Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drogowy kocioł

Łukasz ZALESIŃSKI
- Zamknięta droga to dla nas nie lada problem - tłumaczy Arkadiusz Szyszkowiak   Fot. Ł. Zalesiński
- Zamknięta droga to dla nas nie lada problem - tłumaczy Arkadiusz Szyszkowiak Fot. Ł. Zalesiński
Starostwo narzeka na wykonawcę, wykonawca na brak materiału, a mieszkańcy kilku podleszczyńskich wsi na wszystkich odpowiedzialnych za remont drogi ze Święciechowy do Gołanic - rośnie napięcie wokół największej w ...

Starostwo narzeka na wykonawcę, wykonawca na brak materiału, a mieszkańcy kilku podleszczyńskich wsi na wszystkich odpowiedzialnych za remont drogi ze Święciechowy do Gołanic - rośnie napięcie wokół największej w ostatnich latach powiatowej inwestycji.

Jak dostać się do Leszna? Ja jeżdżę tędy - tłumaczy Arkadiusz Szyszkowiak z Gołanic, wskazując na gruntową drogę biegnącą w stronę lasu - Za każdym razem boję się jednak, że samochód rozpadnie się na kawałki - dodaje po chwili. Tuż za jego plecami stoi barierka zamykająca wjazd na szosę w kierunku miasta. Od początku maja trwają tam prace modernizacyjne.

Jedna gorsza od drugiej

Renowacja zniszczonej drogi z Leszna do Jezierzyc Kościelnych połączona z budową obwodnicy Święciechowy to największe od lat przedsięwzięcie, które realizuje powiat. Pieniądze na inwestycję pochodzą z funduszy Unii Europejskiej. Prace formalnie rozpoczęły się jeszcze zimą, na dobre ruszyły jednak dopiero na początku maja. Wówczas zamknięty został odcinek drogi pomiędzy Święciechową a Gołanicami. Dla mieszkańców kilku podleszczyńskich wsi, którzy chcą się dostać do miasta wyznaczony został objazd przez Jezierzyce Kościelne, Zbarzewo i Niechłód. Korzystają jednak z niego tylko nieliczni. Większość kierowców wybiera mniej więcej trzykilometrową drogę gruntową przez las. - Pracuję w Lesznie, więc muszę dojeżdżać każdego dnia. Droga przez Jezierzyce w dwie strony liczy 52 kilometry. Przez las do Leszna jest 17 kilometrów. Muszę ryzykować zniszczeniem auta, bo nie zarobiłbym na benzynę - wyjaśnia Szyszkowiak. Tymczasem, jak zgodnie twierdzą mieszkańcy, prace na zamkniętym odcinku drogi praktycznie stoją w miejscu. - Kiedyś policzyłem pracujących tam ludzi. Na kilkukilometrowym odcinku uwijało się zaledwie ośmiu robotników. Przecież to skandal - podkreśla Szyszkowiak. W dodatku jeszcze do niedawna nie bardzo wiadomo było kiedy droga zostanie otwarta. - W Powiatowym Zarządzie Dróg poinformowano mnie, że umowa nie określa tego precyzyjnie. Zachodzę w głowę, jak władze powiatu mogły na coś takiego przystać - dziwi się Marek Śmigaj z Krzycka Wielkiego.

Nie chcą budować?

Tymczasem, jak przyznaje kierownik Zarządu Dróg Powiatowych, starostwo miało niewielki wpływ na kształt samej umowy. - Droga jest remontowana za pieniądze z funduszu PHARE, dlatego przygotowanie dokumentów wymagało specjalnych procedur. W dużej części umowę sporządziła agenda rządowa, a nam przedstawiono ją do akceptacji. Dokument nakreśla jedynie termin zakończenia całej inwestycji - tłumaczy Tomasz Zajączkowski. Przyznaje, że doskonale rozumie wzburzenie mieszkańców. - Podzielamy ten niepokój. Prace istotnie się przeciągają. Przyznaję, że mamy spory problem z wykonawcą - firma ta zachowuje się tak, jakby wcale nie chciała budować - podkreśla Zajączkowski.

Problem z kruszywem

Pracownicy firmy wykonującej zlecenie zdarli już z trasy część zużytej nawierzchni. Przed realizacją kolejnego etapu natrafili jednak na niespodziewaną przeszkodę. - Mamy problem z dostawami kruszyw - wyjaśnia Zygmunt Napierała, przedstawiciel wykonawcy. Tłuczeń dostarczany jest wprost z kopalni. Każda partia musi mieć jednak odpowiednią ekspertyzę, potwierdzającą jej jakość. - Kopalnie są w tej chwili zapchane chętnymi i trudno dostać kruszec na czas - wyjaśnia Napierała - Tego akurat można się było spodziewać. Zaskoczył nas jednak dostawca, którego towar nie posiadał aktualnych badań. Teraz mamy związane ręce - przyznaje. Nie traci jednak optymizmu. - W tym tygodniu powinien dotrzeć do nas odpowiedni tłuczeń i prace ruszą z miejsca - podsumowuje.

Do końca lipca

Prace na odcinku ze Święciechowy do Gołanic powinny zostać sfinalizowane do 30 lipca. Mieszkańcy muszą się więc uzbroić w cierpliwość jeszcze na kilka tygodni. - Oby nie okazało się, że dostaniemy nową drogę, ale nie będziemy mieli czym po niej jeździć - podsumowuje Mieczysław Kręc z Gołanic.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto