Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Unia Leszno. Byki jeździły najbardziej drużynowo

Andrzej Bartkowiak
Andrzej Bartkowiak
FOGO Unia Leszno znów w cuglach sięgnęła po tytuł drużynowego mistrza Polski na żużlu. Po raz kolejny okazało się, że wygrywa drużyna, a nie indywidualności, choć Byki miały zdecydowanego lidera, jakim był Emil Sayfutdinow.

Bez lidera nie byłoby pewnie mistrzostwa, ale i bez reszty drużyny, która robiła wszystko, by osiągnąć końcowy sukces. W żużlu bardzo ważne są punkty bonusowe, a więc wygrywanie dubletem, bądź jeśli się biegu nie da wygrać dowieźć do mety choćby drużynowy remis. Leszczynianie w zakończonym sezonie i pod tym względem byli mistrzami. Biorąc pod uwagę wszystkie polskie rozgrywki w czołowej dziesiątce znalazło się aż trzech zawodników mistrza kraju.

Kilku ucelowało w „18”

Otwarł ją Szymon Woźniak z Moje Bermudy Stali Gorzów, zdobywając 17 takich punktów. Kilku zawodników przez całe rozgrywki zgromadziło po 18 bonusów. Poza Maciejem Janowskim i Glebem Czugunowem z Betard Sparty Wrocław, Matej Zagar z Motoru Lublin, Wiktor Kułakow w Apatora Toruń, Eduard Krcmar z Wilków Krosno, ale także dwójka zawodników FOGO Unii Leszno: Dominik Kubera i Janusz Kołodziej.
Junior Byków zdobywał dla mistrza Polski bardzo ważne punkty. Często przyjeżdżał za kolegą z zespołu, co dało mu okazałą zdobycz wspomnianych 18 bonusów. Nie był to jednak najlepszy wynik Kubery, który po tym sezonie opuści Leszno i przeniesie się przynajmniej na rok do Lublina. Przed rokiem przy jego nazwisku widniała liczba – 19.
W czołówce zawodników, którzy jeździli bardzo drużynowo jest też Janusz Kołodziej, który tworzył najsilniejszą parę, najlepszej ligi na świecie z Emilem Sayfutdinowem. Ten duet często do mety dowoził podwójne wygrane. Zdobycz „Koldiego” nie jest więc żadnym zaskoczeniem, choć sumarycznie filigranowy, doświadczony zawodnik nieco obniżył loty w stosunku do poprzednich rozgrywek. Nie miało to absolutnie wpływu na wynik drużyny, która była niezwykle wyrównana.

Lidsey najbardziej drużynowy

Lepsi od wspomnianych zawodników pod względem zdobyczy punktów bonusowych byli jedynie – eks-leszczynianin – Tobiasz Musielak z Apatora Toruń, który uzbierał 22 takie punkty i król pod tym względem, objawienie sezonu 2020 w PGE Ekstralidze – Jaimon Lidsey. Australijczyk co prawda był pod względem średniej na bieg piątym zawodnikiem mistrzowskiej drużyny, ale jeśli chodzi o bonusy nikt nie był go w stanie pobić. Przez cały sezon uzbierał ich 24, pomimo że swoją przygodę z najwyższą klasą rozgrywkową rozpoczął od 3 kolejki, zastępując swojego rodaka – Brady'ego Kurtza. To były bardzo istotne punkty indywidualnego mistrza świata juniorów, który znakomicie wkomponował się w zespół Piotra Barona.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto