Od tych dramatycznych wydarzeń minęły cztery lata. Dopiero dziś mężczyzna ma odwagę, by mówić o nich otwarcie. Chce podzielić się swoją historią z dwóch powodów.
- Mężczyźni też cierpią, przeżywają, nawet jeśli o tym nie mówią. Chciałbym też więcej zrozumienia ze strony pracodawców dla pracowników, którzy przeżywają dramatyczne chwile i podupadają na zdrowiu psychicznym – mówi czterdziestolatek.
Dokładnie tak było w jego przypadku. Przez rok od śmieci synka ciężko pracował. Starał się zdusić żałobę i cierpienie w sobie. Chciał być silny dla żony i dwójki starszych dzieci.
- Udawało się, ale potem organizm sam się zbuntował. Pewnego popołudnia, gdy przygotowałem w kuchni obiad, dostałem silnego bólu w klatce piersiowej. Serce waliło jak oszalałe. Osunąłem się na ziemię. Byłem przekonany, że to zawał - wspomina pan Radosław.
Przyjechało pogotowie, ale okazało się że z sercem wszystko w porządku.
Odtąd zaczęły się problemy ze zdrowiem i wędrówki mężczyzny po lekarzach.
- Najpierw poszedłem do lekarza rodzinnego, potem do kardiologa i neurologa. Wszyscy mówili, że fizycznie jestem zdrowy. Tymczasem dostałem kolejnego ataku i kolejnego. Zdarzały się w najmniej oczekiwanym momencie, także w trakcie pracy – mówi mężczyzna.
Ostatecznie leszczyniak musiał zrezygnować z pracy.
- Brałem zwolnienia lekarskie, a wiadomo, że taki pracownik żadnemu pracodawcy nie jest na rękę. W końcu pracodawca zasugerował, żebym się zwolnił, bo go na mnie nie stać. Nie jestem konfliktowy, nie chciałem mu robić kłopotu – mówi pan Radosław.
Lekarze sugerowali, że to problem natury psychicznej, reakcja na doznaną traumę i wielomiesięczny stres. Odsyłali mężczyznę do psychiatry.
- Doszło do tego, że bałem się pójść do sklepu, do tłumu, do ludzi, bo obawiałem się, że dostanę napadu w miejscu publicznym. Tak było w najgorszym okresie. W końcu trafiłem do poradni leczenia zdrowia psychicznego, gdzie otrzymałem wsparcie i pomoc farmakologiczną. Problem nie zniknął całkowicie, ale jest zdecydowanie lepiej - mówi mężczyzna.
Mimo choroby chce pracować. Jest odpowiedziany za rodzinę i chce czuć się potrzebny. Szukając pracy nie ukrywa jednak swoich problemów ze zdrowiem.
- Wiem, że nie muszę nikomu o tym mówić, ale podczas rozmowy o pracę wolę uprzedzić, jaka jest sytuacja. I wówczas jestem odprawiany z kwitkiem. To kara za szczerość? Raz nawet usłyszałem, że w „trosce o mnie” pracodawca nie podpisze ze mną umowy. To przykre. Człowiek nie zasługuje na takie traktowanie. Co gorsza tracę nadzieję i wiarę we własne umiejętności – podkreśla mężczyzna.
Leszczyniak ma ponad dwudziestoletni staż pracy i kilka zawodów w ręku. Skończył szkołę zawodową, technikum i szkołę policealną. Jest mechanikiem maszyn, technikiem elektronikiem i specjalistą automatykiem. A jednak ciężko mu przebić się na rynku pracy.
- Chcę być użyteczny. Może rzeczywiście nie nadaję się do pracy na halę, gdzie jest dużo ludzi, ale jednocześnie lubię jak coś się dzieje. Jestem miłośnikiem akwarystyki. Pewnie w sklepie dedykowanym temu tematowi czułbym się dobrze. Mam też swoją pasję czyli artystyczne wypalanie laserem w drewnie. Praca w drewnie daje mi wytchnienie, odpoczynek. Być może kiedyś będę mógł na tym zarabiać, ale na razie nie stać mnie na złożenie własnej firmy i utrzymywanie się z pasji – mówi mężczyzna.
Jest wiele stereotypów w Polsce krzywdzących kobiety, ale – jak widać na przykładzie pana Radosława – jest także wiele stereotypów krzywdzących mężczyzn. Od dziecka wychowuje się ich na twardzieli, którzy nie powinni okazywać emocji, na tytanów, których obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa rodzinie. W przypadku tak dużego cierpienia, jakim jest przedwczesna śmierć dziecka, trudno podołać takiemu wizerunkowi. W Polsce napiętnowane jest także szukanie pomocy psychologicznej i psychiatrycznej, dlatego tak wielu ludzi zwleka z udaniem się do specjalisty.
- To trzeba zmienić. Dlatego głośno o tym mówię. Proszę mężczyzn, aby nie bali się mówić o swoim problemie i szukać pomocy. Mam to szczęście, że mam ogromne wsparcie w mojej wspaniałej rodzinie. Żona i dzieci pomagają mi na każdym kroku. A pracodawców proszę o więcej zaufania i wyrozumiałości. Wiem, że po śmierci dziecka trzeba iść dalej i staram się, ale niektórzy potrzebują nieco więcej czasu – podsumowuje R. Stróżyk.
Pracodawcy, którzy chcieliby zaoferować panu Radosławowi pracę mogą skontaktować się z mężczyzną pisząc na e- mail: [email protected]
- Dla mnie i wielu podobnych do mnie osób praca jest najlepszą terapią. Bardzo mi pomoże – zapewnia leszczyniak.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?