Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pani Tatiana z Zaporoża uciekła z dziećmi przed wojną, a teraz martwi się o swoich bliskich. Jej dom zbombardowali Rosjanie.

Dariusz Staniszewski
Dariusz Staniszewski
Dariusz Staniszewski
W Lesznie zamieszkało około cztery tysiące uchodźczyń i uchodźców z ogarniętej wojną Ukrainy. Zostawili wszystko i uciekli przed bombardowaniem i śmiercią. Przedstawiamy historię jednej z uchodźczyń, pani Tatiany z Zaporoża. Kobieta straciła swój rodzinny dom, który po zakończeniu wojny chce odbudować. Teraz z dziećmi mieszka w punkcie zbiorowego zakwaterowania na terenie zamkniętej pływalni

To był moment, mój dziadek wyszedł na chwilę do kuchni, gdy usłyszał potworny huk, zajrzał do pokoju sprawdzić co się stało, a tam w suficie była olbrzymia dziura po bombie. Dziadka uratowały gotujące się na maszynce kuchennej "kartoszki" - opowiada pani Tatiana, uchodźczyni z Ukrainy, pokazując zdjęcie zniszczonego budynku - Nie wiem dlaczego wybuchła ta wojna. W Zaporożu gdzie żyłam, mieszkało dużo Rosjan i wszystko się między nami dobrze układało. Byliśmy sąsiadami.

Pani Tatiana jest matką trójki dzieci, najstarszy z nich - Timur, ma 9 lat, a najmłodsza Anna - dwa latka, jest jeszcze o rok starszy Ihor. Przed wojną pracowała na produkcji i dbała o rodzinny dom.
Gdy tylko wojska rosyjskie zaczęły bombardowanie Ukrainy, Tatiana spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i uciekła przed wojną. Myślała tylko o tym, żeby ratować swoje pociechy i przeczekać wojnę w bezpiecznym miejscu. Z daleka od bomb. Po przekroczeniu granicy pojechała do Międzyrzecza, niewielkiego miasteczka w lubuskim. Miała w nim znajomych. Spędziła z nimi pierwszy miesiąc pobytu w Polsce. Później były Lubniewice, a trzecim z kolei przystankiem - Leszno.

Od rosyjskiego ataku na Ukrainę do Leszna przybyło około 4 tysiące uchodźców. Swoje pierwsze kroki kierują do Stacji Biznes przy ulicy Słowiańskiej. Tam otrzymują pomoc formalną i niezbędne wiadomości.

Mój mąż został w Ukrainie i walczy. Bardzo się o niego boję. Nic więcej nie wiem - dodaje Ukrainka. - Jak tylko wojna skończy się, to wrócę do swojego domu, za którym już bardzo tęsknię.

Podczas pobytu w Lesznie pani Tatiana mieszka w punkcie zbiorowego zakwaterowania na terenie dawnej pływalni. Aktualnie przebywa tam 38 osób, w większości są to kobiety z dziećmi. Jest też dwóch mężczyzn. Tuż obok jest punkt, w którym uchodźcy dostaną odzież, koce, pościele i buty. Punkt prowadzą wolontariuszki i wolontariusze.

Działamy od początku wojny zbierając rzeczy dla uchodźców. To był impuls, chcieliśmy tym ludziom pomagać. Na początku magazyn mieścił się przy ulicy Niepodległości, później zmieniliśmy lokalizację i teraz jesteśmy na terenie dawnej pływalni - dodaje pani Jola, wolontariuszka.- Ciągle zbieramy najpotrzebniejsze rzeczy. Brakuje nam ręczników, koców, poduszek. Zebrane dary sortujemy i bezpłatnie wydajemy potrzebującym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto