Zamknięcie PSZOK-ów było na pewno dużym utrudnieniem dla wszystkich mieszkańców. Punkty zostały decyzją Komunalnego Związku Gmin Regionu Leszczyńskiego zamknięte w połowie marca. Po kilku dniach złagodzono obostrzenia i pozwolono przywozić odpady, ale tylko po wcześniejszym umówieniu się telefonicznym. Decyzję zmieniono jednak kolejny raz i aż do 20 kwietnia PSZOK-i były nieczynne.
Otwarto je w poniedziałek i od tego momentu pod leszczyńskim punktem przy Saperskiej ustawiają się kolejki. Powodem są ograniczenia, bo na placu przy kontenerach mogą jednocześnie przebywać tylko 3 osoby. Często bywa tak, że jedno auto przyjeżdża z 2 lub trzema osobami, które pomagają je rozładować. To tworzy zastoje.
Najtrudniej było w poniedziałek, zaraz po otwarciu, ale wtorek to też dzień z kolejkami. Nie ma już jednak takich emocji jak wczoraj – mówi nam pracownik PSZOK, który w masce, przyłbicy i rękawiczkach pilnuje porządku na placu.
Nawet czasowy brak możliwości wywozu śmieci nie tłumaczy jednak zjawiska z jakim spotkamy się na łąkach, polach i drogach polnych w dzielnicach Leszna. Bez względu na to, czy mówmy o Zabrowie, Zatorzu, czy Gronowie, wystarczy wyjść 200-500 metrów za zabudowania by znaleźć sterty podrzucanych śmieci. Najczęściej znajdują się wszędzie tam, gdzie można dojechać samochodem.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
