Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszno. Chaim Salomon, Żyd z Leszna, który zapłacił za amerykańską niepodległość. To niezwykła historia

Anna Machowska
Anna Machowska
Stany Zjednoczone prawdopodobnie nie wygrałyby walki o swoją niepodległość, gdyby nie… pieniądze Chaima Salomona, Żyda z Leszna. Znacząco wpłynął na losy wielkiego mocarstwa, choć ono szybko o tym zapomniało. W Lesznie, w którym się urodził i wychował, niewiele osób w ogóle wie o jego istnieniu, nie wspominając już o zasługach.

– Każdy przeciętny Polak, zapytany o rewolucję amerykańską natychmiast skojarzy ją z takimi postaciami jak Tadeusz Kościuszko i Kazimierz Pułaski. Podobnie do problemu podchodzą wszystkie polskie podręczniki historii i opracowania dotyczące dziejów Ameryki Północnej. O tym, że liczba uczestników tamtych wydarzeń pochodzących z Polski była znacznie większa, wie już niestety niewielu. O tym natomiast, że jednym z największych bohaterów tej rewolucji był polski Żyd, jakby świadomie zapomniano – pisał w artykule opublikowanym w 2003 roku w „Przyjaciel Ludu” Dariusz Czwojdrak, wówczas pracownik działu judaistycznego Muzeum Okręgowego w Lesznie.

Chaim (w zamerykanizowanej wersji Haym) Salomon urodził się w 4 kwietnia 1740 roku. Leszno znajdowało się wówczas w granicach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a tutejsza diaspora żydowska była jedną z największych i najprężniejszych w Wielkopolsce. Nie jest jednak prawdą – jak podaje choćby serwis Wikipedia – jakoby jego ojciec był rabinem. Jego rodzina trudniła się kupiectwem.

W wieku 20 lat Chaim po raz pierwszy zdecydował się na emigrację. Podróżował po krajach Europy Zachodniej, gdzie uczył się finansów, bankowości i języków obcych. Musiał być wyjątkowo uzdolniony lingwistycznie, bo ponoć znał ich aż kilka. Poza polskim i hebrajskim, którego nauczył się jeszcze w Lesznie, władał również: angielskim, francuskim, niemieckim, holenderskim, włoskim i rosyjskim.

Po 10 latach wrócił do kraju, ale nie zagrzał tu długo miejsca. Już w 1772 roku wyjechał do Anglii, a stamtąd statkiem do Nowego Jorku, wtedy jeszcze kolonii brytyjskiej.

Choć za ocean pojechał bez grosza przy duszy dzięki swojej wiedzy i zdobytemu wcześniej doświadczeniu szybko się tam odnalazł. Założył firmę maklerską, a oprócz tego z powodzeniem zajmował się handlem.

Na wieść o wybuchu wojny kolonistów z Anglią wstąpił w szeregi niepodległościowego tajnego stowarzyszenia „Synowie Wolności”. Przeciwstawiało się ono pobieraniu przez Anglików podatków i cła od importowanych towarów, a przy tym propagowało prorewolucyjne hasła.

Pochodzący z Leszna Chaim Salomon za przynależność do tej organizacji został, wraz z innymi jej członkami, aresztowany we wrześniu 1776 roku. W więzieniu spędził półtora roku. Dzięki swojemu wrodzonemu sprytowi i inteligencji nie wiódł jednak życia zwykłego osadzonego. Przekonał bowiem Brytyjczyków, aby zatrudnili go jako tłumacza. Pomagał im w kontaktach z niemieckimi najemnikami. W rzeczywistości jednak zajmował się szpiegostwem i sabotażem.

Po wyjściu z więzienia ożenił się. Jego wybranką była pochodząca z bogatej rodziny Rachelą Franks. Para doczekała się czwórki dzieci.

Niestety, już niecały rok po ślubie, gdy Brytyjczycy odkryli szpiegowską działalność Salomona. Żyd z Leszna, ponownie trafił on za kratki. Skazano go nawet na karę śmierci przez powieszenie. Solomon był jednak przygotowany na taką ewentualność. W ubraniu miał zaszytych kilka złotych monet, którymi przekupił strażnika i uciekł. Zbiegł do Filadelfii, gdzie była wówczas stolica ruchu niepodległościowego i z sukcesem reaktywował swoją działalność maklerską.

– Jego interesy były tak rozległe, że – jak sam twierdził – musiał znać go każdy, kto w Ameryce Północnej miał cokolwiek wspólnego z tą dziedziną gospodarki. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że cały ten majątek służył zaspokojeniu wyłącznie prywatnych ambicji. Salomon był idealistą i wielkim patriotą. Potwierdzają to liczne opowieści ukazujące zarówno jego hojność, jak i odwagę w bezpośredniej walce – pisze D. Czwojdrak.

O jego hojności świadczy choćby historia z 1779 roku. W noc modłów poprzedzającą Jom Kippur, najuroczystsze żydowskie święto, posłaniec generała Washingtona, z którym Salomon był zaprzyjaźniony, zwrócił się do niego o pilne wsparcie finansowe amerykańskiej armii.

– Oddziały rewolucyjne od wielu miesięcy nie otrzymywały żołdu i mogły w każdej chwili pójść w rozsypkę, gdy tymczasem Brytyjczycy przygotowywali się do ofensywy. Salomon, w porywie patriotyzmu wzmocnionego religijnym uniesieniem, zebrał wśród członków żydowskiej kongregacji z Filadelfii czterysta tysięcy dolarów i przekazał te pieniądze Washingtonowi tytułem pożyczki. Legenda mówi, że przeszło połowę tej sumy, bo aż dwieście czterdzieści tysięcy, ofiarował osobiście. Żołnierze otrzymali zaległy żołd i przystąpili do – zwycięskiej, jak się okazało – walki – pisze Dariusz Czwojdrak.

Żyd z Leszna niejednokrotnie wspierał armię i jej dowódców. W momencie śmierci byli mu winni 800 tys. dolarów. Według wyliczeń ekspertów obecnie wraz z odsetkami dawałoby to kwotę 2,5 bln dolarów.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto