Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna Kiąca-Fryczkowska walczyła w Powstaniu Warszawskim. "Joasia" po wojnie była lekarką i mieszkała w Lesznie

Dariusz Staniszewski
Dariusz Staniszewski
arch. rodzinne: Joanna Kiąca-Fryczkowska/UM Leszno

„Ślubuję na Twoje ręce pełnić służbę w Szarych Szeregach, tajemnic organizacyjnych dochować, do rozkazów służbowych się stosować, nie cofnąć się przed ofiarą życia” ślubowała w lutym 1944 roku Joanna Kiąca-Fryczkowska. 17- letnia harcerka już 6 miesięcy później walczyła w Powstaniu Warszawskim.

Powstańczy zryw stolicy

1 sierpnia 1944 roku jest jedną z najważniejszych dat w najnowszej historii Polski. W tym dniu, dowódca Armii Krajowej, gen. Tadeusz "Bór" Komorowski wydał rozkaz do rozpoczęcia powstania. Punktualnie o 17.00 - godzinie „W” - powstańcy rozpoczęli nierówną walkę z niemieckim okupantem.

Powstanie musiało wybuchnąć, bo mieliśmy już dość terroru Niemców w okupowanej Warszawie- wspomina Joanna Kiąca-Fryczkowska, żołnierz AK i uczestniczka Powstania Warszawskiego, dodając - Uważam, że gdyby nie wydano rozkazu, to doszłoby do wielu powstańczych zrywów. Warszawiacy czekali na powstanie. Nasze pokolenie było wychowywane i przygotowywane do tej walki i dlatego nic nie mogło powstrzymać walki o wolność.

Joanna Kiąca-Fryczkowska walczyła na Ochocie, chociaż mieszkała przy ulicy Sandomierskiej na Mokotowie.

Powstanie zastało nas na ulicy Filtrowej 48, takie dostałyśmy polecenie, tam czekałyśmy na kolejne rozkazy. Nasza placówka była niefortunnie usytuowana, bo z jednej strony były koszary niemieckie, z drugiej strony jakaś instytucja niemiecka. Nieopodal była politechnika, którą szybko wyzwolono, więc niedaleko nas były już budynki w rękach powstańców, a myśmy nie mogli wyjść na ulicę, ponieważ u wlotu Filtrowej ustawiono karabin maszynowy i do każdego, kto tylko wyszedł z budynku, strzelano - wspomina.

Po pacyfikacji Woli i Ochoty - 12 sierpnia powstańcy musieli opuścić posterunek. Dostali rozkaz zmieszania się z ludnością cywilną, w ten sposób dotarli do obozu w Pruszkowie. Warunki były okropne. Kolejnego dnia po przybyciu przeprowadzono selekcję. Oddzielając ludzi starszych od młodych i dzieci. A później wszystkich pędzono do podstawionych wagonów towarowych.

Pociąg jechał przez Leszno, a ponieważ miała rodzinę pod Lesznem, to udało się wyrzucić kartkę z krótką informacją o tym, że żyje i nie wie, gdzie jedzie- dodaje Małgorzata Morkowska, córka żołnierza.

Pociąg z osadzonymi dotarł do Oranienburga, gdzie znowu była selekcja: mężczyzn separowano od kobiet. Stamtąd więźniów przewieziono do Ravensbrück. Po wyjściu na kolejową rampę zobaczyli zupełnie inny świat. Pełen żołnierzy niemieckich z pejczami, ujadających psów i pokrzykiwania. Przerażające piekło na ziemi. "Joasia" spędziła tam 2 koszmarne miesiące. Z Ravensbrück trafiła do do fabryki amunicji w Salzgitter. Pracowałam tam na tokarce obrotowej. W kwietniu 1945 roku, słychać już było pomruki zbliżającego się frontu.

Marsz śmierci

Niemcy uformowali transport liczący ponad 3 000 więźniów, pędząc pieszo do obozu w Bergen-Belsen. "Marsz śmierci" przeżyło około 800 osób. Jak przekroczyliśmy Bergen-Belsen, to muszę powiedzieć, że Ravensbrück czy Salzgitter, to było niebo w porównaniu z tym, co zobaczyliśmy: masa rozkładających się zwłok, których już nikt nie usuwał, bo to było przed wyzwoleniem. To był kwiecień 1945 roku - dodaje Joanna Kiąca-Fryczkowska.

Nadchodzące wyzwolenie zastało dziewczynę w bardzo słabej kondycji. Zachorowała na tyfus. Obóz przeżyła tylko dzięki pomocy od współosadzonych.

Powrót do Polski

Do Polski "Joasia" wróciła w 1947 roku. Wcześniej, w Anglii spotkała swojego ojca, który powiedział: „Ja tęsknię za mamą i wracam do Polski, ale ciebie nie namawiam. Musisz to przemyśleć i sama zadecydować”.

Po powrocie ukończyła studia medyczne jako specjalistka od chorób wewnętrznych i geriatrii. Przez wiele lat pracowała jako lekarz we Wschowie. Od 1977 r. mieszka w Lesznie.

Pomimo sędziwego wieku Joanna Kiąca-Fryczkowska cały czas aktywnie działa w Światowym Związku Żołnierzy Armii Krajowej i bierze czynny udział w uroczystościach państwowych oraz patriotycznych. Szczególnie ceni spotkania z młodzieżą, propagując etos obrony ojczyzny i służby wojskowej.
Uwieńczeniem dotychczasowych zasług było uroczyste przekazanie w 2018 r. wojskowego munduru. Za swoją postawę została odznaczona wieloma medalami. Najbardziej ceni: Warszawski Krzyż Powstańczy, Krzyż Oświęcimski i Krzyż Armii Krajowej, który otrzymała dwukrotnie: w Londynie i przez Lecha Wałęsę w Polsce. Ma również Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Odznakę Pamiątkową Armii Krajowej i Krzyż Partyzancki. W 2021 r. Joanna Kiąca-Fryczkowska otrzymała tytuł "Zasłużony dla Miasta Leszna".

Joanna Kiąca-Fryczkowska walczyła w Powstaniu Warszawskim. "...

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto