Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszno: Po dwóch latach ponownie ruszył proces 25 osób oskarżonych o oszustwa ubezpieczeniowe

DAN
Sędzia Zygmunt Przytulski tłumaczy, że po 2-letniej przerwie sprawy nie da się wznowić
Sędzia Zygmunt Przytulski tłumaczy, że po 2-letniej przerwie sprawy nie da się wznowić fot. Daniel Andruszkiewicz
Po dwóch latach przerwy w Sądzie Rejonowym w Lesznie ruszył proces o wyłudzanie odszkodowań od pięciu towarzystw ubezpieczeniowych, w którym na ławie oskarżonych zasiadło 25 osób. Mieli fingować kolizje drogowe i na tej podstawie uzyskać wypłaty na łączną kwotę kilkuset tysięcy złotych. Zarzuty w tej sprawie postawiono także dwóm byłym policjantom leszczyńskiej drogówki.

Po raz pierwszy sprawa trafiła na wokandę sądu w 2005 roku, kiedy po prokuratorskim śledztwie zarzuty oszustw i wyłudzeń usłyszało aż 25 osób. Oskarżeni zostali przedsiębiorcy, rolnicy, a także bezrobotni – tak zwane słupy. Proceder polegał na tym, że podejrzani organizowali tak zwane ,,ustawki”. Samochody były celowo uszkadzane.

Aby nie ściągać na siebie uwagi, sprawcy występowali o wypłaty do pięciu różnych towarzystw ubezpieczeniowych. Podejrzani mieli w 2001 i 2002 roku sfingować co najmniej kilkadziesiąt takich stłuczek, a za każdą uzyskiwali od ubezpieczycieli od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Z pozoru kolizje nie budziły wątpliwości, bo mieli je uwiarygodniać dwaj byli policjanci z sekcji ruchu drogowego leszczyńskiej komendy, którzy preparowali notatki służbowe na miejscu zdarzenia.

Już w trakcie śledztwa dla każdej z ,,ustawek” wykonane zostały opinie biegłych. Na wniosek obrońców sąd zlecił jednak kolejne ekspertyzy, gdyż uznał pierwotne za niepełne i niejasne. Praca nad nimi zajęła aż dwa lata.

– Sprawa jest trudna nie tylko pod względem prawnym, ale także faktycznym. Zespół biegłych musiał przygotować dwadzieścia pięć nowych opinii, bo wedle aktu oskarżenia tyle było fikcyjnych zdarzeń. W związku z tym biegli musieli analizować każdy z przypadków odrębnie i stwierdzić, czy rozmiar uszkodzeń mógł być spowodowany określonym w dokumentacji zdarzeniem – wyjaśnia Zygmunt Przytulski, przewodniczący wydziału karnego Sądu Rejonowego w Lesznie.

W przypadku tak długiej przerwy pomiędzy merytorycznymi rozprawami (maksymalny okres to pół roku), zgodnie z procedurami zastosowana musi zostać tak zwana zasada bezpośredności. Choć sprawa rozpoczęła się wiele lat temu, to teraz ruszyła od nowa.

Tak więc na ,,pierwszej” rozprawie sąd przesłuchał oskarżonych. Mało który z nich pamiętał szczegóły, a większość i tak nie chciała składać wyjaśnień. Jeśli zaś je składali, to były one zdawkowe. Sąd musiał więc po kolei odczytywać zeznania już znajdujące się w aktach. Żadna z osób nie przyznaje się też do winy. Termin kolejnej rozprawy, podczas której słuchani będą świadkowie, wyznaczono w połowie przyszłego miesiąca.

– Sądzę, że uda się zakończyć tę sprawę jeszcze w tym roku, a przynajmniej można spodziewać się nieprawomocnego wyroku – zapowiada Przytulski.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto