Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszczynianka Elżbieta Rajch ma ciekawy patent na autorskie bombki

Karolina Bodzińska
Karolina Bodzińska
po lewej kab/ po prawej arch E.Rajch
Elżbieta Rajch, szczęśliwa emerytka i członkini nieformalnej leszczyńskiej grupy Blisko Natury Blisko Siebie, zasłynęła wśród koleżanek z uzdolnień artystycznych. Pani Ela szyje, dzierga, robi niekonwencjonalne ozdoby oraz biżuterię. Te zajęcia, jak sama przyznaje, bardzo ją odprężają, a kiedy może coś własnoręcznie wykonanego podarować koleżankom, radość jest podwójna!

Elżbieta Rajch od zawsze była precyzyjna i dokładna.

- W szkole, za wykonanie brył z papieru, zawsze dostawałam najlepsze oceny– przyznaje.

Jako młoda dziewczyna chętnie sięgała po druty.

- Robiłam szaliki, czapki i kamizelki. Miałam tylko problem z rękawami, dlatego swetry dziergałam rzadziej – wyznaje.

Nie gardziła też maszyną do szycia.

- Szycia nauczyła mnie teściowa brata. Najpierw przyszywałam guziki, potem podwijałam materiał i dopiero, kiedy to opanowałam, teściowa brata pozwoliła mi zszywać wykroje. Finalnie byłam gotowa na uszycie własnej sukienki z magazynu Burda – wspomina.

Mimo iż nie była zawodową krawcową w latach młodości dostała się do pracy w leszczyńskiej Intermodzie.

- Ale to głównie dzięki tupetowi – śmieje się pani Ela. - Na rozmowę o pracę założyłam przepiękną czarną sukienkę z długim rękawem i czerwonymi lamówkami. Sukienkę szyła mi zaprzyjaźniona krawcowa, ja ja tylko ją wykończyłam. Kiedy podczas rozmowy dyrektor zadał mi pytanie, czy jestem zawodową szwaczką, odpowiedziałam, że nie, ale skłamałam, że sukienkę, którą mam na sobie uszyłam samodzielnie. I przyjął mnie na próbę.

W czasach, gdy Polki o fajnych ciuchach mogły pomarzyć szyła dla koleżanek bananowe spódnice i spodnie szwedy. Dziś używa maszyny na własne potrzeby, głównie do przeróbek lub poprawek. Chętniej sięga po druty lub szydełko.

- Wystarczy wyobraźnia i cierpliwość. Z kawałka materiału, odrobiny wełny, drewna czy styropianu może powstać niepowtarzalny bibelot – przekonuje Elżbieta Rajch.

W swoim domu, w Wilkowicach, ma malutką pracownię. To właśnie tam powstają ozdoby świąteczne czy biżuteria z koralików.

- Na Wielkanoc Ela, dla każdej z dziewczyn z naszej grupy, wykonała urocze broszki w kształcie zajączków – mówi Halina Białek z grupy Blisko Natury Blisko Siebie.

Dla bliskich zrobiła kurki z materiału. Proste, a jednocześnie bardzo urocze.

- Czasami inspiruje mnie coś co zobaczę w sklepie – przyznaje pani Ela.

Nigdy jednak nie kopiuje pomysłów lecz tworzy coś oryginalnego.
Przedświąteczny czas pani Ela spędzała u córki we Włoszech.

- Nie byłabym sobą gdybym nie zostawiła jej w prezencie własnoręcznie wykonanej ozdoby. Nie miałam swoich drutów więc pożyczyłam od sąsiadów i bałwanki oraz wianki na drzwi były gotowe! - opowiada leszczynianka.

Co roku, na choince, wiesza własnoręcznie wykonane bombki.

- Zrobiłam je na szydełku. Aby nadać im kształt należy nadmuchać balon w środku i odpowiednio je usztywnić. Po czasie przebija się balon i bombka gotowa. Ludzie używają do usztywniania kleju, farb i lakierów. Ja jestem wierna patentowi z czasów PRL -u czyli usztywniam bombki na cukier. To on sprawdza się najlepiej! Średnio po trzech latach bombki trzeba odświeżyć. Wówczas powtarza się procedurę z cukrem i balonem – zdradza swój patent pani Elżbieta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto