Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokurator bada lekarza

Karolina STERNAL
Gostyńskim szpitalem po doniesieniu rodziny  jednej z pacjentek  interesuje się miejscowa prokuratura. Fot. K.Sternal
Gostyńskim szpitalem po doniesieniu rodziny jednej z pacjentek interesuje się miejscowa prokuratura. Fot. K.Sternal
Prokuratura Rejonowa w Gostyniu prowadzi dochodzenie w sprawie lekarza miejscowego szpitala oskarżanego o narażenie pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.

Prokuratura Rejonowa w Gostyniu prowadzi dochodzenie
w sprawie lekarza miejscowego szpitala oskarżanego o narażenie pacjentki
na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.

O sprawie dowiedzieliśmy się tuż po publikacji artykułu pt. ,,To nie my, to oni'', który ukazał się w „Gazecie Poznańskiej” w sierpniu. Opisaliśmy w nim historię posiadających skierowanie pacjentów nie przyjętych do szpitala przez ordynatora oddziału wenętrznego. Wyjaśnienia lekarzy i dyrektora placówki w Gostyniu, spotkały się ze zdecydowanym reakcją Czytelników.

Za szybko do domu

- Historia pacjenta, którego ordynator nie chciał zatrzymać w Gostyniu, ale dzięki pomocy innych i przyjęciu go na leczenie przez szpital w Rawiczu zakończyła się szczęśliwie. Z moją mamą tak nie było - relacjonuje Teresa Janowska z Gostynia. - Mama była bardzo schorowaną osobą. Przeszła zawał serca. Wielokrotnie trafiała do szpitala w Gostyniu. Nigdy nie protestowała, że nie chce jechać do szpitala, gdyż czuła się tam bezpieczna i wracała na jakiś czas do zdrowia. Nie mogę wybaczyć lekarzowi, że nie zatrzymał mamy w szpitalu w Gostyniu, tylko wysłał ją do domu. Uważam, że popełnił błąd i przyczynił się do jej śmierci. Mama cierpiała na zaawansowaną chorobę układu krążenia.

Po pomoc do sąsiada

Matka Czytelniczki trafiła do szpitala w ostatnich dniach stycznia tego roku. Skierowała ją tam jej lekarka, która uznała, iż stan zdrowia ponownie pogorszył się. Pacjentka została przyjęta na oddział wewnętrzy, gdzie przebywała na sali intensywnej opieki medycznej. - Mama spędziła tam noc. Na drugi dzień przyszłam do szpitala. Pielęgniarki ze względu na jej stan nie pozwoliły mi nawet wyprowadzić jej do toalety - opowiada córka. - Po zaledwie 18 godzinach pobytu w szpitalu ordynator Jarosław Juska wypisał mamę i kazał ją zabrać do domu. Byłam zupełnie zaskoczona taką decyzją.

Po powrocie do domu pacjentka nadal czuła się źle. Jej córka postanowiła szukać pomocy, gdzie indziej. - Mama dusiła się, nie mogła złapać oddechu. Zwróciłam się do senatora Zbigniewa Kulaka, którego znam z sąsiedztwa od wielu lat. Przedstawił telefonicznie lekarzowi dyżurnemu szpitala w Lesznie stan chorej i uzgodnił jej przyjęcie - relacjonuje córka. - W drodze, w karetce doszło do obrzęku płuc. Mama dotarła do szpitala w Lesznie, lecz lekarzom nie udało się jej pomóc. Tam zmarła.

Sprawa u rzecznika

Janowska jest przekonana, iż ordynator oddziału wewnętrzengo szpitala w Gostyniu źle postąpił wypisując jej matkę do domu. - Taki lekarz nie powinien pracować w naszym szpitalu - podkreśla. - Będę się domagała sprawiedliwości i dlatego zwróciłam się do prokuratury. Nie pozwolę, aby wina się rozmyła. Pismo w tej sprawie złożyłam już w lutym.
Do tej pory trwa dochodzenie. Prokuratura Rejonowa w Gostyniu czeka na postanowienie Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Wielkopolskiej Izby Lekarskiej w Poznaniu. - Sprawa nie jest jeszcze zakończona - informuje Barbara Frymas, kierownik biura OROZ w Poznaniu. - Zostały już przesłuchane wszystkie osoby. Prawdopodobnie postanowienie zostanie wydane w ciągu dwóch tygodni. Jego treść zostanie przesłana prokuraturze i stronom.

Bez nazwisk

Teresa Janowska jest jedyną osobą, która zdecydowała się wystąpić przeciw lekarzowi Jarosławowi Jusce. Inni Czytelnicy nie chcą ujawniać personaliów. Z telefonów i listów wynika, iż pacjenci mają zastrzeżenia nie tylko, co do odmawiania im przyjęcia do szpitala lub zbyt szybkiego wypisywania, ale także przytaczają przykłady niegrzecznego traktowania przez lekarza.

- Jeśli pacjenci lub ich rodziny czują się dotknięci traktowaniem w szpitalu, są niezadowoleni z jego pracy namawiam, aby zwracali się do nas - przekonuje Elżbieta Palka, starosta gostyński. - Nie mogą jednak pozostawać anonimowi, gdyż w takich przypadakch nie mamy podstaw, aby wyjaśnić zaistniałą sytuację. Samorząd powiatowy jest właścicielem szpitala i bardzo nam zależy na jego prawidłowym funkcjonowaniu.

Również wśród części współpracowników ordynator Juska jest postrzegany jako osoba konfliktowa. Do poprzedniego dyrektora szpitala trafiło pismo związków zawodowych między innymi w tej sprawie. Obecnie pracownicy czekają na decyzje i stanowisko nowego dyrektora.

Złe echo

Senator Zbigniew Kulak przyznaje, że również do niego zgłaszają się byli pacjenci ordynatora Juski i sygnalizują swoje skargi i uwagi.

- Dotyczą one sposobu pracy tego lekarza, jego decyzji i ich skutków - twierdzi senator. - Ludzie chcą rozmawiać, ale zastrzegają, aby nie ujawniać ich nazwisk. Trudno mi w takich przypadkach interweniować. Zauważam również, iż coraz więcej mieszkańców powiatu decyduje się na wybór innego szpitala - w Śremie, Lesznie, Rawiczu. Uważam, że na ich decyzje mają wpływ także takie zdarzenia, jak to, które dotyczy pani Teresy Janowskiej i jej matki. Takie historie nie przechodzą bez echa.

Ordynator Jarosław Juska odmówił komentarza w tej sprawie. Na adres naszej redakcji przesłał jedynie krótkie wyjaśnienie: ,,Ze względu na obowiązującą mnie tajemnicę lekarską, nie mogę wypowiadać się na temat chorej, opisywanej przez panią Janowską. Proponuję zaczekać do zakończenia postępowania w prokuraturze.

Rozmowa z Maciejem Janiszewskim
dyrektorem szpitala w Gostyniu

W poprzednim artykule ,,To nie my, to oni'' zwrócił pan uwagę, iż do szpitala wpłynęło bardzo niewiele skarg od pacjentów. Świadczyłoby to o dobrej opinii mieszkańców powiatu gostyńskiego na temat tej placówki. Dlaczego zatem w szpitalu, jak i poza jego murami słyszy się tyle negatywnych opinii?

- Nie twierdzę, że ilość skarg jest miernikiem oceny pracy szpitala. Te oceny negatywne nie są związane z niespełna trzema miesiącami kierowania przeze mnie placówką.
Wizerunku szpitala nie zmieni się na lepszy w tak krótkim czasie.

Jest pan dyrektorem szpitala dopiero od trzech miesięcy. Rozpoczynając pracę zedecydował się pan nie wracać do spraw i skarg sprzed objęcia tego stanowiska. Czy uważa pan, że można wprowadzić grubą kreskę i to rozwiąże narosłe od lat problemy?

- Być może niektórzy spodziewali się kogoś, kto przyjdzie i zrobi czystkę. Uważam, że nie tędy droga. Nie mogłem także zacząć swojej pracy od wizyty u prokuratora i pytania, czy wpłynęły do niego jakieś sprawy związane ze szpitalem.

Jednak doszły do pana informacje o konfliktach związanych z ordynatorem Jarosławem Juską i złej o nim opinii niektórych pacjentów?

- Pan doktor Juska został ordynatorem w wyniku postępowania konkursowego, podczas którego specjaliści dokonują wszechstronnej oceny kandydatów. Dyrektor nie może i nie ma prawa wskazywać, jak powinien przebiegać proces terapeutyczny. Ma natomiast obowiązek kształtowania określonych wzorców i zachowań. To napewno czynię i będę czynił.

Rozmawiała Karolina STERNAL

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto