Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Unia Leszno. Jest ikoną klubu. Wciąż startuje i chce dojechać do jubileuszu

Andrzej Bartkowiak
Andrzej Bartkowiak
Andrzej Bartkowiak
Damian Baliński jest ikoną Unii Leszno. Jeździł w niej przez 21 sezonów. Potem był przystanek Rybnik, a ostatnie sezony, to kontynuacja kariery w Rawiczu, który jest zapleczem mistrzów Polski z Leszna. „Bally” jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników w kraju, ale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

To pokolenie Piotra Protasiewicza. „Protas” wciąż się ściga na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Nie odpuszcza też Damian Baliński, który jest rok młodszy od „Pepe”. Owszem lata świetności ma pewnie za sobą, ale na poziomie II ligi może jeszcze wiele dać drużynie z Rawicza. Jako junior tworzył świetny kwartet Byków wspólnie z Adamem Skórnickim, Robertem Mikołajczakiem i Andrzejem Szymańskim. W latach 90-tych dwa razy zdobywał złoto w mistrzostwach par juniorów. Najlepszy dla Damiana był jednak sezon 2007. To był złoty sezon dla wychowanka leszczyńskiej Unii i doskonale to pamięta.

W lidze mieliśmy świetną drużynę. Dotarliśmy do finału, ale tam faworytem wydawał się być Toruń. U siebie wygraliśmy nieznacznie i do Torunia zdaniem wielu jechaliśmy po srebro. Wtedy naszym trenerem był Czesław Czernicki. Doskonale nas zmotywował. Już w biegu juniorów zaskoczył wszystkich Adam Kajoch, a potem cała drużyna walczyła do samego końca. To było coś. Zdobyłem też brąz w IMP, przegrywając tylko z Holtą i Gollobem, no i pojechałem w finale DPŚ w Lesznie, gdzie zdobyliśmy złoto. Tego się nie zapomina – wylicza Damian.

Do 2014 roku Baliński był mocnym punktem drużyny Unii. Zawsze można było na niego liczyć. Średnia jednak pod koniec jego startów w Lesznie poszła mocno w dół i doszło do rozstania z macierzystym klubem. Wybór padł na Rybnik, z którym od razu wywalczył awans do ekstraligi, w której ROW się utrzymał, by w 2017 jednak spaść o klasę niżej. Damian jak i cała drużyna pojechał poniżej możliwości. Zmuszony był szukać nowego klubu. Nie chciał jednak już jeździć z dala od domu. Wtedy współpracę z Kolejarzem Rawicz nawiązała Unia Leszno, która przyszła z pomocą II-ligowcowi. Baliński chciał brać udział w tym projekcie i jeździ tam do teraz i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, choć borykał się też kontuzjami.

Tych kontuzji trochę było. Na pewno to wszystko mi nie pomagało. Teraz jednak jestem w pełni sił i marzy mi się, by dojechać do 30-lecia swoich startów – kończy Baliński.

By zrealizować ten cel „Bally” potrzebuje jeszcze trzech sezonów, czego mu oczywiście życzymy. Życzymy też przy okazji samych „trójek”, bo wciąż tego sympatycznego zawodnika na to stać.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto