Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W tej leszczyńskiej szkole nauczyciele się budzą! Czym jest budząca się szkoła i budzący się nauczyciele?

Karolina Bodzińska
Karolina Bodzińska
arch A. Dratwińskiej/UM Leszna
W Lesznie mamy budzącą się szkołę i budzących się nauczycieli. Co się kryje pod tą nazwą? Szkoła i ludzie, którzy chcą zmienić polską edukację na lepsze. Którzy chcą sprawić, że dzieci i młodzież będą uczyć się z radością. Dla siebie. Miejsce, gdzie nauczyciel wzmacnia te elementy i dziedziny, w których młody człowiek jest dobry i ma świadomość, że z czegoś innego zwyczajnie może być słabszy. Bo każdy z tych dzieciaków będzie kiedyś kimś innym i zupełnie inne rzeczy będą mu w życiu potrzebne. Gdzie w Lesznie są prekursorzy budzącej się szkoły? W SP nr 1.

Anna Dratwińska, nauczycielka klasy drugiej w Szkole Podstawowej nr 1 w Lesznie, o budzącej się szkole usłyszała od rodziców.

- Zaintrygował mnie ten temat i zaczęłam go zgłębiać. Idea bardzo mi się spodobała i postanowiłam zacząć ją wdrażać – mówi Anna Dratwińska.

Jakie są założenia takiej szkoły? Z grubsza nauczyciel ma być mentorem, dzieci mają czerpać radość z nauki i uczyć się przy okazji. Nie otrzymują ocen lecz nauczyciel wyjaśnia im w formie opisowej, co im poszło super, a nad czym jeszcze warto troszkę popracować. Dzieci nie siedzą w ławkach posłusznie wpatrzone w nauczyciela. To nie on jest w centrum! Ławki złączone są tak, żeby siedziały w grupach, twarzami do siebie.

- Jeśli czegoś nie wiedzą stosują zasadę czterech kroków. Najpierw zapytaj kolegi, potem zadaj pytanie w swojej grupie. Jeśli nikt nie zna odpowiedzi idź do sąsiedniej grupy. Dopiero na koniec zapytaj nauczyciela. Co to daje? Dzieci same szukają odpowiedzi. Uczą się, że warto. Współpracują ze sobą. W mojej klasie, podczas lekcji mogą tak wędrować między grupami i nikomu to nie przeszkadza. I co najważniejsze: nie ma dzieci poza klasowym nawiasem. Stali się bardzo koleżeńscy. Kiedy pisaliśmy w grupach opowiadanie dziewczynka, która jest w tej dziedzinie świetna natychmiast zaprosiła do swojej grupy słabszego kolegę słowami: „Chodź do mnie, pomogę ci!” - mówi Anna Dratwińska.

W budzącej się szkole nauczyciel nie wytyka błędów czerwonym długopisem. Podczas sprawdzianu zaznacza się na zielono wszystkie dobre odpowiedzi. Niby nic, a jednak…

- I to uczeń sam potem szuka, gdzie miał ewentualny błąd. Tak było z brakiem kropki czy ze słówkiem „krótki”. Kilkoro dzieci napisało z błędem, ale kiedy same doszły do tego, które słowo było błędnie napisanie i jaka jest poprawna pisownia, podczas kolejnego sprawdzenia wiedzy wszyscy napisali bezbłędnie – uśmiecha się Anna Dratwińska.

Wprowadzanie takich zmian wcale nie jest proste, bo początkowo pojawił się opór ze strony...uczniów. Najmłodsi chcieli ocen. Ciągle pytali, czy dana rzecz będzie „na ocenę”. Gdy nie była początkowo tracili motywację, bo uważali, że im się to nie opłaca.

- Wprowadziłam system guzików. Tak jak dorośli zarabiają w pracy pieniądze, tak oni w szkole zarabiali guziki. Z czasem coraz rzadziej zaczęłam je dawać. Raz na cztery, pięć sytuacji. Ostatecznie przestali się upominać i teraz wszystko robią dla przyjemności. Kiedy moi drugoklasiści wracają do domów po lekcjach, a rodzice pytają, co robili, zazwyczaj mówią, że było super i że się bawili. Nie korzystamy w sposób standardowy z podręczników i ćwiczeń. Bywa, że ćwiczenia długo pozostają puste….To jednak nie oznacza, że nie pracujemy – zapewnia nauczycielka.

Oceny są opisowe, bo – jak mówi A. Dratwińska – system średniej arytmetycznej i ważonej jest niesprawiedliwy i nieadekwatny. Uczeń może mieć gorszy dzień, bo przykładowo pokłócił się rano z mamą. Słabo napisze z tego powodu sprawdzian i jego chwilowa niedyspozycja już wpływa na ocenę, bo sprawdzian ma wagę trzy. Jaki to ma sens?

- Tłumaczę uczniom, że przykładowo taka „czwórka” powie im, że są dobrzy. Ale z czego i nad czym ewentualnie jeszcze można popracować, by było bardzo dobrze, już nie będą wiedzieli – wyjaśnia nauczycielka.

Co najfajniejsze uczniowie mają prawo nie chcieć czegoś poprawiać.

- Właśnie o to chodzi! Nie we wszystkim musimy być alfą i omegą. Sama, będąc uczennicą, chciałam mieć ze wszystkiego najlepsze oceny. Nawet z tych przedmiotów, z których byłam słabsza. Straciłam tylko czas dążąc do najlepszych ocen. Byłam przemęczona nauką i umknęło mi choćby życie towarzyskie. Dziś mam świadomość, że każdy z moich uczniów pójdzie inną ścieżką, bo są różni. Jeden będzie matematykiem, drugi artystą. Dlatego trzeba wzmacniać i rozwijać ich mocne strony. Oczywiście jeśli jest świetnym matematykiem, a nie tak samo dobrym polonistą musi uzyskać podstawową wiedzę z języka polskiego. Ale najważniejsze jest to, by wiedział po co? Wówczas zrozumie, że warto. Dla siebie. Kiedy pytam moich najmłodszych uczniów, po co uczymy się liter natychmiast potrafią to umotywować i mówią: „Żebyśmy umieli przeczytać napis na sklepie i weszli do właściwego”. Dokładnie! Ja im nic nie narzucam. Sami są zmotywowani, żeby się nauczyć czytać, bo mają świadomość, że jest im to potrzebne do osiągnięcia jakiegoś celu. I to samo można przełożyć na pracę ze starszymi uczniami – wyznaje Anna Dratwińska.

Drugoklasiści pani Anny już "czują tego blusa", ale u starszych uczniów system wprowadza się małymi krokami.

W listopadzie dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 1 w Lesznie wyszła z propozycją, aby nauczyciele w tym szarym, smutnym i deszczowym miesiącu, sprawili uczniom radość dając im „pozytywne uwagi”. Aby dostrzegali ich dobre zachowania: pomoc koledze, odniesienie dziennika etc. W szkole zadziało się coś niesamowitego! Uczniowie z radością wracali do domu i chwalili się rodzicom. Akcję z „pozytywną uwagą” przedłużono więc na kolejne miesiące.

W tej budzącej się szkole uczniowie piszą też mniej sprawdzianów, bo każdy sprawdzian to zastopowanie przyswajania wiedzy na rzecz sprawdzenia, czego już się nauczyli.

- Szkoda czasu. Zredukowaliśmy liczbę sprawdzianów o połowę, a efekty są bardzo pozytywne. Jestem budzącym się nauczycielem, w budzącej się szkole. Mam przekonanie, że nasi uczniowie wzmocnieni pozytywnie, z wiarą we własne możliwości i umiejętności, pójdą śmiało przez życie i zaliczą kolejne stopnie edukacji. Nawet jeśli trafią do szkół, w których będzie panował skostniały system oceniania, zła ocena ich nie załamie. Będą mieli świadomość, że po prostu mieli gorszy dzień i ruszą dalej – podsumowuje Anna Dratwińska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto