Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostatnie palenie żuru

Stanisław KOŚMIDER
Anna Stachowska z lotkiem. Foto. S.Kośmider
Anna Stachowska z lotkiem. Foto. S.Kośmider
Zanikają stare chazackie zwyczaje wielkanocne. Już tylko w Zawadach młodzież pali żur. Tydzień przed Niedzielą Palmową dzieci chodziły z lotkiem.

Zanikają stare chazackie zwyczaje wielkanocne.
Już tylko w Zawadach młodzież pali żur.

Tydzień przed Niedzielą Palmową dzieci chodziły z lotkiem. - Wędrowałyśmy z siostrą od domu do domu, ustrojone w duże chusty chazackie. Niosłyśmy sosenkę przystrojoną kolorowymi wstążeczkami. Śpiewałyśmy: ,,Pani gospodyni, nowe lotko w sieni. Kto chce lotko oglądować, musi jajko podarować - jajko albo kurkę, będziecie mieć ładną córkę.’’ Dostawałyśmy jajka, rzadko cukierka, czasem drobny pieniążek - wspomina Anna Stachowska z ,,Chojnioków’’.

Gutanie kotków

W Niedzielę Palmową po przyjściu z kościoła każdy musiał połykać bazie wierzbowe. Miały zapewniać zdrowie. - Kto ile bazi połknął, tyle mógł na świąteczne śniadanie zjeść jaj. Zdołałem pochłonąć 15 kotków. Tyle też jaj zjadłem w pierwsze święto. Mój kolega gutnął aż 17 kotków. I wcale się nie rozchorował. Bo żołądki dawniej ludzie mieli bardzo zdrowe - przypomina Tadeusz Dudziak z Chojna.

Drewniane klekotki

Stanisław Polaszek opowiada, jak to podczas nabożeństwa w Wielki Czwartek milkły w kościele dzwonki. Zastępowały je trzaskające drewniane klekoty. One wzywały mieszkańców na nabożeństwa w kościele. - Każdy ministrant chciał biegać z klekotkiem wokół kościoła, a czasem nawet po wsi. To dopiero była frajda. Dzwonki odzywały się dopiero w kościele w Wielką Sobotę - opowiada.

Dawne poszczenie

W dawnych czasach w okresie postu odmawiano sobie przyjemności - nie urządzano zabaw, nie jedzono ciast, skromnie się odżywiano. Podstawą był chleb z olejem lnianym, biały ser i żur. - Żur składał się z zakwasu i ziemniaków. Był chudy, bez tłuszczu. W ubogich rodzinach zamiast ziemniaków w tej zupie pływały skórki od chleba. Chleb nie mógł się zmarnować - opowiada Józefa Mosiek z Zawad.

Palenie żuru dla zabawy

Dzisiaj przed Wielkanocą nikt już nie przestrzega tak surowych postów jak dziadkowie. Rzadko spożywa się postny żur, ale młodzież z Zawad dla zabawy urządza palenie żuru. Wierny z tradycją chazacką obraz zwyczaju palenia żuru został zachowany w widowisku według scenariusza Zdzisława Smoluchowskiego, do dziś prezentowanego przez ,,Wisieloki’’ na różnych scenach.

Pożegnanie z postem

Zebrani na pagórku za Zieloną Wsią tuż przy granicy polsko - niemieckiej młodzi śpiewają: ,,Jus nom długi post dokucył, a od zuru nikt nie utył. W bzuchu burcy, gębe kwasi, spolmy zurek chłopcy nasi. Post się skończył, więc muszymy go przegnać ze wsi jak co roku’’. Wybierają chłopca do niesienie dzbanu z żurem. Ten niesie dzban za wieś. Stają na wybranym miejscu nad przygotowanym dołem. Przewodnik znienacka rozbija kijem dzban na plecach chłopca. Żur rozlewa się na jego ubranie. Chłopiec pomstuje, że został ubrudzony, ale dziewczęta udobruchują ofermę. Zapalają ognisko nad rozlanym żurem. Takie ognie pojawiają się na wzgórzach innych wsi, we wszystkich chazackich wioskach po polskiej stronie granicy. Młodzież skacze przez ognisko. A potem zapalają stare miotły brzozowe i rzucają w górę, tworząc urzekające fajerwerki.

Boże Rany

Anna Lorek, która pochodzi z Zielonej Wsi, niemile wspomina zwyczaj zwany Boże Rany. Kiedy wszyscy jeszcze spali, mama zrywała pierzynę i smagała dzieci i starszych z rodziny po gołych nogach na pamiątkę męki Jezusa. - W dawnych czasach matki siekły śpiących domowników gałązką cierniową. Nieraz boleśnie podrapały dzieci. Chodziło o współudział w cierpieniach Ukrzyżowanego - powtarza po rodzicach.

Wyścigi bryczkami

Na mszę rezurekcyjną, która odbywała się wczesnym rankiem w pierwszy dzień Wielkanocy, udawali się wszyscy mieszkańcy wsi. Nawet małe dzieci. A po mszy gospodarze ścigali się spod kościoła na koniec wsi. Niejedna bryczka lądowała w rowie, bo droga była wąska. Kto wygrywał wyścig, ten miał nadzieję, że jako pierwszy skończy żniwa. Przyniesioną z kościoła wodą święconą kropili swe pola. Na rogach pól stawiali palmy, aby pole dało urodzaj, a wieś omijały klęski żywiołowe - częste pożary słomianych strzech wiejskich i powodzie.

Śmigus-dyngus

Wielką frajdą dla młodzieży jest do dziś dyngus, urządzany w drugi dzień świąt wielkanocnych. Do tego obrzędu przygotowują się ,,Młode Chojnioki’’. Zawsze chłopcy zaczajali się przy pompach i studziennych żurawiach. Kiedy nadchodziły dziewczęta, wlekli je na ogół pod pompę i oblewali, nie zostawiając na nich suchej nitki. - Panny tak bardzo się nie broniły. Bo istniało przekonanie, że ta, której kawalerka nie zlała wodą, zostanie starą panną - kreśli dawne obrazy Elżbieta Turbańska, kierownik zespołu ludowego ,,Chojnioki’’.

Na szczęście, stare zwyczaje pielęgnują zespoły folklorystyczne. ,,Wisieloki’’ z Szymanowa i ,,Chojnioki’’ z Chojna pokazują spektakle oparte na dawnych przekazach. Pamiętają je tylko najstarsi mieszkańcy chazackich wsi.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto