Leszno: Podwyżki przyjęte mimo sprzeciwu

We wrześniu radni z klubów Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej wręcz wymusili na prezydencie ustępstwa w kwestii podwyżek. Sprzeciwili się wprowadzeniu zmian budżetowych, co rodziło poważne konsekwencje. Ostatecznie jednak, po rozmowach w kuluarach Tomasz Malepszy zgodził się wykonać analizę zatrudnienia w magistracie i określić, ilu pracowników zarabia najmniej. Taki wykaz otrzymali radni.

Na podstawie tych informacji przygotowali projekt uchwały, na mocy której pięcioprocentowe podwyżki otrzymać miały osoby zatrudnione w jednostkach budżetowych takich jak: zakład zieleni, zakład budynków komunalnych, ośrodek pomocy rodzinie, ośrodek kultury, zakład komunikacji czy ośrodek sportu i rekreacji. To 170 pracowników, których uposażenia mieszczą się w przedziale od 1,38 do 2 tysięcy złotych miesięcznie brutto. Mimo wyraźnego sprzeciwu prezydenta i radnych lewicy, którzy przekonywali, że samorządu nie stać na taki wydatek, projekt został przyjęty. Od listopada te osoby zarabiają miesięcznie o około 50 złotych więcej.

Również pięcioprocentowe podwyżki otrzymali w połowie roku niepedagogiczni pracownicy leszczyńskich szkół i przedszkoli. Zostały uchwalone w maju, kiedy radni dzielili tak zwane wolne środki. Centroprawica nie zgodziła się podczas sesji na propozycje prezydenta, bo nie uwzględniały wzrostu uposażeń. Konieczne było więc zorganizowanie nadzwyczajnego posiedzenia. Po długiej i burzliwej dyskusji i przy sprzeciwie lewicy stanęło jednak na tym, że pensje osób zajmujących stanowiska administracyjne i obsługowe w szkołach i przedszkolach, pójdą w górę. Podwyżkami objęta została grupa około 500 pracowników. Ich wypłaty wzrosły o około 50–70 złotych miesięcznie.

W skali całej kadencji miasto będzie musiało wygospodarować na wzrost płac prawie trzy miliony złotych. Radni koalicji centroprawicy przekonują, że dla samorządu nie będzie to zbyt odczuwalny wydatek.