Najtragiczniejsze wypadki w Lesznie i okolicach w ostatnich latach powodowali nietrzeźwi kierowcy. W tle alkohol i narkotyki

Piątkowe popołudnie na drogach nie należało do bezpiecznych. Wcześniej padał śnieg i trasa z Leszna do Pawłowic była śliska. 33-letni Mateusz W. jechał z golfem od strony Leszna. Łuki drogi przy leśniczówce Nowy Świat znają chyba wszyscy kierowcy.

Większość tam zwalnia, bo dochodziło tam już nie raz do wypadków. Policjanci próbowali szukać śladów hamowania Mateusza W. Trudno było takie dostrzec. Musiał jechać bardzo szybko. Za zakrętami uderzył czołowo w jadąca od Nowej Wsi skodę. Jechała nią mama z trójką dzieci. Najmłodsze w kwietniu miałoby rok, starsze to 3 latek i jego dwa lata starszy brat. Siła zderzenia była ogromna. Świadkowie udzielający pomocy ofiarom na miejscu relacjonują to dramatycznie.

Mnóstwo krwi, złamań, ludzkiego w tym dziecięcego cierpienia – przyznaje Krzysztof Kędziora. Tego dnia był świadkiem zdarzenia, jechał z mamą do szpitala odwiedzić dziadka.

Mimo reanimacji nie udało się uratować najmłodszego z dzieci.

Mateusz W. nie ucierpiał. Chwilę po wypadku siedział już w radiowozie skuty. Policjanci szybko ustalili, że nie miał prawa jazdy. Stracił je wcześniej za jazdę po narkotykach. Dlatego błyskawicznie wykonano mu testy na ich obecność.

Nasze testery wstępnie wykryły, że sprawca wczorajszego wypadku spod Leszna zażył wcześniej marihuanę i amfetaminę – informował Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Sąd skazał sprawcę na osiem lat więzienia.

Kolejny dramat dokładnie w tym samym miejscu na Nowym Świecie miał miejsce już kilka miesięcy później. 16 lipca 2021 roku po godzinie 19.00 przy Nowym Świecie na powiatowej drodze prowadzącej do Leszna z Nowej Wsi. Kierowca skody jechał od strony Leszna w kierunku Pawłowic, w tym samym kierunku co 13-latka. Do wypadku doszło w momencie, gdy nastolatka skręcała prawidłowo ze ścieżki rowerowej na przeciwny pas w miejscu, gdzie dozwolony był przejazd rowerami i obowiązywało ograniczenie prędkości dla kierowców.

Samochód pędził 130 na godzinę. Rowerzystka miała żadnych szans. Rower policja znalazła kilkanaście metrów dalej w lesie. Dziewczynka zmarła krótko po wypadku w szpitalu. 32-letni były policjant miał w samochodzie torbę z narkotykami. Próbował ją schować w lesie. W organizmie miał śladowe ilości amfetaminy. 26 lipca 2023 sąd w Lesznie skazał go na ponad 5 lat więzienia.

Do tragedii na krajowej piątce pomiędzy Lesznem i Rydzyną doszło 14 czerwca 2011 roku. Tego dnia nad Lesznem spadł ulewny deszcz. Dariusz Sz. ( wówczas 26 latek) jechał od strony Rydzyny wypożyczonym passatem. Mimo fatalnych warunków na drodze pędząc, stracił panowanie na wysokości parkingu wpadł w poślizg. Auto zjechało na przeciwny pas

Kierowca nie zachował należytej ostrożności i znacznie przekroczył dopuszczalną prędkość. Jego auto straciło przyczepność, staranowało słupki rozdzielające jezdnie i wpadło na przeciwny pas ruchu.

Z przeciwka czerwonym oplem jechała rodzina z dziećmi. W aucie było pięć osób: młode małżeństwo i dwoje ich dzieci (dwuletnia dziewczynka i pięcioletni chłopiec) oraz babcia maluchów. Chłopiec zmarł w szpitalu, reszta rodziny zginęła na miejscu. Do szpitala trafił też Dariusz Sz., który sam odniósł poważne obrażenia. Lekarzom udało się go uratować.

Po opuszczeniu placówki Dariusz Sz. trafił za kraty. prokuratura zarzucała mu, że kierował pod wpływem amfetaminy. Był już wcześniej karany za jej posiadanie, a po wypadku policjanci znaleźli we wraku woreczki z narkotykiem. Mężczyzna tłumaczył jednak, że zażył go dzień wcześniej.

Sąd skazał go za to na maksymalną karę więzienia, czyli 12 lat. Wydał również dożywotni zakaz prowadzenia jakichkolwiek pojazdów mechanicznych. Sąd Okręgowy w Poznaniu utrzymał zaskarżony przez obronę wyrok.

Wypadek miał miejsce na wysokości zjazdu do strefy gospodarczej w Rydzynie. Ekpia robotników budowała przecisk pod drogą. Jacek O. z Leszna jechał samochodem kompletnie piany. Za kierownicę wsiadł natychmiast po wyjściu z baru. Poźniej przed sądem zeznawał, że niczego nie pamiętał. Z 2,5 promilami we krwi z dużą prędkością uderzył w jednego z pracowniów. Mężczyzna zginął na miejscu. Jacka O. skazano na osiem lat więzienia. Odwoływał się od wyroku, ale nieskutecznie.

Dramatyczny wypadek miał także miejsce 30 sierpnia 2018 roku. Tam sprawca był trzeźwy, ale okoliczności zdarzenia były bulwersujące. Na drodze wojewódzkie Leszno - Śrem za Osieczną osobowy mercedes zderzył się czołowo z jadącym z przeciwka passatem, którym podróżowała rodzina. Młody kierowca mercedesa wyprzedzał ciąg aut.

Droga była śliska po deszczu, ale z relacji świadka zdarzenia - kierowcy ciężarówki wynikało, że żaden z samochodów osobowych nie hamował. Zderzenie nastąpiło na pełnej prędkości. Auta nie zjechały na bok, uderzyły w siebie dokładnie czołowo. Mimo reanimacji nie udało się uratować 10 latka. 24-letni wówczas kierowca z Warszawy nie przyznawał się do winy. Twierdził, że nie spodziewał się samochodu jadącego z przeciwka na nierówno ukształtowanym terenie.