Zwłoki na Pl. Metziga w Lesznie. Policja nie wyklucza zabójstwa

Zwłoki na Pl. Metziga w Lesznie. Policja nie wyklucza zabójstwa

W sprawie jest obecnie więcej pytań niż odpowiedzi. Mundurowi udzielają zdawkowych informacji na temat okoliczności znalezienia zwłok, ewentualnych obrażeń na ciele mężczyzny, czy w końcu udziału zatrzymanych osób w domniemanej zbrodni. Wiadomo, że funkcjonariusze pojawili się na Pl. Metziga w niedzielę przed godziną 21. Chwilę wcześniej ktoś zadzwonił do dyżurnego komendy z informacją o rozkładających się tam zwłokach.

>>Zobacz też: Zabójstwo w Lesznie: Dwaj mężczyźni aresztowani. Grozi im dożywocie - GALERIA
>>Zobacz też: Zabójstwo w Lesznie: Wizja lokalna na miejscu zbrodni - GALERIA

- Ciało znajdowało się w daleko idącym rozkładzie, przez co do chwili obecnej nie udało się ustalić tożsamości zmarłego. Policjanci znaleźli zwłoki w pomieszczeniu gospodarczym na poddaszu kamienicy. Pomieszczenie to przylegało do jednego z mieszkań na najwyższej kondygnacji - mówi Monika Żymełka, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Lesznie.

W poniedziałek w południe przeprowadzona ma zostać sekcja zwłok zmarłego. To być może przyniesie jakieś odpowiedzi. Obecnie śledczy liczą na to, że udzielą ich zatrzymane w związku ze sprawą osoby. Do wyjaśnienia zatrzymano cztery osoby.

Choć policja tego nie potwierdza, to najprawdopodobniej domownicy mieszkania, przy którym znaleziono ciało. Obok rozkładających się zwłok, jak gdyby nigdy nic, mieszkało kilka osób, a wśród nich również dzieci.

Trudno sobie nawet wyobrazić, jak to w ogóle było możliwe. Tym bardziej podczas upałów, które od ubiegłego tygodnia nie dają mieszkańcom wytchnienia. Nieprzyjemne zapachy rozchodziły się po kamienicy przy Pl. Metziga od dłuższego czasu.

- Zgłaszaliśmy to wiele razy zarządcy, ale nikt nie myślał, że tam się rozkłada człowiek - mówią lokatorzy budynku.

O przyczynach śmierci znalezionego mężczyzny policjanci nie chcą mówić. Dla dobra śledztwa.

- Trwa dochodzenie, którego celem jest ustalenie wszelkich przyczyn i okoliczności tego zdarzenia. Nie wykluczamy, że do śmierci przyczyniły się osoby trzecie - potwierdza Monika Żymełka.