Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszno. Dynie pana Piotra wywołują uśmiech na twarzach dzieci i dorosłych ZDJĘCIA

Karolina Bodzińska
Karolina Bodzińska
W młodości miał zdolności plastyczne i ogromny potencjał. Za czasów komuny wziął nawet udział w prestiżowym, ogólnopolskim konkursie. Dla pierwszych trzech osób nagrodą było stypendium do akademii plastycznej. Zajął piąte miejsce i nagroda przeszła mu koło nosa. Ostatecznie wybrał budownictwo. Dziś realizuje swoją pasję malując dynie.

Pana Piotra od lat można spotkać jesienią na targowisku Holenderska. Hodowanie przez siebie i ręcznie malowane dynie sprzedaje już od początku września. To jedno z najbardziej obleganych przez dzieci stoisk. Dorośli zresztą też chętnie poddają się urokowi dyniowych buziek.

- Maluję je wraz z żoną. Pomalowanie jednej sztuki zajmuje około godziny – mówi pan Piotr.

Jego dynie nie nadają się do jedzenia. To typowy produkt ozdobny i – jak zapewnia mieszkanie Włoszakowic - w nienaruszonym stanie przetrwa aż do wiosny.

- Oczywiście najlepiej przechowywać ją w ogrodzie, na balkonie lub tarasie – tłumaczy.

Dynie małżonków z Włoszakowic różnią się od siebie. Te z uroczymi buźkami są autorstwa żony, a zębacze są dziełem pana Piotra.

- Powstają spontanicznie i wiele zależy od mojego nastoju w danej chwili – mówi sprzedawca.

Najmniejsze okazy z buźkami kosztują około 12 złotych, ale im bliżej Halloweenu, tym ceny rosną. Pana Piotra będzie można spotkać na targowisku w poniedziałek 31 października.
Dynia to nie tylko ozdoba na Halloween. To to także świetna baza na zupę, mus, kompot czy sałatkę.

- Te pastewne wykorzystujemy jako ozdobę, natomiast dynie jadalne świetnie sprawdzą się w kuchni. Jeśli sami nie rozróżniamy z jaką dynią mamy do czynienia warto zapytać u źródła – mówi Alicja Stor ze Świerczyny.

Na swoim starganie przy Holenderskiej, oprócz pomarańczowego „pastewiaka” pani Alicja ma dwie odmiany smacznej dyni jadalnej: bambino i lunga di napoli.

- Tej drugiej wcześniej nie uprawiałam. Zobaczymy, jak podpasuje klientom – mówi.

Sama z dyni chętnie robi kompoty i placki.

- Ale nie mam wiele czasu na gotowanie. Natomiast moi klienci, którzy lubią posiedzieć w kuchni, mają na dynię wiele ciekawych pomysłów i czasem przynoszą mi to, co zrobili do spróbowania. To bardzo miłe gesty – zapewnia pani Alicja.

Przy okazji zachęca do suszenia i jedzenia pestek z dyni, bo – jak podkreśla - mają one wiele prozdrowotnych właściwości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto