Tracili już 10 bramek i byli w beznadziejnej sytuacji...

Pojedynek w Lesznie miał faworyta. Byli nim gospodarze, którzy po chyba niepodziewnaym mimo wszystko zwycięstwie w Kościanie, chcieli przedłużyć swoją dobrą passę w starciu z UKS Trójka Nowa Sól. Rywal niżej notowany, więc wydawało się, że wszystko powinno pójść jak z płatka. Tak jednak tylko się wydawało, bo gospodarze rozpoczeli mecz słabo i z każdą minutą tracili dystans, co jeszcze bardziej uskrzydlało ekipę prowadzoną przez Alana Raczkowiaka. Do przerwy, przy słabej skuteczności leszczynianie przegrywali już (8:14). Fatalnie rozpoczęła się też II połowa. Goście zdobyli cztery bramki z rzędu i prowadzili już (8:18). W tym momencie mało kto w hali wierzył w końcowy sukces Realu Astromalu. Może poza samymi zawodnikami. Ci z mozołem odrabiali straty, ale jeszcze w 52 minucie tracili 6 bramek (20:26). Trwał wyścig z czasem miejscowych. W 58 minucie do remisu doprowadził Kacper Jaszkiewicz. Potem karnego nie wykorzystał dla rywali Hajnysz, a w ostatnich sekundach spotkania bramkę dającą zwycięstwo ekipie z Leszna dał Alex Rybarczyk.

Real Astromal Leszno – UKS Trójka Nowa Sól 28:27 (8:14)

Bramki dla Real Astromal zdobywali: Jaszkiewicz 8, Rybarczyk 6, P.Łuczak 5, Płaczek 3, Szczepanek 2, Meissner 2, Nowak 1, Wierucki 1.

Niepowidzeniem zakończyła się z kolei wyprawa Tęczy Folplast Kościan do Obornik
Śląskich. Goście z Kościana mieli za sobą serię porażek i szukali szany na przełamanie się. Niestety tego dnia wicelider rozgrywek był poza zasięgiem. Punktował beniaminka z każda minutą i już do przerwy prowadził 20:8. Wynik prerwszych 30 minut mówił sam za siebie. Bór nie wypuścił już tego z rąk i wygrał pewnie i wysoko (39:23). Szansa na rehabilitację w sobotę, 20 listopada. Tęcza podejmie zespół z Nowej Soli (godz.17.00). Leszczynianie udadzą się też w sobotę do Legnicy.