Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Benedyktyńska szkoła życia

Łukasz ZALESIŃSKI, Karolina STERNAL
Święty Benedykt to patron Europy. W swej Regule połączył duchowość chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu. Od półtora tysiąca lat żyją według niej mnisi w Europie, od prawie tysiąca w wielkopolskim Lubiniu.

Święty Benedykt to patron Europy. W swej Regule połączył duchowość chrześcijańskiego Wschodu
i Zachodu. Od półtora tysiąca lat żyją według niej mnisi w Europie, od prawie tysiąca w wielkopolskim Lubiniu.
Teraz do benedyktyńskiej tradycji nawiązał kolejny biskup Rzymu.

Smukłą wieżę lubińskiego kościoła można dojrzeć już z daleka. Położona w sercu Wielkopolski świątynia wraz z przylegającym do niej klasztorem od prawie tysiąca lat jest miejscem, gdzie mnisi we wszystkim – w modlitwie i pracy, w sercu i myśli, wielbią Boga, zgodnie z Regułą ich założyciela św. Benedykta.

Od rana do zmierzchu

Od tego czasu rytm zakonnego życia praktycznie nie uległ zmianie. Klasztor budzi się do życia skoro świt, na modlitwę zwaną jutrznią. W ciągu dnia odmawiana jest modlitwa południowa, wieczorem – nieszpory. Dzień kończy kompleta i tzw. godzina czytań, odmawiana kiedyś w nocy, stąd dawniej nazywano ją wigiliami od łacińskiego słowa ,,wigilare’’, czyli ,,czuwać’’. A pomiędzy modlitwami praca, praca, praca, ale i czas na osobistą modlitwę, medytację i duchowe czytanie. I tak niezmiennie. Przez dni, tygodnie, lata, wieki. – Dla wielu właśnie ten rytm stanowi przeszkodę nie do pokonania – zaznacza ojciec Kornel.

Nie ma tygodnia, by do klasztoru nie przychodziły listy. Piszą je zazwyczaj ludzie pogubieni, szukający domu, oparcia, widzący w benedyktyńskim klasztorze miejsce dla siebie. – Zwykle odpisujemy – przyjedźcie, zobaczcie sami. Wolimy jednak nie robić im nadziei. Klasztor może wielu fascynować przez rok, dwa, pięć lat. Potem, kiedy pozna się każdy zakamarek, każdą wadę współbraci, zwykle rodzi się pytanie ,,co dalej’’ – przestrzega przeor. - Dlatego, nim klasztorna brama ostatecznie zamknie się za nowymi mnichami, musi upłynąć sporo czasu – pięć, w ostateczności nawet dziewięć lat. – Należy wejść w głąb siebie, zacząć rozwijać się duchowo. W przeciwnym razie lepiej odejść – dodaje ojciec Kornel.

Tych, którzy tu trafią i zostają, czeka ciężka szkoła życia. – Dostają nie tylko przewodnika duchowego, ale także kogoś w rodzaju opiekuna technicznego – wyjaśnia ojciec Kornel. Mnisi muszą się nauczyć jak trzymać miotłę, ścierkę, krótko mówiąc – jak pracować. – Świat został nam przez Boga zadany. Dzięki pracy zmieniamy go, nieustannie czynimy go lepszym – tłumaczy przeor. Do tego właśnie przekonywał święty Benedykt.

Mnich patrycjusz

Benedykt pochodził z możnego rodu Anicjuszów. Urodził się około 480 roku w Nursji. Jako patrycjuszowski syn został posłany do Rzymu na studia. Szybko przekonał się jednak, że nie tą droga powinien kroczyć. Przeniósł się do Subiaco, gdzie w górskiej grocie, podobnie jak wielu innych w tym czasie, rozpoczął życie pustelnicze. – Byli to ludzie, którzy próbowali znaleźć sens życia w modlitwie i samotności, ale bez konieczności wprowadzania jakichś ram organizacyjnych – tłumaczy ojciec Kornel.
Świętość życia Benedykta skłoniła mnichów z pobliskiego klasztoru do poproszenia go, aby został ich opatem. Historia ta ma niezwykłe zakończenie – zakonnicy zniechęceni jego wymaganiami próbowali otruć Benedykta. Święty powrócił ponownie do swej górskiej groty, lecz niebawem zaczęli się wokół niego gromadzić uczniowie. Ponieważ współbraci przybywało, Benedykt zdecydował się założyć na Monte Cassino klasztor. Tutaj też zredagował tekst swojej Reguły.

Ojcowie Europy

Dla mnicha nie ma nic ważniejszego od służby Bożej – przekonywał św. Benedykt. Wprawdzie oryginalny zapis nie zachował się do dnia dzisiejszego, ale według niego w następnych wiekach w całej Europie, Afryce, Azji i Ameryce zakładano kolejne klasztory. Reguła to fundament życia mniszego. – Sytuacja, w jakiej znajduje się dzisiejsza Europa, bardzo przypomina czasy w jakich żył św. Benedykt – zaznacza ojciec Jan. – Dotychczasowy porządek ulega rozbiciu, nowy dopiero się rodzi. Benedykt nie jest biernym obserwatorem. Zbiera i scala to, co najwartościowsze w tradycji chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu. Sięga szczególnie do doświadczeń życia monastycznego, powstałego na pustyniach Egipcie. Należy pamiętać, że do Europy, a właściwie do ziem Cesarstwa Zachodniego, monastycyzm dotarł przez wschodnią część Kościoła. Św. Benedykt czerpie z tradycji mnichów żyjących we wspólnotach ukształtowanych przez Pachoniusza, Bazylego, Kasjana i innych – dodaje ojciec Jan.
Dla duchowości Wschodu charakterystyczna była asceza – umartwianie ciała. Św. Benedykt akcent położył jednak na co innego. – Ciężar mniszego życia przeniósł on z ascezy na życie wspólne i bezinteresowną pracę. Można rzec, że praca stała się zachodnim odpowiednikiem ascezy – tłumaczy ojciec Jan. Otwiera ona mnichów na transcendencję, nakierowana jest jednak także na świat. To właśnie mozolna i cierpliwa praca uczyniła z benedyktynów współtwórców Europy.

Klasztor to organizacja i porządek. Klasztor to także kultura, na którą składa się nie tylko wielowiekowy dorobek Kościoła, ale też spuścizna antyku (klasztorne biblioteki pełne są dzieł starożytnych Greków i Rzymian, które bracia przekładają i przepisują). Kultywowany przez mnichów Boży ład przeradza się w ład świecki, na którym oparta została uniwersalistyczna konstrukcja średniowiecznego świata. Ład ów panował wszędzie tam, gdzie pojawiały się klasztory – we Francji, na Wyspach Brytyjskich, a potem na ziemiach Słowian. Śmiało można powiedzieć, że benedyktyni byli ojcami zjednoczonej Europy.

Klasztor w sieci

Święty Benedykt zalecał, by w obrębie klasztornych murów znalazło się wszystko, czego mnisi potrzebują do życia. Bracia mieli więc młyny, hodowali zwierzęta, uprawiali rzemiosło. Dziś klasztory nie są już samowystarczalne. Nietrudno jednak znaleźć analogię pomiędzy pracą dzisiejszych zakonników - i ich braci sprzed wieków. Klasztor w Lubiniu słynie na przykład z uprawy ozdobnych roślin ogrodowych. Zajmują się tym między innymi brat Patryk i brat Michał, który w klasztorze jest od niedawna. Jeszcze przed przywdzianiem habitu ukończył szkołę ogrodniczą, a potem studiował na Akademii Rolniczej. – Trudno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego znalazłem się wśród benedyktynów. To tylko boska interwencja. Nigdy wcześniej nie myślałem o życiu w klasztorze – podkreśla brat Michał. Praca w przyklasztornej szkółce jest dla niego połączeniem wcześniejszej życiowej pasji z benedyktyńskim obowiązkiem pracy. – Cieszę się, kiedy ludzie przychodzą i opowiadają, że w ich ogródkach doskonale przyjęły się rośliny z naszej szkółki – podkreśla.

Klasztorne prace wiążą się jednak nie tylko z sadem, ogrodem, czy utrzymaniem porządku w zabudowaniach. Każdego roku lubiński przeorat jest odwiedzany przez setki gości. Opiekuje się nimi brat Izaak. Pomocą służy mu komputer. – W konstytucji, która jest komentarzem do naszej Reguły, zostało zaznaczone, że benedyktyni powinni używać najlepszego sprzętu, jaki jest dostępny w danym czasie – wyjaśnia mnich. – Nowoczesny komputer po prostu pomaga mi w sprawnym zarządzaniu domem dla gości – dodaje. Mnisi z Lubinia prowadzą też miejscową parafię. Zajęć jest zatem wiele, a ojców i braci zaledwie trzynastu. Mają jednak nadzieję, że zmieni się to dzięki nowemu papieżowi.

Masz wolną wolę

Mnisi z Lubinia w skupieniu przeżywali ostatnie chwile pontyfikatu Jana Pawła II, a potem z nadzieją czekali na wybór jego następcy. – Krótko po tym jak dotarła do nas informacja, że konklawe wybrało nowego papieża, rozpocząłem odprawianie wieczornej mszy – wspomina ojciec Kornel. – Jeszcze przed wyjściem z zakrystii poprosiłem, aby bracia dali mi znać, kim jest nowy Ojciec Święty. W trakcie mszy podsunięto mi karteczkę, na której napisane było imię Benedykt XVI. Bardzo mnie to poruszyło. Solidarność ze św. Benedyktem, którą podkreślił nowy papież to dla nas wyzwanie i sprawdzian – dodaje. Przeor ma nadzieję, że przywołanie imienia twórcy reguły benedyktynów, zaowocuje nowymi powołaniami.

W pierwszych wystąpieniach Benedykt XVI mówił o konieczności kontynuowania dzieła swego poprzednika – dialogu z innymi religiami, ekumenizmu, niesienia pokoju wszystkim ludziom. – Przez wieki benedyktyńska duchowość pomogła nie tylko przetrwać Europie, ale również przyczyniła się do jej integracji i rozwoju. Dziś może być podobnie – zapewnia ojciec Jan. – Problem jednak tkwi nie tyle w kryzysie, jaki przeżywamy. Kryzys, i to nie tylko dla życia duchowego, bywa często okazją do pogłębienia i umocnienia, które prowadzą do integracji na wyższym poziomie. Wydaje się, że problem tkwi w wolności. Św. Benedykt widział ten problem wyraźnie i mówił: ,,Skoro chcesz...’’. Czy zatem będziemy chcieli ponieść trud przemiany i być nieobojętni na los innych, czy będziemy chcieli iść drogą miłości i pokoju. Możemy też wybrać drogę konfrontacji i wzajemnych oskarżeń, prowadzącą do agresji i nienawiści. Mnisi w Egipcie uważają, że jedyną regułą zakonną jest miłość – podkreśla ojciec Jan.

Czy tak będzie? Wybór należy do każdego z nas.

Módl się i pracuj


- Współczesnemu człowiekowi brakuje uporządkowania, brakuje modlitwy, pokoju; brakuje mu samego siebie. By zdobyć znów panowanie nad sobą i duchową radość, wypada mu szukać drogi do benedyktyńskiego klasztoru – te słowa wypowiedział papież Paweł VI na Monte Cassino, podczas poświęcenia odnowionej bazyliki i klasztoru po zniszczeniach wojennych. Kolejny następca na Piotrowej Stolicy także odwoływał się do benedyktyńskiej Reguły i duchowości. Jan Paweł II, parafrazując znaną w świecie dewizę mnichów ,,Ora et labora’’ - ,,Módl się i pracuj’’, stwierdził, że maksymą benedyktynów powinno być: ,,Módl się i pracuj i nie bądź smutny’’.
Kolejny biskup Rzymu przybrał imię Benedykta XVI i tym samym dał sygnał, że powinniśmy wrócić do chrześcijańskich korzeni Europy. Do wartości związanych z modlitwą, odkrywaniem swojego człowieczeństwa, a przez to samego Boga. Zwracając się do ludzi na całym świecie, podczas homilii na placu św. Piotra, stwierdził, że wszystkie ludzkie cierpienia biorą się z ,,pustyni wewnętrznej’’, czyli ,,wypalenia duszy, gdzie zanika świadomość godności i drogi człowieka’’.

Medalik od Benedykta

W XVII wieku ustalił się ikonograficzny typ medalika z wizerunkiem św. Benedykta z jednej strony i krzyżem z literami na odwrocie. Ten medal rozszedł się z Niemiec, gdzie został po raz pierwszy wybity, po całej katolickiej Europie. Na jego awersie znajduje się postać Zakonodowacy trzymającego w prawej ręce mały krzyż, a w lewej księgę – Regułę. Na obrzeżu medalika widnieje napis: ,,Niech Jego obecność broni nas w chwili śmierci. Przy św. Benedykcie umieszczono napis: ,,Krzyż świętego Ojca Benedykta’’. Poniżej niego, po prawej ręce Zakonodowacy przedstawiony jest pęknięty kielich,
z którego wypełza wąż. To nawiązanie do rozpoznania przez świętego trucizny podanej mu przez zakonników w Vicovaro. Na tej samej wysokości, po lewej ręce Benedykta, kruk z rozpostartymi skrzydłami kroczy obok chleba. To przypomnienie innego wydarzenia z życia św. Benedykta. Nakazał on krukowi ukrycie zatrutego chleba, który miał uśmiercić Zakonodowacę. Na rewersie medalu znajduje się krzyż, a nad nim widnieje dewiza benedyktynów: Pax – Pokój.

Wszystko o benedyktynach

Więcej informacji na temat św. Benedykta, jego Reguły, benedyktyńskiej duchowości oraz historii zakonu można szukać na stronie internetowej www.benedyktyni.pl
Można tam również znaleźć wiadomości dotyczące benedyktynów na świecie i w Polsce oraz odwiedzić stronę klasztoru w Lubiniu, który serdecznie zaprasza wszystkich gości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto