Spencer: Rolą lidera jest rozpoznanie mocnych i słabych stron zespołu

Artykuł sponsorowany
Spencer: Rolą lidera jest rozpoznanie mocnych i słabych stron zespołu
Spencer: Rolą lidera jest rozpoznanie mocnych i słabych stron zespołu Fot. arc
Rozmowa z Rocco A. Spencerem, emerytowanym oficerem armii amerykańskiej, właścicielem firmy Leadership Source, który poprowadzi warsztaty w ramach Akademii Przedsiębiorcy.

**

Akademia Przedsiębiorcy

**jest ogólnopolskim programem dla przedsiębiorców poświęconym praktycznym metodom tworzenia strategii firmy, podnoszenia jej konkurencyjności i budowy zespołu. W bezpłatnych warsztatach wykładowcami będą wybitni polscy i amerykańscy wojskowi: generał Roman Polko i major Rocco A. Spencer.

Spotkania z majorem Rocco A. Spencerem odbędą się w środę 12 marca w Hotelu Akwawit przy ulicy Świętego Józefa 5 w Lesznie, oraz w czwartek 13 marca w Hotelu Ogonowski przy ulicy Kolskiej 5 w Koninie.

Uczestnictwo w warsztatach jest możliwe dla przedsiębiorców po zarejestrowaniu się na stronie internetowej: **

www.akademia-przedsiebiorcy.pl

**

Liczba miejsc jest ograniczona. Decyduje kolejność zgłoszeń. Uwaga, z jednej firmy w warsztatach mogą wziąć maksymalnie dwie osoby.

Kilka lat temu wśród polskich przedsiębiorców dużą popularnością cieszyła się książka „Sztuka wojny” Sun Tzu, chińskiego stratega z V w. p.n.e. To rzeczywiście właściwa lektura dla ludzi biznesu?

Nie sądzę. Jestem historykiem wojskowości, ale właśnie z tego powodu ta książka mnie nie przekonuje. Proszę pamiętać, że Sun Tzu był świetnym filozofem, ale jego wiedza o tym, w jaki sposób wprowadza się w życie różne rozwiązania teoretyczne, jest niewielka. Poza tym on nigdy nie testował proponowanych przez siebie rozwiązań poza Chinami. Innymi słowy, nigdy nie sprawdził, czy jego teorie mają zastosowanie w innych kręgach kulturowych i cywilizacyjnych. Dlatego uważam, że dużo lepiej jest studiować osiągnięcia innych wybitnych wojskowych, na przykład Napoleona. On działał właściwe w całej Europie i wszędzie próbował wcielać w życie wymyślone przez siebie koncepcje. To bardzo ciekawy materiał do analiz. Sun Tzu tego typu inspiracji nie przynosi.

Z drugiej strony, wniósł on sporo ciekawych obserwacji typu „wojna to sztuka wprowadzania w błąd”. Nie warto po nie sięgnąć?

Napoleon mówił to samo – i dodatkowo pokazywał, jak te teorie działają w praktyce.

Ostatecznie przegrał. Czy warto się więc zachwycać jego osiągnięciami?
On przegrał tylko jedną bitwę.

Ale najważniejszą.

Gdyby tak rzeczywiście było, to o epoce, w której żył, nie mówiłoby się epoka napoleońska, tylko era wellingtonowska. Na pewno studia dokonań Napoleona są lepszą lekcją niż czytanie książek Sun Tzu. I to bez względu na to, czy jest się dowódcą wojskowym, czy biz_nesmenem chcącym zdobywać nowe rynki. Mnie osobiście przekonuje koncepcja, którą Napoleon ukuł na początku XIX w. Podkreślił, że w dziedzinie taktyki nie da się już stworzyć niczego nowego, można jedynie udoskonalać istniejące rozwiązania. To mi się w nim podoba. Napoleon nie udawał, że sam wszystko wymyślił. Jako młody człowiek uważnie studiował dokonania swoich poprzedników, a następnie dostosowywał je do realiów, w których żył. Warto, by o tej zasadzie pamiętali także współcześni biznesmeni.

Właśnie. Rozmawiamy o Sun Tzu i Napoleonie i o tym, czego od nich mogą się nauczyć ludzie biznesu. Czemu właściwie przedsiębiorcy powinni szukać inspiracji do pracy u wojskowych? Co żołnierze i biznesmeni mają wspólnego?

Jedni i drudzy są nastawieni na sukces. Nikt nam nie płaci za porażki. Aby odnosić sukcesy, trzeba być profesjonalistą. Trzeba znać otoczenie, ludzi i sprzęt, z którym się pracuje. Ale oprócz znajomości rzeczy trzeba jeszcze umieć zsynchronizować wszystkie te elementy, by ze sobą współgrały. Lider powinien być trochę jak dyrygent pilnujący, by nawet trzecie skrzypce w jego orkiestrze grały dokładnie to, czego oczekuje. Właśnie takie podejście powinno cechować dobrego żołnierza i dobrego biz_nesmena. Naprawdę te dwie branże mają wiele wspólnego ze sobą. Różnią się właściwie tylko „walutą”, którą obracają. Gdy biz_nesmen przegrywa, traci pieniądze. Natomiast gdy żołnierz przegrywa, to on albo ktoś z jego oddziału traci życie. Dlatego właśnie w tych dziedzinach bardzo liczy się sukces. Wiadomo, że nikt w nich nie zatrudni człowieka, który ma na koncie same porażki.

Jakie umiejętności, które kształci się w wojsku, okazują się przydatne w biznesie?

Gdy byłem porucznikiem, przydzielono mi mój pierwszy pluton. Nagle zostałem zwierzchnikiem 47_facetów. Każdy był inny. W moim oddziale miałem białych, afroamerykanów, Azjatów, Indian, a także katolików, ateistów, buddystów, sikhów. To była prawdziwa mieszanka ludzi z bardzo różnymi doświadczeniami i pochodzeniem. Nie miałem możliwości zmiany. Nie mogłem poprosić kadr o innych kandydatów do mojego plutonu, musiałem sobie radzić z tymi, których mi przydzielono. Musiałem ich poznać, zidentyfikować ich mocne i słabe strony, a następnie dopasować je do moich atutów i wad. Tylko bowiem w ten sposób mogliśmy stworzyć dobry, zgrany zespół. W ten sam sposób tworzy się zespół w firmie. Tylko poprzez odpowiednie dopasowanie się do siebie i poprzez wspólny trening można zrealizować wyznaczony cel. A lider rodzi się w czasie wspólnej pracy. Tego tytułu nie uzyskuje się z nominacji zwierzchników. Mogą go przyznać jedynie ludzie, z którymi się pracuje. A na ich szacunek i uznanie trzeba sobie zapracować.

Poruszył Pan przed chwilą ważną kwestię. Podkreślił Pan, że tworząc zespół, trzeba poznać słabości osób do niego należących, ale także one muszą poznać słabości swego lidera. Jeszcze nigdy nie słyszałem, by ktokolwiek aspirujący do roli przywódcy przyznał się do tego, że ma słabe punkty. Jak właściwie je zdefiniować?

Przede wszystkim nie można patrzeć na własną słabość jako na porażkę. Wszyscy przegrywamy. Jeśli jakiś przywódca czy prezes mówi, że nigdy nie poniósł porażki, to z założenia trzymam się od niego z daleka. Prawdziwa sztuka polega na wyciąganiu wniosków z własnych upadków. Właśnie reakcja na niepowodzenia nas kształtuje. A o prawdziwej porażce należy mówić dopiero wtedy, gdy popełnimy dwa razy ten sam błąd. Choć nie ma to nic wspólnego z naszymi słabościami. Każdy je ma. Ja na przykład jestem nadpobudliwy. Mam świadomość, że bardzo łatwo się nakręcam, czasami reaguję aż za szybko i nazbyt gwałtownie. Czasami lepiej chwilę poczekać i pomyśleć nad strategią działania.

Jak rozpoznać słabości osób, które się zatrudnia? Rozmowa kwalifikacyjna jest zbyt krótka, by je wychwycić. Gdy w jej trakcie pada pytanie o słabości, zwykle mówi się o tym, że jest się nadambitnym. To dobrze brzmi, to bezpieczna odpowiedź – tyle że nic nie wnosi.

Dlaczego? Jeśli ktoś jest przesadnie ambitny, to może być trudno współpracować z nim w zespole. Dlatego trzeba szybko zidentyfikować, czy osoba, która tak twierdzi, rzeczywiście ma taki problem, czy tylko powtarza frazesy, które wcześniej przeczytała w książce typu „Jak wygrać na rozmowie kwalifikacyjnej”. Dlatego warto zadać takiej osobie kilka dodatkowych pytań, na przykład: jak sobie radzisz z tą wadą? co robisz, by ona nie przeszkadzała ci w pracy? Tymczasem te pytania najczęściej nie padają. Odwiedzam często biura różnych prezesów ważnych spółek. Oni mają całe regały zastawione książkami typu „Sztuka wojny” Sun Tzu. Tyle że one zazwyczaj tylko tam stoją – nikt ich nie czyta, nie studiuje.

Ciekawą ewolucję Pan przeszedł. Najpierw był żołnierzem, teraz jest trenerem biznesu.

Korekta – teraz jestem trenerem przywództwa. To inna dziedzina.

Rozumiem. Ale czemu zrezygnował Pan z wojska?

Mówiąc najkrócej – w pewnym momencie zrozumiałem, że mój czas minął. Gdy już byłem pod koniec swojej służby, choć wtedy tego jeszcze nie wiedziałem, siedziałem na ławce z kolegą, także majorem. Obok nas przeszła grupa młodych poruczników. Zaczęliśmy o nich rozmawiać. – Czy my też tacy byliśmy? – zapytałem kolegę. –_Nie. Byliśmy całkowicie inni – odparł. Mimochodem obaj dostrzegliśmy zmianę, zauważyliśmy, jak bardzo zmienili się ludzie wokół nas. I obaj uznaliśmy, że to właściwy moment, aby się wycofać. W wojsku obowiązuje zasada trochę jak w lesie. Leśnik często wycina starsze, wyższe drzewa po to, by nie zabierały światła młodszym i pozwoliły im urosnąć. Dlatego uznałem, że ja też nie mogę zabierać światła tej młodzieży i zdjąłem mundur w 1999 r.

15 lat temu. Ale Pan cały czas wygląda jak żołnierz.

Zawsze nim będę. Na życie, na poszczególne sytuacje zawsze patrzę jak żołnierz. To jednak inna perspektywa. Większość spraw oceniam w kategoriach czarno-_-białych. Zawsze upraszczam różne sytuacje – albo coś się zrobiło, albo nie. A jeśli nie, to oczekuję wyjaśnień, czemu nie i jakie będą kolejne kroki.

Kto jest dla Pana ideałem przywódcy? Wcześniej wspominał Pan o Napoleonie. On?

Nie. Wymienię osobę, której nikt nie zna. To podpułkownik Alfred Isaac, on był moim najważniejszym mentorem w wojsku. Służyłem pod nim w czasach, gdy się najwięcej uczyłem, a on tłumaczył mi, pokazywał, na czym polega prawdziwe przywództwo. Rozumiał, że nie jest po prostu moim dowódcą. Czuł się za mnie odpowiedzialny, wiedział, że musi mi pokazać, w jaki sposób sam powinienem dojrzewać. Ale to, co mi się w nim najbardziej podobało, to to, że nie podkreślał na każdym kroku, że muszę być jak on. Zaznaczał: musisz być przede wszystkim sobą, ja mogę jedynie pokazać, jak można zrozumieć samego siebie. Na tym polegała jego wielkość, to dlatego tak bardzo inspirował. W dodatku przychodziło mu to bardzo naturalnie. Jestem przekonany, że gdyby nie wstąpił do wojska, to dziś byłby prezesem jakiegoś dużego koncernu. Po prostu tego typu ludzie nigdy nie zostają gdzieś w środku struktur, zawsze wypływają na wierzch bez względu na to, czym się zajmują.

Poprowadzi Pan zajęcia w czasie Akademii Przedsiębiorcy. O czym zamierza Pan mówić słuchaczom?

Przede wszystkim będę się starał przedstawić im moją definicję przywództwa i pomóc im odkryć, stworzyć ich własną wizję tego, jaki powinien być prawdziwy lider. Wskażę im kilka przykładów przywódców, których warto znać. A później przejdziemy do dziedziny, która jest sercem każdego zajęcia – a więc do rozmowy o tym, czym tak naprawdę jest sukces. Będziemy rozmawiać o jego naturze, o tym, w jaki sposób wykształcić w sobie instynkt dążenia do niego. Bo sukces to paliwo napędzające nasze życie. Warto wiedzieć, jak po niego sięgnąć.

Rozmawiał Piotr Bałysz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto