Kiedy Jarosław Han, w lutym 1992 roku, otwierał swój sklep, czasy były zgoła inne.
- Pamiętam wyjazdy po towar do hurtowni rowerowej w Poznaniu. Spało się w śpiworze na pace, skoro świt kupowało towar i wracało do Leszna. Towar rozchodził się na pniu. Bywało tak, że już po południu wszystko się wyprzedało, wsiadałem w samochód i z powrotem jechałem do Poznania – wspomina Jarosław Han.
Sklep zakładał wraz z żoną, ale od początku mógł liczyć również na wsparcie taty.
- Nasz rodzinny biznes przez wiele lat miał się naprawdę świetnie. Długo mieszkaliśmy w tej samej kamienicy, w której mieścił się sklep. Wieczorami usypialiśmy dzieci i schodziliśmy na dół popracować. Włożyliśmy w niego wiele serca – mówi pan Jarosław.
Adres Leszczyńskich 27 wydaje się szczególny. Już w latach siedemdziesiątych prowadzono tam działalność z branży rowerowej.
- W czasach PRL -u było tam przedsiębiorstwo państwowe, a we wczesnych latach osiemdziesiątych przejął to ajent. Doskonale pamiętam, że w czasach ajencji, gdy w sprzedaży pojawiały się opony z Dębicy, kolejka ustawiała się do samego Rynku! Każdy brał towar niezależnie od rozmiarów, a potem się wymieniało - wspomina Jarosław Han.
Pan Jarek zaczynając biznes w takim miejscu nie musiał martwić się o klientów. Bo każdy kto miał rower i coś musiał kupić szedł tam na pamięć. Dostawał towar i przyjazną atmosferę w pakiecie. Jednak w ostatnich latach w tej branży wiele się zmieniło.
- Oczywiście to wciąż dobry biznes, ale być może, w naszym przypadku, stało się to, co mówi podstawowa biznesowa zasada: rozwijaj się lub giń. Dziś potrzeba młodej krwi, energii, budowania grupy w mediach społecznościowych i aktywność w tychże. Długo szukałem i nadal szukam następcy, który poprowadziłby ten biznes w nowej formule, ale się nie udało. Na to wszystko nałożyły się podwyżki – tłumaczy przedsiębiorca.
Nie da się ukryć, że dla małych biznesów nadeszły naprawdę ciężkie czasy. Przedsiębiorców wykańczają daniny na rzecz państwa i opłaty eksploatacyjne.
- Na początku tego roku zdecydowaliśmy się na fotowoltaikę, ale podwyżka ceny gazu z 11 groszy na 80 groszy za kWh i tak zabolała. Ostatecznie dotarło do nas, że koszty przewyższają zyski i czas się pożegnać – mówi pan Jarosław.
Leszczyniak nie ukrywa, że jest mu ogromnie przykro. Pamięta czasy, gdy normą było naprawianie sprzętu i klienci wracali kilka razy w roku.
- Po części do Rometa czy Simsona przyjeżdżali do mnie ludzie z całej okolicy. A dziś? Dziś kiedy się coś zepsuje po prostu się to wyrzuca – wzdycha przedsiębiorca.
Trudno żegna się z klientami, a jeszcze ciężej z pracownikami. Wspólnie napisali kawał historii.
- Jeden z naszych pracowników był z nami aż 27 lat – wyznaje.
Na szczęście pan Jarosław jest optymistą:
- Wierzę, że kiedy coś się kończy, zaczyna się nowy rozdział – podsumowuje przedsiębiorca.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?