W tym sezonie nie ma mocnych na Fogo Unię. W niedzielę na torze w Lesznie, w starciu dwóch niepokonanych drużyn, Byki nie dały większych szans Włókniarzowi Częstochowa. - Klucz do sukcesu? Mam zespół, w którym panuje świetna atmosfera, i który chce pracować, by osiągnąć sukces - mówił przed kamerami stacji nsport, menedżer Piotr Baron. Leszczynianie już w pierwszej serii zadali rywalom dwa ciosy. Pierwszy wyprowadzili Jarosław Hampel i Janusz Kołodziej wygrywając podwójnie inauguracyjną odsłonę.
Równie imponująco wypadł bieg 4, w którym pierwsi linię mety minęli Emil Sajfutdinow i Dominik Kubera. Jakby tego było mało, chwilę wcześniej Piotr Pawlicki pokazał plecy fenomenalnemu w tym sezonie Fredrikowi Lindgrenowi. Kapitana Byków próbował gonić w 5. wyścigu Tobiasz Musielak, ale zrobił to kompletnie bez głowy i wjechał w swojego byłego kolegę klubowego. Na torze doszło do ogromnego karambolu, ale na szczęście obaj żużlowcy o własnych siłach pomaszerowali do parkingu.
Co więcej, kilka minut później Piotr Pawlicki wygrał powtórkę tego biegu. Lwy potrafiły się jednak odgryzać. Głównie w wyścigach z udziałem Emila Sajfutdinowa, który w połowie spotkania przegrywał starty. Wspaniale za to jeździli Jarosław Hampel z Januszem Kołodziejem. W pierwszej części spotkania sposób na ten duet znalazł tylko Fredrik Lindgren. Leszczynianie w tym przypadku mogą jednak mówić o pechu, bo w pierwszej odsłonie tego pojedynku jechali na 5:1, ale na tor upadł przez nikogo nie atakowany Adrian Miedziński, a że nie kwapił się, aby uciec z toru, to wyścig przerwano.
Zobacz też: Zawody w powożeniu zaprzęgami w Jeziorkach [FOTO]
Fredrik Lindgren pojechał też jako rezerwa taktyczna w 10. biegu, ale wtedy ponownie musiał uznać wyższość Piotra Pawlickiego. Słabiej w tym biegu, jak zresztą i w całym meczu pojechał za to Brady Kurtz. - Moje motocykle dzisiaj nie są tak szybkie, jak w poprzednich spotkaniach - usprawiedliwiał się Australijczyk. Losy spotkania rozstrzygnęły się praktycznie już w 11. biegu, w którym podwójne zwycięstwo przywieźli Janusz Kołodziej z Emilem Sajfutdinowem, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 39:27.
Dwanaście tysięcy widzów na Stadionie Smoczyka do samego końca oglądało jednak świetne widowisko, w którym pierwsze skrzypce grał Piotr Pawlicki, który w tym sezonie jeszcze nie przegrał. Kapitalny był także 13. bieg, w którym Jarosław Hampel do samej mety odpierał ataki szalejącego za jego plecami Fredrika Lindgrena. - Fogo Unia to znakomity zespół i pokonać go na jego torze jest niezmiernie trudno. Starałem się robić, co tylko w mojej mocy, ale to było za mało. Jako drużyna po pierwszych ciosach zadanych przez rywali nie potrafiliśmy się podnieść - ocenił Szwed.
5. kolejka PGE Ekstraligi rozpoczęła się już w piątek w Grudziądzu, gdzie odrodzony GKM wygrał 49:41 ze Stalą Gorzów. Gospodarze tym razem przygotowali nieco przyczepniejszy tor i dzięki temu ich liderzy, z Artiomem Łagutą na czele odżyli. W innych meczach Unia Tarnów, mimo świetnej dyspozycji Nicki Pedersena, przegrała 41:49 na własnym torze ze Spartą Wrocław, a Falubaz Zielona Góra wygrał u siebie 50:40 z KS Toruń. Kapitalnie w tym spotkaniu pojechał Patryk Dudek.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?