W środowe święto beniaminek z Warszawy, który spisywał się w lidze bardziej, niż przyzwoicie podejmował zespół z Leszna, który miał za sobą dwa kolejne zwycięstwa Goście zdawali sobie sprawę, że o punkty może być ciężko, co się potwierdziło. Inna sprawa, że leszczynianie nie rozgrywali najlepszego meczu. Przede wszystkim stwarzali małe zagrożenie pod bramką rywala, który w 11 minucie wykorzystał stratę Sebastiana Wojciechowskiego i objął prowadzenie po strzale Kempińskiego. W samej końcówce I połowy goście mogli doprowadzić do wyrównania, ale przedłużonego rzutu karnego nie wykorzystał Lisnychenko.
Po zmianie stron były już powody do większego niepokoju. W 22 minucie Klaus wykończył wzorową akcję gospodarzy i zrobiło się 2:0. GI Malepszy Futsal Leszno miało szansę na kontaktową bramkę, ale doskonałej sytuacji nie wykorzystał Pietruszko. Chwilę potem gracz ten zrehabilitował się, choć było w tym dużo przypadku, gdy mocno wstrzelił piłkę na przedpole rywala. Tam niefortunnie interweniował Marcinkowski, który wpakował futsalówkę do własnej bramki. W 37 minucie skrzydłem urwał się Wojciechowski, który dograł do Niedźwiedzkiego, a ten doprowadził do remisu 2:2. Oba zespoły grały o pełną pulę i blisko trzech punktów w końcówce byli akademicy. Świetną interwencją w bramce leszczyńskiego zespołu popisał się Noel Charrier, ratując ekipie z Wielkopolski punkt.
W niedzielę leszczynianie podejmowali wicelidera z Lubawy. Nasz zespół miał nadzieję na korzystny wynik i rozpoczął bardzo dobrze,bo już w 1 minucie zaskoczył wicelidera po trafieniu Konopackiego. Rozpoczęło się więc doskonale dla miejscowych.
Potem nie było jednak tak różowo... Rywal, który ma w swoim składzie prawdziwe gwiazdy rozgrywek zaczął punktować gospodarzy, Do 13 minuty było dobrze, a potem... No cóż spotkanie było jednostronne. Grubalski, dwa razy Piórkowski i dwa razy gwiazda zespołu Pedro Silva sprawili, że do przerwy było już (1:5).
Rywal nie zatrzymał się ani na chwilę i punktował gospodarzy także po przerwie. Pedro Silva podwyższył szybko na 1:6, a potem strzelali też Pedro Henrique, Tomasz Kriezel i na koniec ponownie Pedro Silva, co skończyło się pogromem gospodarzy 1:9. Wynik nie do końca odzwierciedla to co działo się na parkiecie. Gospodarze walczyli, ale Constract okazał się w tym meczu profesorem. Miejscowi z kolei uczniem. Czy takim, który nauczy się na przyszłość jak powstrzymać tak groźnego rywala? Tego nie wiemy. Oby tak się stało, bo kibice w Lesznie liczą na coś więcej, niż tylko utrzymanie w lidze.
Dodajmy, że o powiększenie dorobku punktowego w najbliższej kolejce będzie ciężko, bo drużyna trenera Tomasza Trznadela wyjedzie w najbliższy weekend do Gliwic na pojedynek z Piastem.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?