MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Płaćcie za zwolnienie

ZAL
Stanisław Wałkiewicz (na pierwszym planie) żąda od DPS odszkodowania za dyscyplinarne zwolnienie z pracy. - Sprawę znam tylko z dokumentów - przyznaje jego następca Aleksander Cichy (w tle z radcą prawnym)
Stanisław Wałkiewicz (na pierwszym planie) żąda od DPS odszkodowania za dyscyplinarne zwolnienie z pracy. - Sprawę znam tylko z dokumentów - przyznaje jego następca Aleksander Cichy (w tle z radcą prawnym)
Wczoraj przed rawickim sądem pracy ruszyła sprawa z powództwa Stanisława Wałkiewicza. Długoletni dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Pakówce żąda od placówki 15 tysięcy złotych za dyscyplinarne zwolnienie z pracy.

Wczoraj przed rawickim sądem pracy ruszyła sprawa z powództwa Stanisława Wałkiewicza. Długoletni dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Pakówce żąda od placówki 15 tysięcy złotych za dyscyplinarne zwolnienie z pracy.
Wałkiewicz kierował placówką od 1982 roku. Cieszył się uznaniem, które wykraczało daleko poza granice powiatu rawickiego. Sami pracownicy przyznają, że był postacią niemalże pomnikową. Pierwsze rysy na idealnym wizerunku pojawiły się w ubiegłym roku. Wówczas to pracownicy DPS zaczęli głośno protestować przeciwko zbyt niskim pensjom. Odpowiedzialnością za złą sytuację placówki nieoczekiwanie obarczyli Wałkiewicza. Wkrótce pojawiły się pierwsze, niezwykle poważne zarzuty przeciwko dyrektorowi. Formułowali je nie tylko przedstawiciele związków zawodowych, ale też władze starostwa, którym podlega DPS. Ostatecznie zarząd powiatu postanowił dyscyplinarnie zwolnić Wałkiewicza z pracy. Miała to być kara za liczne nadużycia - między innymi wypłacanie wynagrodzeń niezgodnie z regulaminem oraz nakłanianie do pracy osoby, która przebywała na zwolnieniu lekarskim. Sprawą zajęła się prokuratura.
- W DPS Pakówka panował administracyjny nieład. Pan Wałkiewicz był złym menedżerem - podkreślał wówczas Zdzisław Maćkowiak, starosta rawicki.
Były dyrektor poczuł się dotknięty i pozwał DPS do sądu. Żąda odszkodowania wysokości trzech pensji.
- Wszystkie zarzuty pod moim adresem są nierzeczywiste. Po prostu usilnie próbowano znaleźć na mnie haka - podkreśla Stanisław Wałkiewicz.
Wczoraj przed sądem przyznał, że pozwolił pracować kadrowej, która przebywała na zwolnieniu. Tłumaczył jednak, że chciał jej pomóc.
- Kadrowa sama mnie o to prosiła. Była poważnie chora, a pieniądze miały jej pomóc w wykupie leków. Przychodziła do pracy dwa, trzy razy w tygodniu. Nie podpisywała listy obecności, nie otrzymywała także pensji, a jedynie premie - wyjaśniał Wałkiewicz.
Wątek kadrowej powrócił także przy omawianiu kolejnych zarzutów. To właśnie ona - według byłego dyrektora - samowolnie naliczała sobie zbyt wysoką pensję.
- Zorientowałem się w tym dopiero po pewnym czasie i zawiadomiłem prokuraturę - informuje Wałkiewicz.
Kadrowa w tej chwili znów przebywa na zwolnieniu. Już wcześniej podważała wersję dyrektora.
- To kpina. Przyklejono mi metkę oszustki, choć to nie ja byłam odpowiedzialna za wypłaty. Dyrektor Wałkiewicz stosuje wobec mnie mobbing - tłumaczyła.
Sprawa się jednak gmatwa. Jak bowiem udało nam się ustalić, prokuratura postawiła jej zarzut oszustwa, które ma związek z nienależnym wynagradzaniem za pracę.
Tymczasem nowy szef DPS Pakówka przyznaje, że sytuacja w placówce powoli wraca do normy.
- Załoga deklaruje wolę rozmów. Zapoznajemy się też z zaleceniami pokontrolnymi. Sprawę pana Wałkiewicza znam tylko z dokumentów. Jeśli przegramy, odszkodowanie będzie trzeba będzie wypłacić z funduszu osobowego pracowników - informuje Aleksander Cichy, pełniący obowiązki dyrektora DPS Pakówka.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto