Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia wskazywała na remis, a jak było tym razem?

Andrzej Bartkowiak
Andrzej Bartkowiak
Andrzej Bartkowiak
Te dwa zespoły za każdym razem grały na remis. Nieważne czy w lidze, czy w sparingach. Najbardziej prawdopodobnym rozstrzygnięciem był i tym razem podział punktów, ale jak wiemy każdy mecz jest inny.

GI Malepszy Futsal Leszno jechało do Jelcza-Laskowic po punkty. W świadomości zespołu pozostawał fakt, że jeszcze nigdy z tym rywale nie przegrał. Liczyliśmy po cichu, że i tym razem będzie podobnie, co byłoby świetnym osiągnięciem. Co prawda w lidze wyżej przed tym spotkaniem stały akcje piątego zespołu Futsal Ekstraklasy, ale patrząc na wspomnianą historię meczów tych dwóch zespołów skłanialiśmy się do zaciętego pojedynku.
Nos nas nie zawiódł, bo mecz był zacięty i zażarty. Oba zespoły walczyły o każdy centymetr parkietu. Tak jedna, jak i druga strona miała swoje sytuacje bramkowe, ale po 20 minutach wciąż było bez bramek, co zwiastowało duże emocje także po przerwie.

W 32 minucie kapitalną solową akcję przeprowadził Sebastian Wojciechowski. Jego uderzenie instynktownie wybronił jednak Maciej Foltyn. W ogóle bramkarze obu zespołów, także Michał Długosz byli najlepszymi aktorami tego widowiska, które zmierzało ku podziałowi punktów.
Ta niewykorzystana sytuacja się szybko zemściła, ale w najmniej oczekiwanej chwili, wszak ta nie była groźna. W 34 minucie niesygnalizowany strzał z dystansu oddał Maksym Pautiak i Michał Długosz po raz pierwszy wyciągał futsalówke z siatki. Gocie walczyli do końca. Na dwie minuty przed końcem trener Tomasz Trznadel zaryzykował, wprowadzając „lotnego” bramkarza. Goście próbowali, ale zostali skarceni w 40 minucie przez reprezentanta Polski – Arkadiusza Szypczyńskiego. Goście grali do końca i na 4 sekundy przed końcem spotkania zdobyli kontaktowego gola po trafieniu wprowadzonego chwile wcześniej Rajmunda Siecli, który wykorzystał dość niefrasobliwą postawę Foltyna, ustalając wynik na 2:1.
W tym roku leszczynianie pozostają bez punktów. To był drugi mecz i druga, nieznaczna wyjazdowa porażka podopiecznych trenera Tomasza Trznadela.

Teraz derby

Czy w najbliższą środę 10 lutego potwierdzi się zasada, że do trzech razy sztuka? Miejmy nadzieję, że tak, bo zespół zaciął się w tym roku i nie wygrywa, wliczając przegrany pojedynek pucharowy w Lęborku, kiedy uległ po rzutach karnych.
W środę o 19.00 leszczynianie podejmą w Trapezie Red Dragons Pniewy. W I rundzie w Pniewach padł remis 2:2, a punkt uratował wtedy w 37 minucie Piotr Pietruszko. Pniewianie długo byli za plecami leszczynian, ale teraz sytuacja się odwróciła, bo najbliższy przeciwnik wygrał w Chojnicach 3:2 i na własnym parkiecie z beniaminkiem z Brzegu 5:1, przesuwając się na szóste miejsce w tabeli. Nasza drużyna ma już 5 punktów mniej od lokalnego rywala. Czy odrobi choć część strat? Mamy taką nadzieję, aczkolwiek będzie o to bardzo ciężko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto