Powrót Atlasa: Mieszkańcy chcą, by pomnik wrócił na Pl. Kościuszki
Z pomnikiem leszczyńskiego Atlasa wiąże się tajemnicza historia. Tak naprawdę do dziś nikt nie wie, co się z rzeźbą stało. Ufundował go dla Leszna w 1929 roku hrabia Krzysztof Mielżyński. W okresie międzywojennym posąg tytana dźwigającego kulę ziemską był wizytówką miasta.
>>Zobacz też: Mieszkańcy złożyli 11 wniosków do budżetu - ZOBACZ NA CO I ZA ILE
Po II wojnie światowej (przyjmuje się, że miało to miejsce w 1946 roku) po prostu zniknął. Choć nie można wykluczyć, że do dziś stoi w jakimś magazynie lub piwnicy, to bardziej prawdopodobnym jest, że pomnik został przetopiony.
– Od dobrego roku z grupą znajomych czynimy starania, by przywrócić pomnik Atlasa na Plac Kościuszki. Teraz nadarzyła się ku temu okazja – mówi Grzegorz Herman ze Stowarzyszenia Qltura, główny organizator akcji ,,Powrót Atlasa”.
Okazja polega na tym, że całe przedsięwzięcie mogłoby zostać sfinansowane z tzw. budżetu obywatelskiego, który ruszył w tym roku, jako pilotażowy program przyznawania pieniędzy na realizację inicjatyw społecznych.
To mieszkańcy będą decydować, na które z pomysłów samorząd przyzna pieniądze. Właśnie dlatego w miniony weekend, inicjatorzy akcji przebrani w kostiumy i wiodący za sobą Atlasa, przeprowadzili dwa happening - jeden na rynku, a drugi w Galerii Leszno.
- Chcieliśmy wyjść do ludzi, poznać ich opinie, a także poinformować o naszej inicjatywie - dodaje Grzegorz Herman.
Ludzie reagowali bardzo pozytywnie. Niektórzy tak bardzo, że wyciągali nawet pieniądze z portfeli i gotowi byli finansowo przyczynić się do powstania pomnika. Udało się zebrać kilkaset podpisów.
Jak przyznają sami organizatorzy akcji, władze są przychylnie nastawione do powrotu Atlasa. Nie jest to bowiem pierwsza próba związana z ponownym postawieniem pomnika. Już w 2008 roku taki pomysł przedstawili Marcin Błaszkowski (były leszczyński radny) oraz Grzegorz Rusiecku (ówczesny radny, a dziś wiceprezydent Leszna). Wtedy się jednak nie udało, głownie z powodów finansowych.
Grzegorz Herman szacuje, że Atlas może kosztować maksymalnie 150 tysięcy złotych. Nawet jeśli nie uda się tych pieniędzy pozyskać z budżetu obywatelskiego, nie oznacza to fiaska kampanii.
– Jesteśmy zdeterminowani. Alternatywą są zbiórki społeczne i szukanie przychylnych nam sponsorów – mówi.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?