Na ostatniej rozprawie w Sądzie Rejonowym w Lesznie zeznawali dwaj pedagodzy 21-letniego dziś ucznia: nauczyciel, z którym chłopak ma zajęcia warsztatowe oraz wychowawca jego klasy w Centrum Kształcenia Praktycznego.
Zobacz także: Opiekun Jacka L. powie, jak chłopak zmienił się po wypadku
Pierwszego ze świadków wezwano na wniosek obrońcy Jacka L. Miał on opisać, jak młody kierowca przeżywa tragedię, do której doprowadził. Jego wyjaśnienia nie będą miały istotnego znaczenia, bo pierwsze zajęcia miał z Jackiem L. już po wypadku. Wcześniej nie miał z nim kontaktu i znał postawę chłopca jedynie z rozmów z innymi nauczycielami. Rzeczowo odniósł się do tego wychowawca klasy, który nie pozostawił złudzeń co do tego, że chłopak sprawiał wyłącznie kłopoty.
– Jacek zdobył promocję do drugiej klasy, szantażując nauczycieli. Reprezentował bardzo wysoki stopień zdemoralizowania i nie miał żadnych oporów, by kierować wulgaryzmy także w stronę pedagogów – mówił wychowawca Jacek K.
Szantaż miał polegać na tym, że uczeń prosił o wyższe noty, bo w przypadku nieotrzymania promocji mógł trafić za kraty. W tym czasie Jacek odpowiadał już przed sądem za handel narkotykami. Między innymi dlatego trafił do aresztu zaraz po wypadku, do którego doszło 16 września ubiegłego roku. Tego dnia z trzema kolegami uciekł z lekcji, by pojeździć po mieście swoim samochodem. Na ulicy Przemysłowej doszło do tragedii.
Zobacz także: Samochód osobowy wjechał w budynek. Jeden z pasażerów zmarł
Auto pędziło ponad sto kilometrów na godzinę, a Jacek na łuku drogi stracił panowanie nad kierownicą. Uderzył w kamienicę. W wypadku zginął jego kolega. Chłopak został jednak zwolniony z aresztu, bo jak się okazało, w jego krwi nie było środków odurzających, tylko podane przez lekarzy relanium.
Zobacz także: Sprawca śmiertelnego wypadku na Przemysłowej został wypuszczony na wolność
– Jacek miał nawet zostać skreślony z listy uczniów, ale do tego nie doszło. Nie ukrywał też, że od dalszej edukacji zależało będzie to, czy nadal będzie otrzymywał alimenty od swojej matki – zauważa wychowawca.
Pedagog wyjaśnił jednak, że po wypadku chłopak się zmienił. Chodzi regularnie na zajęcia i nawet zwraca się z szacunkiem do nauczycieli. Jest spokojniejszy niż wcześniej. Przyznał jednocześnie, że w jego opinii nie jest to zmiana wywołana wyłącznie tragicznymi przeżyciami, ale przede wszystkim strachem przed więzieniem.
Sąd postanowił odroczyć rozprawę, by zapoznać się z kolejną opinią wychowawców, która może zaważyć na wymiarze kary. Jackowi L. grozi nawet osiem lat więzienia, ale z uwagi na dobre opinie i młody wiek, wyrok może zostać zawieszony.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?