Każdego dnia w Stowarzyszeniu Echo wrze jak w ulu. Hania jest tu zazwyczaj pierwsza.
- Mam swoje małe rytuały. Wstaję dość wcześnie i oglądam w telewizji dwa poranne, ulubione programy. Potem zaczynam szykować się do wyjścia i zazwyczaj, już o godzinie 9.00, wychodzę do Echa. Wracam do domu wieczorem – mówi H. Hendrysiak.
Każdy dzień w Echu jest inny. Ciężko przewidzieć, jak się ułoży. Wszystko zależy od tego ile będzie telefonów i w jakiej sprawie. Kto będzie w potrzebie? Ile osób zajrzy do magazynu z darmowymi ubraniami? Ilu wolontariuszy przyjdzie? A co najważniejsze, jaki to dzień, bo najwięcej roboty jest podczas wydawania unijnej żywności.
- Ludzie dzwonią w różnych sprawach. Chcą coś oddać lub czegoś potrzebują. Czasami zwyczajnie chcą pogadać – mówi Hanna Hendrysiak.
Zawsze i do każdego podchodzi z należnym szacunkiem. Wie, że każdy człowiek ma swoją historię. Nie ocenia lecz wspiera.
- Szanowny panie, a może chciałby pan ciepły śpiwór? Mamy porządne śpiwory do wydania – zaproponowała ostatnio bezdomnemu mężczyźnie, który przyszedł do Echa po ciepłą kurtkę.
Oprowadziła po magazynie i doradzała niczym najlepszy sprzedawca z sklepie z luksusowymi markami.
A odwiedzający Echo, bezdomny mężczyzna, czuł się tu naprawdę komfortowo.
Nikogo i nigdy Hania nie wypuszcza z Echa z pustymi rękoma. Bo dobrem – jak mówi – należy się dzielić.
Skąd w niej takie pokłady empatii?
- Odziedziczyłam ją po tacie. Był społecznikiem. Jego ciało spoczywa w alei zasłużonych na cmentarzu parafialnym. Genów nie oszukasz – uśmiecha się Hanna Hendrysiak.
Struktury Echa zaczęła budować dwadzieścia lat temu.
- Sama doświadczyłam biedy. Wiedziałam, czego ludziom potrzeba i jak chcą być traktowani – zwierza się.
Dziś, wraz ze swoimi wolontariuszami, z czego sporą grupę stanowią koleżanki ze szkolnych ław, Hanna Hendrysiak pomaga ubogim mieszkańcom naszego regionu, samotnym matkom, wykluczonym i uzależnionym. Zawsze gotowa nieść pomoc, zawsze pod telefonem.
- Dopiero niedawno nauczyłam się odpoczywać. Kiedyś nawet weekendy spędzałam w Echu. W przeszłości zdarzało mi się tam nawet nocować. Jednak kiedy urodziły się wnuczęta uznałam, że jakaś część mojego czasu należy się także rodzinie, tym ukochanym, najbliższym – opowiada Hanna Hendrysiak.
Oczywiście, nawet jeśli w weekendy Echo jest zamknięte, Hania zawsze odbiera telefony.
- Przecież ludzie są w potrzebie cały tydzień, a nie tylko od poniedziałku do piątku. Jeśli mają coś do oddania instruuję, żeby zostawili to pod naszą siedzibą. Jeśli mam chwilę zabezpieczam to jeszcze w trakcie weekendu – wyjaśnia.
Empatyczna, bezinteresowna i przebojowa. Miłośniczka cukru i ludzi. Taka jest właśnie prezeska Echa. Kto spotkał ją na swej drodze, ten dobrze wie, że jak nikt inny zasłużyła na miano „ Zasłużonego dla Miasta Leszna”.
- Oczywiście bez moich wspaniałych wolontariuszy niewiele bym zdziałała. To właśnie im należą się równie wielkie brawa -podsumowuje prezeska Echa.
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?