To była noc z z 30 na 31 lipca 2007 roku. Pożar wybuchł dziś nad ranem. Tego dnia w Heaven nie było imprezy ani ludzi w lokalu. Tuż przed czwartą nad ranem pracownicy agencji ochroniarskiej zauważyli płomienie wydostające się przez otwory wentylacyjne i zaalarmowali straż pożarną. Mimo szybkiej akcji, klubu nie udało się uratować. Menedżer lokalu sugerował od początku, że w dyskotece mogło dojść do podpalenia.
Wyniku pożaru i akcji strażackiej doszczętnie zniszczone zostało wyposażenie klubu. Śledztwo trwało dziś do grudnia 2007, gdy zapadła decyzja o jego umorzeniu.
- Decyzja taka zapadła wobec niemożności ustalenia sprawcy pożaru – wyjaśniał wówczas prokurator rejonowy w Lesznie, Jerzy Maćkowiak.
Prokuratura potwierdziła, że pożar był wynikiem podpalenia. - Wskazuje na to ekspertyza śledcza – dodał porokurator.
Śledczy brali pod uwagę dwa poważne scenariusze. Jeden mówił o podpalaczu - piromanie działającym z pobudek psychopatycznych, druga zakładała ,,robotę na zamówienie’’. Na ten drugi scenariusz może wskazywać choćby brak śladów włamania do dyskoteki. Sprawca musiał jakoś dostać się do wnętrza i oblać meble palną substancją.
Jedenaście dni przed pożarem w Lesznie spłonął należący do tego samego właściciela namiot dyskotekowy w nadmorskim Mielnie. Śledczy z Koszalina również mieli pewność, że pożar w Mielnie to robota podpalacza.
- Mamy ekspertyzę, z której jasno wynika, że teren dyskoteki został oblany łatwopalną cieczą, być może denaturatem i podpalony. Stąd taka skala zniszczeń. Nikomu do tej pory nie postawiliśmy jednak zarzutów - mówi wówczas zastępca szefa koszalińskiej prokuratury Grzegorz Klimowicz.
Śledczy z Koszalina wytypowali kilka osób, które mogły mieć związek z pożarem. Wśród podejrzewanych jest były pracownik firmy prowadzącej dyskoteki - mieszkaniec Kalisza. Wiadomo, że w noc pożaru dozorował dyskotekę i to on powiadomił o pożarze strażaków. Mężczyzna jednak zniknął.
Więcej zdjęć z pożaru dyskoteki Heaven w Lesznie w 2007 roku
- Wiemy, że przebywa na terenie Wielkiej Brytanii. Wiemy to od rodziny. Mężczyzna nie podaje swojego adresu. Robimy wszystko by go namierzyć. Zakładamy, że ten mężczyzna wie bardzo dużo o okolicznościach pożaru, a nawet brał udział w tym zdarzeniu - dodaje przyznał prokurator.
Właściciele dyskoteki wyremontowali lokal i działa on w Lesznie do dziś i przez kolejne 16 lat nie doszło w klubie do żadnych podobnych wydarzeń.
Trzy lata później w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach w Lesznie spłonęły dwa inne obiekty.
Pawilon handlowo-usługowy przy ulicy Racławickiej, który należał do Powszechnej Spółdzielni Spożywców ,,Społem'' spłonął w nocy z 28 na 29 marca 2011 roku. Działały w nim salon meblowy, sklep jubilerski, kosmetyczka, fryzjer, fotograf oraz agencja pocztowa. Straty wyceniono na ponad milion złotych. Obiekt spalił się niemal doszczętnie.
Tego samego roku, ale w maju 2011 w płomieniach stanął pawilon Nomi przy Korcza i Alei Jana Pawła II. Dziś mieści się tam między innymi Biedronka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?