MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Specjalista od play-off, który nie powiedział ostatniego słowa

Andrzej Bartkowiak
Andrzej Bartkowiak
W Lesznie traktowany jest już jak swój. Janusz Kołodziej jest jednym z ulubieńców kibiców FOGO Unii Leszno. Bez wątpienia ten sympatyczny zawodnik zasłużył sobie na to swoją postawą na torze.

Janusz to tytan pracy. Sam o sobie mówi, że nie ma talentu do żużla, a do wszystkiego do czego doszedł to tylko dzięki swojej ciężkiej pracy. Wychowanek tarnowskich Jaskółek nawet specjalnie po ostatnim, kolejnym mistrzowskim sezonie nie odpoczywał.

Owszem zdarzały się takie dni, czy weekendy, gdzie wrzucałem na luz. Lubię jednak warsztat i tam coś robić, oczywiście przy motocyklach. Coś udoskonalić, poprawić, poszukać jakiś ustawień. Ja tym żyję i przy tym też odpoczywam – mówi Janusz Kołodziej.

Żużlowiec FOGO Unii Leszno w rundzie zasadniczej robił swoje punkty. Kibice może liczyli na nieco więcej, ale Janusz już taki jest, że szykuje najwyższą formę na play-off. To potwierdziło się po raz kolejny.

Może i coś w tym jest. Rzeczywiście runda zasadnicza była dla mnie bardzo różna. Zdarzały się słabsze mecze. Rozpadł mi się też mój team, jeśli chodzi o mechaników, bo jeśli chodzi o sprawy sprzętu, na którym się mimo wszystko trochę znam potrafię wytknąć błędy. Nie wiem czy te sprawy miały wpływ na te niektóre słabsze występy, być może. Jeśli chodzi o sprzęt, to jestem perfekcjonistą i tu uważam, że mogę mieć przewagę nad innymi. W nowym sezonie planuję mieć dwóch, być może nawet trzech mechaników. Ważne, by ze sobą rozmawiać. Mam nadzieję, że się dogadamy i przyniesie, to dobre efekty – dodaje Kołodziej.

Janusz to Byk z krwi i kości

Mimo, że Janusz to wychowanek Unii Tarnów i tam spędził większość kariery, to jednak w ostatnich latach stał się bardziej leszczyński, niż tarnowski.

Staram się być dobrym człowiekiem, nie patrząc na dobra, które przynosi uprawianie sportu. W trakcie meczu patrzę na dobro drużyny, stąd też zdarza się, że oddaje biegi. Owszem, mógłbym wtedy zarobić, ale patrze wtedy na drużynę. Pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze. Poza tym mamy fajną drużynę, znakomicie się dogadujemy, nie oszukujemy się, mamy wspólnie ten san cel i to jest super. W takiej drużynie chce się jeździć – kontynuuje Kołodziej.

Wielka szkoda, że ich nie będzie

Janusz Kołodziej nie dowierzał początkowo, że w nowym sezonie przyjdzie mu się ścigać w trochę zmienionej drużynie. Nie wierzył w odejście Bartosza Smektały i Dominika Kubery.

Pojawiały się jakieś głosy, że mogą odejść, ale do końca w tonie wierzyłem. Potem okazało się, że ich nie będzie. Szkoda. Co mam powiedzieć. Trochę ich rozumiem. Wszedł ten nowy przepis, są młodzi i chcieli czegoś innego spróbować. Mam nadzieję, że kiedyś coś nas jeszcze wspólnie połączy. Teraz będziemy mieć Jasona Doyle'a. Myślę, że to też będzie dobra drużyna, a ten sezon będzie taki na zapoznanie się z Australijczykiem, który jest bardzo dobrym żużlowcem – kończy Kołodziej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Studio Euro odc.4 - PO AUSTRII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto