Do Fryderyka Musiała i Krzysztofa Misiaczyka do nieobecnych dołączyli: Mateusz Nowak, Hubert Szkudelski, Piotr Łuczak, a dodatkowo rozchorował się najmłodszy bramkarz leszczynian Jędrzej Królikowski. Leszczynianie rozpoczęli fatalnie, ani się obejrzeli, jak przegrywali 6:0. Potem udało się odrobić dwie bramki i różnica znów wzrastała. Po 30 minutach mało kto wierzył chyba w to, że losy meczu można odmienić, wszak boiskowy zegar nie pozostawiał złudzeń (17:9).
Po przerwie znów na chwilę udało się gościom zejść do siedmiu bramek straty. Stal miała jednak wszystko pod kontrolą. Ostatnie 20 minut kompletnie zdominowała leszczynian, nie pozostawiając żadnych złudzeń. Real Astromal poniósł najwyższą porażkę w sezonie, ulegając liderowi I ligi (37:21). Już sam wynik pokazuje nam, że był to mecz bez jakiejkolwiek historii. Kiedy to się skończy? Nie wiemy. Wiemy za to jedno. Nie jest różowo. Zespół wygląda na totalnie pogrążony. Czy się jeszcze podniesie? Wciąż trzeba wierzyć.
Stal Gorzów - Real Astromal Leszno 37:21 (17:9)
Bramki dla Real Astromal zdobywali: Jaśkowski 5, Przekwas 5, Wierucki 3, Meissner 3, Rogoziński 1, Radoła 1, Buda 1, Kuliński 1.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?