Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

LESZNO. Kinga Markowska, dietetyczka z Leszna w narodowej kwarantannie zdalnie wspierała swoich pacjentów [ZDJĘCIA]

Karolina Bodzińska
Karolina Bodzińska
arch Kingi Markowskiej
Co robi dietetyk w narodowej kwarantannie? Tęskni za swoimi pacjentami i trzyma za nich kciuki. Mimo iż przez tak długi okres gabinety dietetyczne były zamknięte Kinga Markowska z Leszna starła się w być w stałym kontakcie ze swoimi podopiecznymi. Dopingowała ich przez internet i regularnie wrzucała motywacyjne posty.

- Strasznie mi było przykro, że nie mogę fizycznie pomagać moim pacjentom. Przychodnie pracowały w ograniczonym zakresie i pacjenci nie mieli możliwości zrobienia badań, a bez nich ani rusz….- mówi Kinga Markowska, dietetyczka z Leszna.

Gabinet mieszący się na parterze domu zamieniła więc czasowo na ...siłownię.

- Do gabinetu wstawiłam trampolinę i bieżnię, które wyniosłam z salonu. Za to salon zaanektował mój syn Antek, żwawy przedszkolak – śmieje się Kinga.

Na początku narodowej kwarantanny dla wielu z nas przymusowa, zdalna praca w domu stała się uciążliwym obowiązkiem. Bo jak tu pogodzić opiekę nad młodszymi dziećmi, odrabianie lekcji ze starszymi, gotowanie obiadu i obowiązki zawodowe jednocześnie?

- A ja wręcz odwrotnie. Od zawsze ceniłam sobie pracę w domu. Kiedy otwierałam własną firmę uznałam, że gabinet w domu będzie idealnym rozwiązaniem, bo człowiek nie traci na dojazdy czy wynajem. Jednak nie od razu wszystko idealnie się ułożyło – przyznaje pani Kinga.

Wiele lat temu główne wejście do domu prowadziło zarówno do części mieszkalnej jak i do gabinetu. I wtedy zdarzały się zabawne sytuacje.

- W przerwie między pacjentami często wskakiwałam w dres i ogarniałam dom lub gotowałam obiad. Pewnego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi. Starsza pani zapytała, czy mogę ją przyjąć. Odparłam, że pierwszy wolny termin mam za dwa miesiące. Wtedy spojrzała na mnie groźnym wzrokiem, zmierzyła ubraną w dres postać od stóp do głów i nakrzyczała, że przecież teraz nic nie robię! Że w dresie jestem! A skoro tak, to mam czas! Próbowałam tłumaczyć, że obiad mężowi gotuję, ale pani była bardzo pogniewana ...- wspomina K. Markowska.

Wspólne wejście było też stresujące dla małżonka, bo nie mógł sobie pozwolić na żadne kuchenne rewolucje. Kiedy gotował zapachy z kuchni rozchodziły się po całym domu.

- A tam w poczekalni pacjenci na diecie…. Prosiłam więc męża, żeby w dni kiedy mam pacjentów gotował mniej aromatyczne dania – śmieje się dietetyczka.

W końcu, kiedy pięć lat temu zaszła w ciążę, postanowiła raz na zawsze oddzielić mieszkalną część domu od gabinetu.

- Przeniosłam gabinet na najniższy poziom domu i urządziłam osobne wejście. Taki układ idealnie się sprawdził – przekonuje.

Chwilowo jej gabinet służy jako siłownia, ale już niebawem Antek wróci do przedszkola, a jego mama wstawi bieżnię i trampolinę z powrotem do salonu.

- 25 maja br. zaczynam działać. I już nie mogę się doczekać! Bardzo stęskniłam się za pracą i moimi cudownymi pacjentami – kończy Kinga Markowska.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto