Nasze panie chciały się zrewanżować za niewielką porażkę z I rundy i dobrze rozpoczęły ten mecz. Gospodynie były skuteczne i budowały przewagę. Po trafieniu Szloser zza łuku było nawet 14:5. I kwarta, toczona pod kontrolą Tęczy zakończyła się ich prowadzeniem (20:14).
Kolejne 10 minut było już słabe i nieskuteczne, co wykorzystał Widzew. W 14 minucie był juz remis, a potem nieznacznie prowadziły rywalki, które do przerwy miały 4-punktową przewagę (29:33).
Po przerwie Łodzianki odskoczyły nawet na 8 punktów, ale Pompax Tęcza szybko to odrobiła i na tablicy pojawił się remis (39:39). Po 30 minutach jednak znów miejscowe gubiły dystans. Były to dalej 4 punkty, po remisowej ćwiartce. Emocje były już do samego końca, pomimo, że mecz nie stał na najwyższym poziomie. Oba zespoły twardo walczyły o każdy centymetr parkietu. Na dwie minuty przed końcem było (50:52). Niestety leszczynianki nie trafiały. Nie trafiły kolejnych czterech rzutów, a rywalki dorzuciły dwa z rzutów wolnych i wygrały w zaborowskiej hali (50:54).
Przegraliśmy, bo nie trafiliśmy mnóstwo rzutów. Rozpoczęliśmy dobrze i wydawało się, że pójdzie gładko, ale potem wszyscy widzieli, że nie trafialiśmy z łatwych, otwartych pozycji. W dodatku Iga Walentowska nie była dzisiaj sobą, bo ma problemy rodzinne. Ostatnio była tylko na dwóch treningach. Te problemy miały bez wątpienia wpływ na jej dyspozycję. Szkoda, bo mecz oczywiście był do wygrania
- przyznał Krzysztof Zajc, trener Pompax Tęczy Leszno.
Pompax Tęcza Leszno - Widzew Łódź 50:54 (20:14, 9:19, 12:12, 9:9)
Punkty dla Pompax Tęczy zdobywały: Szloser 19 (3x3), Walentowska 8 (1x3), Ratajczak 8 (17 zb), Hołtyn 8, Pisera 3, Pietrzak 2, Grabska 2.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?