Wszystko zaczęło się od płyty Led Zeppelin, którą kupił w 1981 roku będąc jeszcze uczniem szkoły podstawowej.
W czasach jego młodości tego typu zakupy nie były tak oczywiste jak dziś.
-Taką płytę można było kupić w Pewexie lub np. na jarmarkach z drugiej ręki. Ja kupiłem od jakiegoś marynarza – wspomina.
Zakup zachodnich płyt był horrendalnie drogi. Zeppelini kosztowali całą ówczesną pensję jego taty.
- Przetrwała do dziś i jest w posiadaniu mojego syna, który jest wielkim fanem Led Zeppelin – uśmiecha się.
Za każdym razem kiedy podejmował wakacyjną pracę odkładał pieniądze i kupował za nie płyty.
- Co wakacje jedną i tak kolekcja powolutku rosła – relacjonuje pan Zbigniew.
Oczywiście polskich płyt miał zdecydowanie więcej, bo ich zakup nie wiązał się tak dużymi nakładami finansowymi jak tych zza żelaznej kurtyny.
- Miałem taki mały zeszycik, w którym wszystko skrupulatnie notowałem wszystkie nowe wydania. Marzyłem o tym, żeby mieć je wszystkie -mówi.
Oczywiście proza życia spowodowała, że kolekcjonerska pasja poszła nieco na bok. Mając okazję pan Zbigniew kupował płyty lub wymieniał się winylami. W każdej wolnej chwili słuchał muzyki, ale to nie ona była wiodąca w jego życiu.
Dwa lata temu postanowił to zmienić i założył Klub Starej Płyty. W każdy weekend w siedzibie firmy F-Trust przy ulicy Słowiańskiej rozkładał swoją bogatą kolekcję. Można było wpaść, posłuchać muzyki, pogadać, wymienić się, coś kupić, sprzedać lub nacieszyć oko białymi krukami.
- Takich kolekcjonerów ja ja jest naprawdę wielu, bo popularność winyli rośnie z roku na rok. Są tacy, który specjalizują się w bardzo wąskiej tematyce np. szukając płyt techno z lat osiemdziesiątych – tłumaczy Z. Sadowski.
Aktualnie pan Zbigniew skupia się przede wszystkim na giełdach muzycznych, gdzie spotyka takich samych pasjonatów jak on. Ma kontakty w wielu miejscach w Polsce i za granicą. Szuka białych kruków dla siebie lub dla
zleceniodawców, a każdą zdobyczą potrafi cieszyć się niczym dziecko.
- Ostatnio zdobyłem pierwsze wydanie płyty Boba Dylana. Nagrywał ją raptem przez cztery godziny. Prawdziwa perełka. Uczucie niesamowite, a o cenie lepiej nie mówić…. – śmieje się.
Jakiś czas temu dzięki unijnym dotacjom udało mu się zakupić specjalistyczny urządzenie do prostowania i czyszczenia płyt.
- To drogi sprzęt. Prostowarka kosztuje około 5 tys. zł, a zmywarka 2 tys. zł – zdradza.
W najbliższych planach pan Zbigniew ma otwarcie sklepu internetowego z winylami. Biznes ma świetlaną przyszłość.
- Ludzie kochają płyty. To chyba jakiś rodzaj tęsknoty za rzeczą namacalną. Już sam widok okładki sprawia przyjemność. Odtwarzaniu muzyki z płyt winylowych towarzyszy pewien dreszczyk. Słucha się ich ze swego rodzaju nabożnością – mówi.
Wśród osób, którego docierają do jego jego klubu, jest sporo starszych panów, którzy dla żon szukają płyt Barry Manilowa czy Neila Diamonda.
- Miłośnicy winyli są przeróżni. Jedni wolą pierwsze tłoczenia, a inni reedycje, które są bardziej trwałe **– tłumaczy.
Stawiającym pierwsze kroki w kolekcjonowaniu winyli leszczyniak poleca zakup gramofonu. Dziś to wydatek rzędu 1500 zł.
- Japoński sprzęt z dobrą igłą dzięki temu winyle już się tak nie niszczą – zapewnia.
Oczywiście są audiofile, którzy wzgardzą takim rozwiązaniem i wybierają sprzęt kilkanaście razy droższy.
- Ich uszy słyszą różnicę. Ale takich osób jest niewiele –zauważa.
Choć kolekcję ma bogatą wciąż ma wiele niespełnionych muzycznych marzeń.
- Pierwsze wydanie Rolling Stonsów, Pink Floyd, oj jest co zbierać! - podsumowuje Zbigniew Sadowski.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?