Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Los Soni wydawał się przesądzony. Tymczasem znaleźli się ludzie, którzy ją pokochali

Karolina Bodzińska
Karolina Bodzińska
Takie historie potrafią wzruszyć do łez, bo niosą nadzieję. Bo udowadniają, że są ludzie wrażliwi na los zwierząt. Sonia, niepełnosprawna suczka, która praktycznie nie miała szans na adopcję, w końcu znalazła szczęśliwy dom. Piesek z kulawą łapką od wielu lat był pod opieką Fundacji Zwierzęce SOS z Leszna. Założycielki fundacji nie marzyły nawet, że los Soni się odmieni.

Nie od dziś wiadomo, że najmniejsze szanse na adopcje mają psy stare, schorowane oraz te powściągliwe w okazywaniu uczuć. Jednym z nich była Sonia, która pod opiekę Fundacji Zwierzęce SOS trafiła w pod koniec 2016 roku. Od początku miała pecha. Była znajdą, która błąkała się po ulicach. Nie miała części przedniej łapki i nie widziała na prawe oko. Nie wiadomo, jak straciła łapkę. Na pewno nie była to amputacja medyczna. Prędzej wpadła we wnyki lub doznała innej przykrości. Znalazł ją mężczyzna i przygarnął. Niestety, niebawem zmarł. Wtedy Sonia trafiła do fundacji.

Miała wówczas niespełna 3 lata, a więc całe życie przed sobą. Niestety, dla potencjalnych rodzin adopcyjnych była jednym z „niewidzialnych psów”. Choć urocza i kontaktowa, z powodu niepełnosprawności, nie wzbudzała zainteresowania.

Kiedy w końcu los się do niej uśmiechnął okazało się, że realne warunki są dalekie od tych, które obiecywała rodzina adopcyjna.

- Sonia miała mieszkać w domu, a tymczasem, okazało się, że żyje na dworze, uwiązana przy szopce. Oczywiście została odebrana, ponieważ nie były to warunki dla żadnego psa – opowiada Anna Janiak z Fundacji Zwierzęce SOS.

Było lato 2020 roku kiedy wróciła pod opiekę fundacji. Jej los wydawał się w tym momencie przesądzony.
Podobnie jak połowy chorych, starych, kalekich czy „trudnych” psów fundacyjnych.

- A jednak adopcje potrafią zaskoczyć – uśmiecha się Anna Janiak. - Niektóre zwierzaki są z nami tak długo, że wydaje się, że nie mają szansy na dom. Mamy kilka takich "niewidzialnych" zwierząt pod opieką. Każdy kto poznał Sonię zachwycał się nią, ale niestety nie było chętnych, by dać jej dom. W końcu pojawili się ludzie, którzy zadzwonili w jej sprawie! Przyjechali w odwiedziny z Wolsztyna. Spotkanie zapoznawcze wypadło dobrze, ale dopiero po miesiącu podjęli wiążącą decyzję. Dojrzałą, przemyślaną. Aż ciężko było nam uwierzyć, że naprawdę sunia dostała swoją szansę.

Sonia trafiła do nowego domu i bardzo szybko poczuła się tam jak u siebie. Już pierwszego dnia stała się królową kanapy. Zdjęcia z nowego domu pokazują, jak leży pod choinką szczęśliwa i rozluźniona.

- Wieści z nowego domu są bardzo dobre, rodzina zadbała też o ochronę jej kikuta. Jej nowa rodzina nie zniechęciła się ani jej wiekiem, ani niepełnosprawnością za co jesteśmy ogromnie wdzięczne! – podsumowuje Anna Janiak.

Obecnie pod opieką leszczyńskiej fundacji pozostaje 11 psów plus 3 w domach tymczasowych. Do tego niezliczona ilość kotów, z których wiele zmaga się z licznymi chorobami. Rozważając adopcję naprawdę warto dostrzec te niewidzialne zwierzaki. Za opiekę i okazaną miłość odwdzięczą się nam całym sercem.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto