Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kołodziej chce ogarnąć kwestię krotkich torów. Grand Prix zaatakuje za rok

Andrzej Bartkowiak
Andrzej Bartkowiak
Andrzej Bartkowiak
Na swoim koncie ma już mnóstwo medali rangi mistrzowskiej. Miniony sezon znów był dla niego udany. Złoto indywidualnie i złoto w drużynie. Janusz Kołodziej nie spuszcza z tonu i ma wielką ochotę na kolejne sukcesy.

Jedynym niepowodzeniem w ubiegłym roku był start w Grand Prix. Startował tam po raz drugi i znów była to jednosezonowa przygda z cyklem. Na osłodę mógł się pochwalić wygraną w Pradze i finałem we Wrocławiu, gdzie był czwarty. Problemy sprawiały mu krótkie tory, gdzie o wyniki było mu ciężko.

Powalczy na przyszły rok

- Z Grand Prix nie rezygnuję, ale muszę ogarnąć kwestię krótkich obiektów. Mam nadzieję, trochę na takich torach potrenować, tym bardziej, że w okolicach Leszna takich nie brakuje. Chciałbym , jak już się rozjeździmy chociaż raz w tygodniu na takim obiekcie pojeździć, oczywiście jak dostanę zielone światło od właścicieli. Chciałbym wreszcie załapać o co tam chodzi, bo rzeczywiście na razie mam z tym wielki problem.
W tym roku raczej nie nastawiam się na powrót do Grand Prix, ale na przyszły sezon jak najbardziej. To będzie taki konkretniejszy atak i próba powrotu do elity - przyznaje “Koldi”.

Ciężka praca popłaca

Janusz Kołodziej skromnie mówi o sobie, że nie ma wielkiego talentu, a to co osiągnął, to dzięki ciężkiej pracy. Taką pracę wykonał przed sezonem. Okres przygotowawczy był bardzo bogaty. Zajęcia na sali, obóz kadry, obóz w Hiszpanii, a tuż przed wyjazdem na tor ekstremalne badania wydolnościowe na wrocławskim AWF, w tym 30-sekundowy test jazdy na stacjonarnym rowerze.
- Przyznam, że to było bardzo ciężkie. To najbardziej intensywne 30 sekund jakie możesz sobie wyobrazić. Dajesz z siebie wszystko. Przyznam, że nogi były ciężkie, takie skamieniałe. Trzeba było pociągnąć ten wynik. Było nieźle, ale lepiej zawsze ten test wychodzi w moim przypadku w grudniu, kiedy te nogi są po odpoczynku. Było zdaniem trenerów bardzo dobrze, ale jednak minimalnie gorzej niż na koniec poprzedniego roku - przyznaje Kołodziej.
W Niemczech będzie “Diabłem”
Zawsze jak był dzieciakiem, to na Jasełkach chciał być jakimś aniołem, czy królem, po prostu kimś dobrym. W życiu jest kimś dobrym, to nie ulega wątpliwości, ale na żużlu, poza łagodnymi Jaskółkami reprezentuje szarżujące Byki,a teraz okazało się, że będzie też “Diabłem”.
- Te wspomniane jasełkam to ciekawa sprawa. Na koniec to i tak zawsze zostawałem diabłem, no jakoś tak wychodziło, tak jak teraz, kiedy podpisałem umowę w Niemczech, gdzie bedę startował w Landshut Devils.
- Dlaczego zdecydowałem się na tę ligę? Nie ma tam jej dużo. Szukam po prostu tej jazdy. Mam nadzieję, że pojadę tam też na kilka treningów, bo na tym torze nie zawsze dobrze szła mi jazda. Chcę się podciągnąć, nauczyć się toru. Krótko mówiąc nauka. Obym tylko plamy nie dał, bo tego człowiek boi się najbardziej - kończy Kołodziej

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto