Wycinają kasztanowce bo zagrażały?

Wycinka odbyła się na podstawie wystawionej opinii dendrologicznej, bez której żadne prace nie mogłyby się odbywać. Choć opinia została wystawiona wcześniej, fachowcy z pracami ruszyli dopiero w minionym tygodniu. - Czekaliśmy na to aż wszystkie ptaki wyfruną z gniazd - uśmiecha się Wiesław Niedzielski z Zakładu Zieleni i zapewnia, że podczas wycinki nie spadło ani jedno zamieszkałe gniazdo.

- Nie wycinamy drzew, żeby t je wyciąć, musi być konkretny powód, a tutaj był bardzo poważny - zapewnia Niedzielski. - Spróchnienie w tych drzewach było bardzo duże, nie mogliśmy ryzykować, bo naprawdę mogło dojść do tragedii - wyjaśnia. W minionym roku dwa drzewa uległy wiatrom. - Całe szczęście nie stała się nikomu krzywda - dodaje nasz rozmówca i przypomina, że także przy ul. Cieszyńskiego wycięto drzewo, które zagrażało mieszkańcom. - Niewiele brakowało, aby poleciało na chodnik - mówi pan Wiesław i dodaje, że fachowcom w związku z wycinką zostało jeszcze skorowanie korzeni. Tak, aby nikomu nie przeszkadzały.

Będzie ich jeszcze raz tyle?
Jak mówi pan Wiesław najczęściej jest tak, że przy wydawaniu opinii nakazującej wycinkę otrzymuje się także informację o nowych nasadzeniach. - Zdarza się, że na jedno wycięte drzewo przypadają dwa nowe do wsadzenia - mówi fachowiec i dodaje, że być może i w tym przypadku tak będzie. - Przypadło by wówczas dziesięć drzew do wsadzenia - dodaje oleśniczanin. Nasadzenia nowych drzew odbędą się jesienią.