MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Walczą o przejście

Michał WIŚNIEWSKI
Tutaj powinna znajdować się kładka dla pieszych - twierdzi Grzegorz Tuliszka.
Tutaj powinna znajdować się kładka dla pieszych - twierdzi Grzegorz Tuliszka.
Ponad 500 mieszkańców Zatorza wysłało petycję do władz miasta. Chcą legalizacji dzikiego przejścia dla pieszych na torowisku pod wiaduktem. Niespełna miesiąc temu na torach pod leszczyńskim wiaduktem zginęła kobieta.

Ponad 500 mieszkańców Zatorza wysłało petycję do władz miasta. Chcą legalizacji dzikiego przejścia dla pieszych na torowisku pod wiaduktem.

Niespełna miesiąc temu na torach pod leszczyńskim wiaduktem zginęła kobieta. 75-latka przechodziła przez nasyp wracając z targowiska na Nowym Rynku. Nie zauważyła pociągu, który śmiertelnie ją potrącił. - Ta tragedia skłoniła nas do rozpoczęcia kampanii na rzecz przywrócenia pod wiaduktem przejścia dla pieszych. To nasza naturalna droga do miasta - mówi Grzegorz Tuliszka, inicjator akcji.

Niesłuszny mandat?

W maju tego roku Grzegorz Tuliszka jak zwykle przechodził przez nasyp pod wiaduktem. Za torami czekała na niego policja. - Nie przyjąłem mandatu tłumacząc, że chodzę tędy od 25 lat. Sprawa trafiła do sądu - wyjaśnia Tuliszka.
Po dwóch posiedzeniach sąd nakazał w poniedziałek Tuliszce zapłacenie 100 złotych grzywny i 100 złotych opłaty kosztów sądowych. - Przechodzenie przez torowisko jest złamaniem prawa - przyznał asesor Bartłomiej Snela uzasadniając decyzję sądu. Tuliszka odwołuje się do Sądu Okręgowego.

Przejście istnieje

Zdaniem Tuliszki i innych mieszkańców Zatorza przejście przez torowisko pod wiaduktem dalej istnieje. Formalnie funkcjonowało ono tylko do 1977 roku. Wtedy miasto zdecydowało o wybudowaniu wiaduktu. Wcześniej torowisko przecinała ulica Leningradzka z oznakowanymi rogatkami. Mieszkańcy Zatorza nigdy nie zaakceptowali likwidacji przejścia.
- Od 25 lat chodzą tędy wszyscy moi sąsiedzi. Nikt nie ustawił tu nawet tablic zakazujących przejścia, czy informujących o niebezpieczeństwie. Widać nawet wydeptane trasy na torowisku. Kamienie są jakby wypolerowane - przekonuje Tuliszka.

500 podpisów

Tuliszka po tragicznym wypadku 75-latki rozpoczął zbieranie podpisów pod petycją do władz miasta o przywrócenie przejścia przez tory. Odwiedził niemal wszystkie domy w okolicy. - Podpisywali się wszyscy - mówi Tuliszka, pokazując wypełnioną 46-stronicową teczkę z rubrykami na nazwiska. Petycja trafiła już do władz miasta. Nie udało nam się uzyskać opinii urzędników. Reprezentant Zarządu Miasta, który zajmuje się zagadnieniami kolejowymi, wiceprezydent Jan Wojciechowski jest do poniedziałku na urlopie. We wcześniejszych wypowiedziach zapowiadał, że powstanie przejścia dla pieszych pod wiaduktem jest niemożliwe. Tego samego zdania są pracownicy
- Ten odcinek jest zbyt niebezpieczny. Zza zakrętu maszynista może nie zauważyć pieszego i dojdzie do tragedii - wyjaśniał nam Wit Majchrzak z sekcji infrastruktury PKP w Lesznie. - Każdy będzie tędy chodził na własne ryzyko - ripostuje Tuliszka.

Myto na torach

Grzegorz Tuliszka nie zgadza się z argumentacją kolei. - Dawniej działało tu przejście i zakręt nikomu nie przeszkadzał. Chcemy tylko ustawienia sygnalizatorów dźwiękowych i świetlnych oraz ułożenia płyty między torami - dodaje.
Paradoksalnie kilkaset metrów za dzikim przejściem na tym samym torowisku działa dokładnie taki trakt jakiego domagają się wnioskodawcy. - Zadałem sobie trud i policzyłem ilu ludzi z niego korzysta. W ciągu godziny były to cztery osoby. w tym samym czasie na naszym przejściu było ich 28 - wylicza Tuliszka.
Leszczyńska policja regularnie kontroluje teren przy torowisku. Kilka razy dziennie pojawia się tam radiowóz. - Zbierają myto od pieszych i zagrażają bezpieczeństwu. Starsi ludzie zamiast sprawdzać, czy jedzie pociąg, szukają czy zza filaru nie wyskoczy policjant - żali się Tuliszka.

Dla kogo schody?

Policjanci wyjaśniają, że torowisko można pokonać schodami przy wiadukcie. - Nikt tędy nie chodzi. Kto pokona strome 50 stopni wysokich na 16 metrów schodów. Na pewno nie kobieta z wózkiem czy osoba starsza - argumentuje Tuliszka.
Podpisy nadal czekają na ostateczną decyzje samorządu. - Ja i tak będę tędy chodził, bo to moja naturalna ścieżka do domu - informuje Grzegorz Tuliszka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Popłoch na hiszpańskich plażach Drony wykryły w wodzie rekiny!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto