MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Śmierć od (nie)wybuchu

Michał WIŚNIEWSKI
Miejsce eksplozji zabezpieczali policjanci.   Fot. M. Wiśniewski
Miejsce eksplozji zabezpieczali policjanci. Fot. M. Wiśniewski
Dwóch mężczyzn zostało ciężko rannych podczas wykopywania niewybuchów na leszczyńskim poligonie. W szpitalu jeden z nich zmarł. Do tragedii doszło w czwartek przed godziną 18.00.

Dwóch mężczyzn zostało ciężko rannych podczas wykopywania niewybuchów
na leszczyńskim poligonie. W szpitalu jeden z nich zmarł.

Do tragedii doszło w czwartek przed godziną 18.00. Poszukiwacze militariów dotarli na część poligonu należącego do leszczyńskiej jednostki wojskowej swoim fiatem 125 p. Auto miało wrocławskie tablice rejestracyjne. - Stąd nasze podejrzenie, że mężczyźni pochodzą z Wrocławia lub okolic - wyjaśniał chwilę po tragedii Cezary Dubisz z leszczyńskiej komendy policji.

Wyprawa po pociski

W czasie wykopywania jednego z niewybuchów nastąpiła eksplozja. Jeden z mężczyzn, ciężej ranny, stracił przytomność. Drugiemu mimo ogromnego szoku udało się dotrzeć na dalszą część poligonu i razem z wojskowymi wezwać pogotowie. Wszystko trwało jednak sporo czasu. Obaj po przewiezieniu do szpitala w Lesznie natychmiast byli operowani. Starszy z mężczyzn, mimo ofiarnej akcji lekarzy, nie przeżył. 32-latek, mieszkaniec Kluczborka zmarł już po przewiezieniu do szpitala. Jego obrażenia były zbyt poważne. Poza utratą ręki na wysokości przedramienia i groźnymi ranami brzucha, bardzo poważne były też rany nóg, których prawdopodobnie nie dałoby się już uratować. Pocisk musiał eksplodować tuż przed nim. - Zmarł po kilku godzinach od przewiezienia do szpitala - poinformował nas Tadeusz Smyrek, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie. Jego towarzysz, 26-latek z Wrocławia (już to ustalono) przebywa na oddziale chirurgicznym. Wiadomo już, że stracił kciuk. Lekarze zapewniają, że miał sporo szczęścia. - Jego stan jest stabilny. Nic nie zagraża życiu - dodaje Tadeusz Smyrek. Próbowaliśmy porozmawiać z 26-latkiem, mężczyzna jednak nie wyraził zgody na spotkanie z dziennikarzami. Wstępu na oddział bronili pracownicy szpitala.

Arsenał w fiacie

Saperzy z Głogowa, którzy na miejscu zajmowali się rozbrajaniem ładunków pozostawionych w samochodzie przez zbieraczy przyznali zgodnie, że zagrożenie było olbrzymie. Niemal cały bagażnik starego fiata wyładowany był materiałami wybuchowymi znalezionymi w lesie. Do tego celu mężczyźni przywieźli z sobą wykrywacz metali i zestaw kluczy, który miał prawdopodobnie służyć do rozkręcania znalezisk. Znaleziono też imadło. - Zabezpieczyliśmy wiele zapalników od granatów ręcznych i korpusy pocisków przeciwpiechotnych, a nawet miny. Wyraźnie majstrowano przy ich zabezpieczeniach. Także pocisk, który swoją eksplozją ranił zbieraczy, musiał być niefachowo rozbrajany. Wygląda na to, że był on przenoszony z miejsca na miejsce - przyznał jeden z saperów. Na masce auta pozostawili też mapę, na której zaznaczone były miejsca, w których spodziewali się znaleźć kolejne ładunki. Okolice poligonu wojskowego od strony Gronówka doskonale zna leszczyński zbieracz militariów Dariusz. - Tego typu ekipy zbieraczy pojawiają się tam regularnie. Ci najprawdopodobniej przecenili swoje możliwości - przyznaje. W tym roku na terenie przyległym do poligonu, kilkaset metrów od miejsca czwartkowej tragedii saperzy odkryli kilkadziesiąt niewybuchów. Wstępu na ten teren nie uniemożliwia ani płot, ani tablice ostrzegawcze. Lasy od osiedli mieszkaniowych w Gronowie dzieli najwyżej kilkaset metrów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja z Kenii kontra gangi terroryzujące Haiti

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Śmierć od (nie)wybuchu - Leszno Nasze Miasto

Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto