Niebezpieczny most

Mostowi łączącemu jeziora Lincjusz i Miałkie w Miastku (gm. Wijewo) grozi katastrofa. Obiekt osadzony jest na gruntach nienośnych.
Od lat obserwuje się jego przemieszczanie.

Most w Miastku zbudowany został w latach 60. Od dłuższego czasu obserwowano tam odkształcenia i przemieszczanie się konstrukcji mostowej. W ubiegłym roku Zarząd Dróg Powiatowych w Lesznie zlecił badanie gruntów, na których znajduje się konstrukcja. Analiza dokumentacji geotechnicznej dotycząca warunków gruntowo - wodnych na dojazdach i w podłożu mostku, wykonana przez poznański Geoprojekt wykazała, że na badanym odcinku drogi widoczne są uszkodzenia nawierzchni w postaci poprzecznych przełomów. Mają one świadczyć o nierównomiernym osiadaniu nasypu. Natomiast na przejeździe przez most utworzył się garb. Wjechanie na most przy prędkości powyżej 40 km/h może sprawić, że na moment wzbijemy się w powietrze.

Fatalne grunty

- Do ośmiu metrów w głąb znajdują się grunty nienośne. Pod obecnym nasypem znajduje się około dwóch metrów torfów, na których utrzymuje się cała konstrukcja. Pod torfami znajduje się kolejnych sześć metrów gruntów, znacznie gorszych. Dopiero poniżej występują grunty nośne. Dzisiaj nie ma możliwości byśmy sporządzili taką konstrukcję, która dotarłaby do gruntów nośnych - tłumaczy Tomasz Zajączkowski, kierownik Zarządu Dróg Powiatowych w Lesznie. - W tym roku planujemy zlecenie wykonania ekspertyz obiektu mostowego na bazie badań gruntowych. Na jej podstawie mają być podjęte ruchy co do dalszej przyszłości mostu. Alternatywą jest rozbiórka mostu i wybudowanie go od podstaw. Na to nie ma jednak pieniędzy - dodał kierownik.

Grozi katastrofa

Obiekt istnieje w dotychczasowej formie tylko dlatego, że ciąg drogi powiatowej Wijewo - Olejnica w miejscowości Miastko nie jest zbytnio obciążony ruchem. - Gdyby most znajdował się na ruchliwej trasie, gdzie poruszałyby się ciężkie samochody ciężarowe, prawdopodobnie bylibyśmy świadkami katastrofy budowlanej. Na szczęście konstrukcja mostu jest stalowa, więc nie ma obawy, że obiekt przewróci się w wyniku przejazdu jednego pojazdu. Obserwując przemieszczenia mostu w ubiegłych latach jest jednak obawa, że trzeba go będzie zamknąć. Nie możemy bagatelizować tego problemu - mówi Zajączkowski.

Bezskuteczne remonty

Z uzyskanych od mieszkańców Miastka informacji wynika, że około 30 lat temu przyczółki mostu zostały wzmocnione drewnianymi palami, a w 1996 roku stalowymi ściągami. Nie spełniły one jednak swojej funkcji, gdyż spoczywają one na stopkach stalowych elementów konstrukcji mostu.

Patowa sytuacja

Zdaniem specjalistów z Geoprojektu w obecnych warunkach najwłaściwszym rozwiązaniem będzie posadowienie mostu na żelbetowych palach. Również istniejące nasypy na dojazdach do mostu wymagają szybkiej naprawy i wzmocnienia. Problem mógłby zostać częściowo rozwiązany przez usunięcie nawierzchni i części nasypu oraz zastąpienie go lekkim nasypem z keramzytu, co doprowadziłoby do odciążenia podłoża. Zdaniem Tomasza Zajączkowskiego niemożliwe jest na dziś wyrównanie nawierzchni. Jakiekolwiek dociążenia istniejącego nasypu może spowodować przerwanie słabej warstwy torfu. Doprowadziłoby to do utonięcia całej konstrukcji w miękkiej masie.