Rywal to renomowany i mało było chyba osób, które obstawiałyby inny wynik, jak zwycięstwo gospodarzy. Rozpoczęło się zresztą zgodnie z planem, bo w 5 minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Dasaiew, otwierając wynik spotkania. 12 minuta meczu przyniosła kolejne trafienie Piasta, a znów w roli głównej wystąpił Rodgrigo Dasaiew.
Wtedy jednak zaskoczyli goście. Krótko po wznowieniu ze środka boiska nastąpił szybki, składny atak leszczynian, zakończony trafieniem Lisnychenki. Nasza drużyna uwierzyła po tej bramce, że można coś ugrać. W 16 minucie na 2:2 wyrównał Radliński i zapachniało niespodzianką.
Druga połowa rozpoczęła się od huraganowych ataków Piasta, ale Noel Charrier zachowywał czyste konto. W 26 minucie ku zaskoczeniu wszystkich prowadzenie objęli podopieczni trenera Tomasza Trznadela, kiedy na listę strzelców wpisał się Michał Bartnicki. Gospodarze od razu zareagowali, ryzykując z lotnym bramkarzem. Efekt był natychmiastowy, bo szybko na 3:3 wyrównał Czech. Piast dalej ryzykował, mając pustą bramkę, ale to znów przyniosło pozytywny efekt. W 35 minucie miejscowi byli już na prowadzeniu (4:3) po trafieniu Jose Ixemada. Wtedy podobne ryzyko podjął szkoleniowiec z Leszna. Na 7 sekund przed końcem na 4:4 wyrównał Sebastian Wojciechowski. Była radość, bo punkt był w zasadzie w kieszeni. Gra się jednak do końca. Futsal, to szybka gra. Euforia po chwili przerodziła się w rozpacz, bo Ixemad trafił na 2 sekundy przed końcem na 5:4 i pełna pula pozostała na Śląsku.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?