Przeprowadzono jedynie pobieżne naprawy na głównych wrocławskich arteriach, m.in. na ul. Ślężnej czy Legnickiej. Tu zastosowano jednak tzw. metodę na zimno - dziury były czopowane, a ugniatały je przejeżdżające samochody. To nie poskutkowało, bo zabezpieczone miejsca po kilku dniach zostały rozjeżdżone i znów zmuszają kierowców do ich gwałtownego omijania. Tak jest na przykład na ul. Legnickiej, Robotniczej, Długiej czy pl. Społecznym.
- Drogowcy wrócą we wszystkie te miejsca, gdy zrobi się cieplej. Do trwalszego załatania dziur gorącym asfaltem potrzeba bowiem temperatury w granicach 5-10 stopni powyżej zera - mówi Ewa Mazur z Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta.
Czytaj też: Mróz opóźnia remonty dróg we Wrocławiu
ZDiUM przygotował w ubiegłym tygodniu listę 60 ulic, na których utworzyły się największe dziury. Spis jest jednak niepełny, bo miejskie służby patrolują ulice i dopisują kolejne, które trzeba pilnie załatać.
Najpierw drogowcy naprawią jezdnie asfaltowe. Operacja rozpocznie się, gdy nadejdzie ocieplenie. Potem robotnicy naprawią jezdnie z kostki brukowej. Jeśli będzie cieplej, po świętach możemy się spodziewać utrudnień w ruchu. Dziurawe miejsca podczas uzupełniania nawierzchni zostaną wydzielone.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?