkami mieszkalnymi. Wzniesiony pod koniec lat siedemdziesiątych obiekt to płaska, jednokondygnacyjna konstrukcja z metalu. Ogień z kontenera na śmieci znajdującego się na tyłach pawilonu bardzo szybko przedostał się do wnętrza, gdzie palić zaczęły się drewniane elementy wykończenia mieszkań, farby, lakiery, pianki. Okolicznych mieszkańców zaczął budzić nie tylko gryzący dym, ale też wybuchające aerozole oraz płomienie sięgające koron drzew.
– Widok był straszny, a smród gryzł w oczy i gardło – relacjonuje kobieta mieszkająca w jednym z domów przylegających do marketu. Na miejsce dotarli strażacy – najpierw jednostki zawodowe z komendy z Leszna, po nich strażacy OSP z powiatu leszczyńskiego. Dowodzący akcją wezwali także pomoc z komend PSP z Kościan i Gostynia, gdyż potrzebny był dodatkowy sprzęt. Temperatura oraz zadymienie powodowały, że walka z żywiołem nie była łatwa.
– W tej chwili nic nie można powiedzieć na temat przyczyn pożaru. Wiadomo tylko, że ogień wybuchł na zewnątrz obiektu – informuje mł. kpt. Stefan Biernaczyk z Miejskiej Komendy PSP w Lesznie. Obecni na miejscu pogorzeliska przedstawiciele Nomi nie chcieli rozmawiać na temat potencjalnych strat. Gaszenie ognia trwało około czterech godzin.
Czytaj też: Granat na leszczyńskim osiedlu
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?