Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słabszy Kołodziej? Skądże. W finałach był lepszą wersją siebie

Andrzej Bartkowiak
Andrzej Bartkowiak
Andrzej Bartkowiak
Patrząc na średnią biegową Janusza Kołodzieja można dojść do wniosku, że w zakończonym sezonie spuścił z tonu, ale czy na pewno? Czy punkty, które zdobywał dla mistrza Polski były słabe?

Pytanie jest retoryczne. Kołodziej w ostatnich sezonach przyzwyczaił kibiców do pokaźnych zdobyczy punktowych. W kolejnym mistrzowskim sezonie zajął dość odległe, bo 19 miejsce na liście najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi ze średnią 1,870 pkt/bieg. Dla porównania w 2019 było to 2,241 i 7 miejsce, a w rozgrywkach 2018 – 2,013 i 15 miejsce.

To jednak tylko suche liczby. Na postawę bardzo lubianego w Lesznie – Kołodzieja trzeba spojrzeć też w inny sposób. Owszem punktów było mniej, średnia poszła w dół, ale Janusz za każdym razem patrzył na dobro drużyny. Już taki jest. Często patrzy na kolegę z pary, pomaga, a do tego nie dyskutuje o tym z jakiego pola startowego ma jechać. Często wykonuje czarną robotę, której kibic nie zawsze dostrzega, a do tego jest pierwszym zawodnikiem, który odda bieg juniorowi. W Lesznie doskonale wiedzą, że na Januszu można polegać, a Janusz przez te sześć lat startów wyrobił sobie bardzo dobre zdanie o klubie ze Strzeleckiej. Wychowanek tarnowskich Jaskółek szybko podjął decyzję o tym, że nadal będzie zdobywał punkty dla mistrza Polski, choć znalazłoby się kilka klubów z PGE Ekstraligi, które chętnie przygarnęłyby „Koldiego” do siebie. Janusz jednak od lat powtarza, że dla niego Leszno poza Tarnowem, czyli klubem gdzie się wychował jest najlepszym miejscem do tego, by osiągać najwyższe cele i wciąż się rozwijać, choć skromnie podkreśla, że nie ma do tego sportu wcale talentu.

Taka jest prawda. Po prostu wyciskam ze sprzętu tyle ile się da i ciężko pracuję – mówi Janusz Kołodziej.

Dodajmy, że Janusz lubi „podłubać” przy motocyklu. Tak naprawdę niewielu jest zawodników, którzy zajmują się swoim sprzętem, znają każdą śrubkę i wiedzą z czym się to je.

Już taki jestem. Muszę wiedzieć co w nim działa dobrze, a co źle. Staram się znaleźć coś co przyniesie mi korzyść podczas ścigania. Z reguły to i tak mi się opłaca – dodaje Kołodziej.

Jak sam zawodnik odniósł się do tego, że w tym zwariowanym, sezonie zdobył nieco mniej punktów niż przyzwyczaił do tego kibiców?

Przyznam, że to był trudny sezon. W jego połowie straciłem dwóch mechaników. Od tego momentu pracowałem już tylko z jednym, więc było nas dwóch. Pracowaliśmy dzień i noc, kiedy było trzeba. Było to duże obciążenie. Wyszło zmęczenie, które dało mocno popalić – przyznał Kołodziej, który chce, by jego poziom w następnych sezonach przynajmniej się nie obniżał i marzy wciąż o choćby jednym złocie z drużyną.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Słabszy Kołodziej? Skądże. W finałach był lepszą wersją siebie - Leszno Nasze Miasto

Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto